Witajcie.
Przepraszam za przerwę, miałem napisane 6k słów, ale ten kawałek chciałem włożyć w jednej części, miałem zaplanowane zakończenie tego rozdziału. Co prawda mógłbym zrobić cliffhanger wcześniej, ale nie chciałem robić dwóch pod rząd, a naprawdę brakowało mi czasu na dokończenie.
Rozdział nie jest sprawdzony w 100%, postaram się jutro dokończyć sprawdzanie i uaktualnić go, ale z czasem bywa rożnie, a w pracy coraz większy kocioł przedaudytowy, więc uznałem, że zamieszczę dziś, a poprawię jak będzie czas.
Zapraszam, życzę miłego czytania, i zachęcam do komentowania.
Rozdział 16
Poniedziałkowe śniadanie przebiegało w cichej leniwej atmosferze. Większość uczniów była nadal zaspana po nadrabianiu prac domowych, a nieliczni po długim przesiadywaniu i rozmowach. Wyjątek stanowili uczniowie młodszych roczników, kilku prefektów i Harry Potter, który obecnie czytał jakieś stare pergaminy, zająwszy dla siebie kilka miejsc.
- Możesz to przesunąć. – Usłyszał, za sobą rozdrażniony głos Rona. – Zająłeś pół stołu. –
- Musisz nauczyć się elementarnej matematyki. – Odpowiedział, nie podnosząc nawet wzroku znad jakiegoś szkicu. – Pół byłoby tam, gdzie siedzi Hermiona, z Ginny, które intensywnie udają, że mnie nie obserwują. –
- Nie mam humoru na żarty. Sprzątaj te pergaminy i zajmij jedno miejsce, jak wszyscy inni. – Warknął rudzielec.
- A co nie wyspałeś się? Siedziałeś do późna przy kominku? – Mówił rozbawiony. – Może wypiłeś przemycone piwo kremowe. – Zakpił jawnie. – Oj Ronuś, musisz się nauczyć imprezować. Wiesz, że mugole maja takie kluby z muzyką. Dziewczyny tańczą tam prawie nago, ocierając się o ciebie i niemal same wyskakują z majtek, gdy odpowiednio z nimi porozmawiasz. Możesz się tam upić, poznać co to znaczy zabawa i odprężenie. A narkotyki? Ummm. Rewelacja. – Mówił, a uszy Weasleya robiły się coraz czerwieńsze. Widać było, że kruczowłosy próbuje doprowadzić go do wybuchu, ale w pewnym momencie, zaśmiał się głośno i machnął różdżką. Pergaminy zlatywały bliżej niego, zatrzymując się w powietrzu, wokół jego miejsca. Utworzyły niewielką ścianę w kształcie półokręgu, i przemieszczały się nieregularnie. Gdy sięgnął po jeden z przelatujących, ten z stołu wzleciał i po szybkim przetasowaniu z innymi, zajął swoje miejsce.
- Panie Potter proszę za mną. – Dobiegł ich głos opiekunki domu lwa.
- Jeszcze jem. – Odpowiedział. – Poza tym Dzień dobry. –
- To nie była prośba. – Powiedziała i obróciwszy się ruszyła do wyjścia z Wielskiej Sali.
Harry nie ruszył jednak z miejsca, dokończył śniadanie, czytając spokojnie pergaminy. Dopiero potem ruszył do wyjścia, a jego lektura poskładała się, w formę zeszytu i poleciała za nim.
Dick
Gdy tylko wyszedł Hermiona skupiała się na jedzeniu.
- Miedzy wami wszystko w porządku? – Spytała cicho Ginny.
- Nie wiem. – Odpowiedziała brązowowłosa. – Czemu pytasz? –
- Od twojego powrotu z nocnych zajęć, do nikogo się nie odzywasz i nie poszłaś ćwiczyć w niedzielę. – Wyjaśniła młodsza z dziewczyn. – Znowu wymazała ci wspomnienia? –
- Nie. Opanowałam już ochronę umysłu na tyle, by jak określił miał pewność, że nikt nie wyciągnie ze mnie informacji, wbrew mojej woli. – Hermiona przygryzła wargę, ale po chwili dodała. – Teraz po prostu wiem więcej, a to pociąga za sobą podjęcie pewnych decyzji. Muszę przemyśleć, czy iść dalej. – Wyznała.
CZYTASZ
Mr. Harry Potter is a D.I.C.K
Fanfiction"Zaklęcie monitorujące ustawione przez madame Pomfrey zawyło i szybko ucichło, jednoznacznie potwierdzając zgon. Potter puścił sztylet i podniósł ręce w geście poddania się. - Naprawdę chciałem być tym, który go zabije. - Wyznał z mrocznym uśmiechem...