Rozdział 6

7.4K 278 23
                                    

Ciepło, naprawdę ciepło było tej nocy. Obudziły ją jasne promienie słońca wpadające przez dziurę w zasłonie. To była jedna z najprzyjemniejszych nocy jaką przeżyła. Nie dotknął jej, spał tylko koło niej ten wielki arystokratyczny dupek Draco Malfoy, którego, co gorsza, Hermiona Granger zaczynała bardzo lubić albo coś więcej, lecz tego nie dopuszczała do swojej świadomości.
Otworzyła oczy. Obudziła się w jego ramionach, przytulona. Czuła się jak księżniczka obok swojego wymarzonego księcia. Chłopakowi włosy delikatnie opadły na czoło, oddychał cichutko i trzymał ją aby czuła się bezpiecznie. Prawie nadzy leżeli koło siebie, do niczego nie doszło, a jednak ona czuła się jakby stało się więcej niż dotychczas między nią, a innymi mężczyznami. Pierwszy raz była sobą, pierwszy raz nie wstydziła się swojej nagości, swojego ciała, pierwszy raz budziła się koło mężczyzny, który zachował się po rycersku. Mimo tego, że był ślizgonem, że całe siedem lat uprzykrzał jej życie, to serce decydowało inaczej. Lecz żadne z nich nie zdawało sobie sprawy w jakim potrzasku się znaleźli, a co ich miało czekać było nieuniknione.
Chciała wyswobodzić się i iść do łazienki ale silne ramiona mężczyzny za nic nie chciały się ruszyć. Postanowiła go obudzić. Delikatnie pogładziła go po policzku, przejechała palcem po ustach, uniosła głowę do góry i złożyła na jego wargach delikatny pocałunek.
Całowała go chwilę za nim poczuła, że przyciąga ją do siebie jeszcze mocniej, odwzajemnia pocałunek. A Draco wcale nie spał tylko czekał co dziewczyna zrobi. Tak naprawdę to on na nią patrzył za nim sama się przebudziła. Jeszcze piękniejsza niż wczoraj, jej czekoladowe oczy były dzisiaj jaśniejsze. Było tak jakby zapomniała o wszystkim, a szczególnie o wczorajszym wydarzeniu z udziałem rudego Weasleya.
- Witaj - powiedział, gdy oderwała od niego swoje cudowne usta.
Nie przeczył, że chciał więcej, pożądał jej jak nikogo, a szczególnie teraz gdy była w jego koszuli i samych stringach.
- Witaj - powiedziała patrząc mu prosto w oczy.
Zaskoczyła go swoją śmiałością i otwartością na niego. Nie był pewny tego co czuje do niego w tej chwili dziewczyna, bo on sam nie potrafił pojąć co między nimi się narodziło.
- Chce się wykąpać, puścisz mnie? - zapytała cichutko.
Chciała mu uciec, a on nie chce jej puścić, jeszcze nie teraz, musiał nacieszyć się tą drobniutką istotą jeszcze trochę.
- Nie, chyba, że pójdziesz ze mną - powiedział powoli.
Spojrzał rozbawiony na twarz dziewczyny, która się zarumieniła. Dalej się jednak wstydziła, dziewica.
- Chcę sama, zaproponuj coś innego - powiedziała próbując ukryć zdenerwowanie.
Bardzo lubił kiedy taka była, ta kujonka Granger, zaniepokojona i wreszcie nie wiedząca co powiedzieć, taką ją lubił najbardziej.
- Zdejmij moją koszulę i idź do łazienki - powiedział tuż nad jej uchem, spojrzała na niego.
Wydawał się rozbawiony i jednocześnie rozmarzony. Jeśli dzięki temu tylko mogła pójść sama do łazienki nie wahała się ani chwili. Zaczęła powoli rozpinać guziki, starała się aby żadna pierś nie wyszła jej spod koszuli. Wreszcie rozluźnił uścisk, wziął swoje ręce. Wyszła z łóżka i spuściła jego część garderoby w dół. Stała tyłem do niego, a on zamarł, znowu. Miała cudowne ciało, krągłości. Powolnym krokiem ruszyła do łazienki, patrzył jak porusza pośladkami, jak delikatnie kołysze biodrami, aż wreszcie znikła za drzwiami.
