Rozdział 4

9.2K 300 13
                                    

Od wyjścia ze szpitala minął już tydzień. Od tego czasu Hermiona nie widziała Malfoya, co w tej chwili nie dawało jej spokoju. Nie pojawiał się na lekcjach ani posiłkach. Miała dziwne przeczucie, że coś się stało jednak nie zamierzała tego sprawdzać. Rozkoszowała się ostatnimi dniami przed Nocą Duchów, która była już niebawem.
W jej życiu nic się nie zmieniło, chyba. Oprócz upierdliwego Rona, który latał za nią, dalszymi romansami Ginny i Harry'ego, nic chyba nie uległo zmianie. Jej serce uspokoiło się przez te siedem dni, gdyż nie widziało blondyna. Zdążyła uświadomić sobie, że kopalnie błędów zaczęła właśnie od nieszczęsnych zajęć po których zaproponowali pojedynek. Od tego czasu było gorzej. Najgorsze jednak było uczucie, smak, dotyk. Coś czego ona nigdy nie przeżyła. Faktycznie, całowała się z Ronem, Wiktorem... Ale ten pocałunek z Malfoyem był inny. Lepszy, trwalszy, namiętny, taki ciepły i zarazem delikatny. Nikt nie dorównał mu dotychczas i jakoś nie zapowiadało się aby miało się to zmienić.
- Harry - zawołała za chłopakiem, który podążał do wieży gryfonów.
Dogoniła go i razem poszli w stronę portrety grubej damy.
- Hasło? - zapytała jak zwykle swoim obrzydliwie przesłodzonym tonem Gruba Dama.
Uśmiechnęli się nieznacznie.
- Kałamarnica - powiedzieli prawie równocześnie.
Portret uchylił się, a oni weszli przez dziurę do pokoju wspólnego. Panował tam gwar i radość. Ani ona ani Harry nie wiedzieli o co chodzi.
- Hermiona, słyszałaś? Zostałaś prefektem naczelnym! Mamy naczelnego!
Zaczęło się skandowanie i wszyscy otoczyli biedną dziewczynę. Uśmiechała się ale czuła dosyć nieswojo.
- Dobrze, dziękuje. I co w związku z tym, że jestem prefektem naczelnym? -zapytała nie wiedząc co teraz ją czeka.
Wtedy z tłumu wyszedł Ron, uścisnął dziewczynę.
- Jak Percy był prefektem to nie miał żadnych przywilejów ale teraz Hermiono to zobaczysz. Będziesz miała prywatny pokój, wszystko ale największym minusem będzie drugi prefekt naczelny.
Uśmiechnął się blado, a ona spojrzała na niego pytającym wzrokiem.
- Drugim jest Draco Malfoy.
Gdyby nie ta sytuacja, która ich razem połączyła w tak dziwny pseudo związek, nie cieszyłaby się. Udała stosunkowo obojętność lecz w duchu nareszcie będzie mogła porozmawiać z tym dupkiem.
- Dupek - powiedziała na głos.
Wszyscy zaśmiali się, a ona aby uciec od tłumu weszła po schodach do swojego dormitorium. Będzie musiała opuścić je już niedługo, chwila moment i uda się do prywatnego pokoju, z własną łazienką gdzie nikt, a nikt nie będzie mógł jej przeszkadzać ani zajmować jej cenny czas. Cieszyła się ale równocześnie nie wiedziała, że będzie to oznaczało to pewnego rodzaju samotność, spakowała swój kufer i pociągnęła go w stronę pokoju wspólnego. Przybiegł do niej Harry z dość dziwną miną.
- Hermiona, nie zdajesz sobie sprawy kto pokaże Ci twoje nowe dormitorium - powiedział i nie wyglądał na zadowolonego.
- Daj spokój, Harry. Nawet jeśli to będzie ten nędzny Malfoy to poradzę sobie.
Uśmiechnęła się i ruszyła za portret, który po otwarciu ukazał właśnie jego. Nie odezwał się do niej, po prostu zignorował ją. Szli więc razem, ona powoli taszczyła kufer, działając przy tym chłopakowi na nerwy. Była do jasnej cholery czarownicą, na dodatek nie byle jaką.
- Daj to. - powiedział i wziął od niej kufer.
Szli teraz o wiele szybciej jednak dalej milczeli. Doszli do korytarza na siódmym piętrze, gdy wreszcie zatrzymali się przed portretem.
- Hasło? - powiedział starszy pan z obrazu.
- Budyń malinowy.
Nie wiedziała czemu ale bardzo rozbawiło ją gdy wypowiadał te słowa. Zabrzmiały wręcz słodko w jego ustach, rozkosznie, patrzyła na jego cudowne blond włosy, ciekawe jak pachnął. Nie zdawała sobie sprawy, że stała z otwartą buzią tuż przed portretem, a chłopak przyglądał się jej, a w duch przyznał sobie, że śmielszej sceny dawno nie widział. Wyglądała jego uroczo jak na taką scenę. Zbyt bardzo chciał znowu skonsumować jej wargi tak słodkie i soczyste za każdym razem, że zaczynało to być dla niego nałogiem.
Bał się, trochę. Skoro one same stanowiły coś od czego trudno się oderwać to strach pomyśleć co z resztą ciała dziewczyny. Widział już jej piękne, okrągłe piersi, które idealnie mieściły się w jego dłoniach. Sam widok sprawiał mu ból w okolicy krocza, a teraz będzie to częstsze niż było. Przekroczyli wreszcie próg i znaleźli się w wielkim salonie, znajdowały się w nim cztery kanapy ustawione wokół kominka, dwa duże okna, parapety na których spokojnie będzie można wypatrywać uczniów do wlepiania im szlabanów, odrabiać lekcję, chwila... Czemu tego było tak dużo? W każdej stron pokoju z kominkiem znajdowały się drzwi, nad jednymi wisiał obraz węża, a nad drugimi obraz lwa.
- To żart? - zapytała niedowierzając.
Miała resztę roku, ostatniego roku szkolnego, spędzić sam na sam z Malfoyem. Dniami, nocami, był on blisko. Po ciele przeszedł jej dreszcz. Nie wiedziała czy ma się cieszyć czy jednak ma się bać. Wszystko to nie było za bardzo realne, nie pasowało jej, jednak z drugiej strony ciągnęło ją do tego aby poznać bliżej chłopaka, który skrywał tyle tajemnic co Dumbledore. Co by nie powiedzieć Draco Malfoy należał do najbardziej skrytych uczniów w całej szkole. Ukrywał się pod maską cynicznego, aroganckiego, egoisty arystokraty co uchodziło w jego domu za poziom popularności, a w innych domach brany był jako konieczne zło, którego wyzbędą się po zakończeniu hogwartu raz na zawsze.
- Myślisz, Granger, że to jakiś żart? Przykro mi nie. Mi też nie jest do śmiechu mieć nową sypialnie naprzeciwko twojej. A wiesz co? Dobrze, że łazienki mamy osobno bo tego bym na pewno nie przeżył, kiedyś wreszcie trzeba się umyć z tego szlamu - powiedział to dobitnie aż zabolało.
Po ostatniej sytuacji myślała, że z jego ust nie usłyszy już tego obraźliwego słowa. Myliła się, tak jak myliła się w wielu sprawach związanych tym chłopakiem. Najbardziej myliła się w tym, że już jej nie zrani jak to robił przez siedem lat, praktycznie codziennie.
- Spieprzaj, Malfo- powiedziała, wyrwała mu kufer z ręki i udała się do swoich drzwi to znaczy chciała ale uniemożliwił jej to chłopak.
Złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie. Pochylił się nad jej uchem.
- Myślałaś, że zapomniałem o tym co miałaś robić codziennie? Chyba nie. Mieliśmy inny układ. A teraz zdejmij bluzkę.
Trzasnęła go w policzek. Oniemiał jednak nie zamierzał jej odpuścić, nie dość, że teraz go wkurzyła to jeszcze motywowała do tego aby ją posiąść, tu i teraz do końca roku on i Hermiona Granger będą mieli wspólną tajemnice, a wręcz gigantyczną tajemnice. Będą razem mieszkać, kąpać się, jeść, spać, uczyć się, ubierać, rozbierać, kochać... Kochać tu nie pasowało Draconowi, który nie przywykł do określania tego tym słowem, które nie wiedział czemu tym razem weszło mu do głowy. Będą uprawiać razem seks i był w stu procentach przekonany, że da radę zmanipulować biedną gryfonkę aby uległa jego zalotom.
- Chyba Ci się coś pomyliło, zdejmuj tą bluzkę.
Znowu dostał liścia. Złapał ją za obie ręce, mocno ściskając. Drugą ręką uniósł ją i rzucił na kanapę. Nachylił się nad nią i ściągnął z niej koszulkę za nim zdążyła zaprotestować. Widok jak zwykle cudowny przyprawił go o zawrót głowy i zachwyt. Nie mógł uwierzyć, że tyle lat te brzydkie kaczątko musiało przejść aby stać się jak teraz tak cudownym łabędziem co leży teraz przed nim. Skóra jak z aksamitu, bez żadnych uchybień. Byli dla siebie idealnie, idealni bo piękni. Cudowni w każdym calu, zaczęła go kopać, zatrzymał jej nogi.
- Bądź grzeczna to będzie mniej boleć.
Chciała krzyknąć ale zatkał jej usta. Wierciła się i starała aby zrozumiał. Ona potrzebuje miłości, a nie próby gwałtu. Tu nie było ani krzty pożądania, sama rządza ciała, którą odczuwał chłopak wcale nie miała być zaspokojona. Chwyciła ze stolika książkę i mocno uderzyła go w głowę. Odskoczyła od niego, stała mocno oddychając. On w tym czasie dotykał bolesne miejsce.
- Granger, Ty mała dziwko. Nic bym Ci nie zrobił więc ogarnij się. Tylko się bawiłem.
Taka była prawda, że nawet teraz gdy odrzuciła jego starannie przygotowaną próbę był zaskoczony. Mimo tego, że oberwał kilka razy wiedział, że nie jest taka jak wszystkie dlatego Hermiona Granger chce czy nie chce zostanie jego pierwszą oficjalną dziewczyną ponieważ tylko i wyłącznie do niej czuje coś więcej niż pociąg łóżkowy.
- Co się patrzysz, Malfoy? - zakpiła z nieudanej próby chłopaka.
- Postanowiłem. Ja Draco Malfoy zdobędę twoje serce, tak więc... Hermiono Granger zostaniesz mą lubą?
Dziki śmiech dziewczyny rozległ się po pokoju. Nie wiedziała czy to na serio czy jakiś dobry żart.
- Nie no serio, dawno się tak nie ubawiłam ale proszę, nie rób tak. To nie przystoi prefektowi naczelnemu.
Znowu chciała iść do siebie, znowu zagrodził jej drogę.
- Myślisz, że żartowałem, niedorzeczność.
Ucałował jej usta, a ona znowu czuła się jakby stąpała po chmurach, ukryta w jego silnych ramionach czuła tylko błogość i szybkie kołatanie serca.

Perverse Fate | DramioneWhere stories live. Discover now