Rozdział czwarty - Kazunari

1.4K 231 37
                                    

Wyglądało na to, że wiosna w końcu postanowiła pokazać na co ją stać. Choć na zewnątrz wciąż nie było wystarczająco ciepło, by ubrać koszulkę z krótkim rękawem, to jednak dodatkowy sweter pozwalał w pełni cieszyć się piękną pogodą. Sam za pewne korzystałbym z tego dnia pełnią życia, jednak nie pozwalało mi na to nieuchronnie zbliżające się spotkanie z Chizuru.

Zdawałem sobie sprawę z tego, jak okrutnie to brzmiało, ale szczerze powiedziawszy, chciałem to mieć jak najszybciej za sobą. Doskonale wiedziałem, że tematem rozmowy ponownie stanie się nasz związek. Jedyną zaletą nadchodzącego „starcia" było to, że miało ono być jednocześnie ostatnim.

Minęło kilka dni od mojej pierwszej wizyty u doktora Midorimy i od rozmowy z moją matką. Od tamtej pory zacząłem mieć nieodparte wrażenie, że coś jest nie tak, że rodzice – o ile nie wszyscy moi najbliżsi – coś przede mną ukrywają. Wytłumaczenie mamy odnośnie Shintarou wydawało się być... odrobinę naciągane. Tak, jakby powód był w rzeczywistości zupełnie inny, ale ona nie mogła powiedzieć mi go wprost.

Jednak to była tylko jedna z wielu ważnych spraw, które zaprzątały mi głowę. Kilka nieprzespanych nocy z rzędu poświęciłem na intensywnym rozmyślaniu i w końcu doszedłem do wniosku, że najwyższa pora zakończyć związek z Chizuru. Nie twierdzę, że wymagała ode mnie zbyt wiele – jedyne, czego chciała, to prawdziwego uczucia i powrotu mojej „sprawności seksualnej", byśmy kiedyś mogli założyć rodzinę. Pragnęła więc czegoś zupełnie naturalnego i na miejscu. Problem w tym, że ja zwyczajnie nie mogłem jej tego dać. Pal licho moją impotencję, największym problemem było to, że nie kochałem jej. Patrząc na nią widziałem mądrą, piękną i seksowną kobietę, ale moje serce pozostawało zamknięte.

Dwa lata usilnych starań, by ją pokochać, to chyba wystarczająco dużo zmarnowanego czasu. Nie mojego – a jej. Powinna sobie znaleźć kogoś, kto będzie cały dla niej, kto odda jej się zupełnie, razem z ciałem, umysłem, duszą i sercem.

Tak więc tego dnia postanowiłem zerwać z Chizuru, choć przypuszczałem, że i ona zaprosiła mnie na to spotkanie z tego samego powodu. Wierzyłem jednak, że oboje dobrze na tym wyjdziemy.

Początkowo planowaliśmy pójść na obiad do restauracji znajdującej się nieopodal banku, w którym pracowała, jednak ponieważ poprzedniego wieczora żaliłem się nieco na ból głowy, Chizuru stwierdziła, że do mnie wpadnie. To było mi właściwie na rękę, bo choć pogoda była wyjątkowo przyjemna, to jednak hałas na zewnątrz wybitnie działał mi na nerwy.

Moja dziewczyna zjawiła się punktualnie o umówionej godzinie. Nie przygotowywałem obiadu dla nas obojga, ponieważ poinformowała mnie, że nie posiedzi zbyt długo ze względu na swoją siostrzenicę, którą musiała odebrać z przedszkola i zabawić ją do powrotu jej matki.

No, to też było mi na rękę.

– Hej, Chizuru – rzuciłem, uśmiechając się do niej i odsuwając się, by przepuścić ją w drzwiach. Miała na sobie pracowniczy uniform, składający się z białej koszuli, czarnych butów oraz granatowej spódnicy i marynarki. Ponieważ sylwetkę miała szczupłą i ładnie zaokrągloną tam, gdzie trzeba, wyglądała nie tylko profesjonalnie ale i seksownie. Uroku dodawały jej bujne blond loki, teraz upięte spinkami u góry, oraz owalna twarzyczka o dużych zielonych oczach i pełnych ustach.

– Cześć, Kazu-kun – odparła, również się uśmiechając, choć nieco nerwowo. Przekroczywszy próg, zdjęła z nóg buty oraz marynarkę, przewieszając ją na wieszaku.

– Czego się napijesz?- zapytałem, skinąwszy głową w stronę kuchni.

– Może być woda mineralna – odpowiedziała, wzruszając ramionami.

15 minut ||Midorima x Takao||Where stories live. Discover now