Przełknął głośno ślinę, czas wrócić do siebie i też się obmyć. A potem uda się do dyrektorki, nie godzi się aby taki śmieć jak wieprzlej przeszkadzał mu w jego igraszkach. I tak Malfoy wykąpał się, ubrał i wyszedł do gabinetu ówczesnego zarządcy Hogwatu.
- Dzień dobry, panie Malfoy. W czym mogę panu pomóc? - zwróciła się do niego prosefor McGonagall.
Nie spojrzała nawet na niego zajęta stosem papierów leżących na jej biurku.
-Pani dyrektor, jako prefekt naczelny chciałbym mieć trochę prywatności, ponieważ do mojego salonu i pokoju może wejść każdy. Czy mógłbym prosić o postawienie innego portretu przy wejściu do salonu prefektów? - zapytał bardzo powoli aby skupiona na swojej pracy profesor zrozumiała wszystko, nie lubił się powtarzać, w szczególności jej.
- Skąd taka decyzja? Czy panna Granger również się na to zdecydowała czy przychodzi pan tutaj tylko i wyłącznie w swoim imieniu? - zadała kolejne, głupie pytanie.
- Otóż, Pani profesor, tą decyzję podjąłem również z panną Granger, której niestety do pokoju władował się pan Wiep… Weasley, kiedy była w dość nietypowej sytuacji, a ja niestety za często muszę znosić nieproszonych gości również w swoim dormitorium. Czy w takim razie możemy liczyć na pani pomoc?
Uśmiechnął się w jej kierunku. Nie od razu odpowiedziała trzymając go cały czas w niepewności.
- Dobrze, do południa pojawi się portret, który będzie strażnikiem waszych skarbów. Hasło brzmieć będzie czekoladowa żaba, a teraz żegnam.
Oddalił się tak szybko jak tylko mógł. Nienawidził tej kobiety chyba najbardziej na świecie, nigdy nie mógł nią manipulować, a szkoda. Wrócił do pokoju dziewczyny, która w dalszym ciągu nie wyszła z łazienki, położył się na łóżku i przysnął. W tym czasie dziewczyna ubrała się, umalowała i wyszła z łazienki. Cichutko gdyż zobaczyła śpiącego Dracona na swoim łóżku. Kucnęła przy nim i myślała.
- Co ja tak naprawdę do ciebie czuje, co?
Odgarnęła mu grzywkę z czoła i ucałowała je. Chciała się podnieść lecz złapał ją za rękę i przewrócił na łóżko. A potem leżeli tak dość długo wpatrując się w siebie.
- Śniadanie - szepnęła.
Bez słowa udali się do wielkiej sali, a wtedy ona przypomniała sobie o Ronie. Bała się, że teraz wszyscy będą wiedzieć, wiedzieć co zrobiła. Zatrzymali się w pustym korytarzu, chciała zawrócić. Złapał jej dłoń.
- Nic nie powiedział, gwarantuje Ci to - usłyszała.
Spojrzała w jego stalowe oczy, nie kłamały jak zawsze.
- Wierzę Ci.
Jak powiedział tak też się stało. Ani Harry ani Ginny nie mówili nic na śniadaniu, traktowali ją normalnie. Jedynie Ron siedział wściekły z nosem w talerzu.
- Nie przejmuj się, dalej nie może pogodzić się z tym, że dałaś mu kosza - powiedziała śmiejąc się dziewczyna Harry'ego.
Odwzajemniła uśmiech i zaczęła jeść. Nie będzie się przejmować jedną osobą, skoro nikt nic nie wie nie ma o co się martwić. Draco patrzył na nią i widział, że się uśmiecha. Nie musiał się też o nic martwić. Następne dni przeminęły powoli, a już niedługo miał przyjść grudzień. Za oknami zrobi się śnieżnobiało, a oni w noc wigilijną udadzą się na wielką salę, gdzie zabrzmią Fatalne Jędze, a oni będą wirować w tańcu, gdy reszta uczniów z zaciekawieniem będzie się przyglądać im, a oni jeśli dadzą radę ujawnią swoje prawdziwe, skrywane uczucia, które rozłączy koniec szkoły bo tak postanowił Draco Malfoy, dziedzic fortuny i nieświadomie zakochany palant.

Perverse Fate | DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz