Rozdział 10

6.7K 239 9
                                    

Zasiedli przy wielkim stole. Draco usiadł naprzeciwko swojej matki i obok swojej wybranki serca. Patrzył na nią z ukosa jak delikatnie tuli ich córkę. Były piękne, obie. Mała Angel usnęła na piersi matki, wyraźnie zadowolona z jej towarzystwa.
- Więc? - zapytała Narcyza, gdy mała spokojnie już spała.
Hermiona z Draco popatrzyli sobie w oczy. Nie wiedzieli od czego zacząć.
- Zacznijcie może od tego jak doszło do tego, że zaczęliście się spotkać - powiedziała spokojnie starsza kobieta.
Odetchnęli, nie musieli za dużo wymyślać.
- Otóż, jak chyba wiesz mamo ja i Hermiona uczęszczaliśmy do Hogwartu. Nasze drogi zeszły się, gdyż mieliśmy wspólne dormitorium oddzielone zaledwie salonem. Pewnego dnia po prostu zapałaliśmy do siebie większą sympatią, ale o Angel dowiedziałem się dopiero w piątek. Jak wyjechałem nie wiedziałem, że Hermiona jest w ciąży, nie powiedziała mi ponieważ użyłem słów, które wskazywały na to, to znaczy jej, że mam swoje życie, swoje sprawy. Chciała wychować dziecko sama, bez mojego udziału tak, aby nie psuć mi dotychczasowego życia. Szukałem jej miesiącami, aż wreszcie znalazłem. Chwilę potem dowiedziałem się o istnieniu mojej córki.
Wskazał na małe zawiniątko. Jego matka pokiwała głową. Doskonale rozumiała swojego syna, ale dziwnie było dowiadywać się o jego postanowieniach jako ostatnia. Westchnęła. Położyła sobie dłonie pod brodę.
- A Ty, Hermiono, co sądzisz ten temat? - zwróciła się do dziewczyny.
Granger spodziewała się, że kobieta potraktuję ją jak wroga jednak było wręcz przeciwnie. Wyrażała tylko wielkie zdumienie z zaistniałej sytuacji i była szczęśliwa tym, że jej syn wreszcie ulokował swoje uczucia w jednej normalnej dziewczynie. Po głębszym zastanowieniu stwierdziła, że posag nie będzie miał większego znaczenia, gdyż jej prawdopodobna przyszła synowa jak odchowa wystarczająco dziecko będzie mogła pójść do bardzo dobrze płatnej pracy. Takimi wynikami żaden Malfoy by się nie powstydził.
- Ja… Bałam się, boje się i bać będę jednak uważam, że zdrowie i szczęście Angel zależy od obojga rodziców, poza tym kocham Pani syna.
Końcówkę powiedziała ciszej. Nie chciała wyrażać przed nią swoich uczuć. Wiedział o tym tylko Draco.
- aRozumiem. Jest późno, może przenocujesz w Malfoy Manor?, - zaproponowała kobieta.
- Z miłą chęcią jeśli znajdzie się miejsce również dla naszej córki.
Zwróciła wzrok ku dzieciątku.
-Wasza córka jest również moją wnuczką. Zaraz domowy skrzat pokaże Ci pokój, a ja chciałabym porozmawiać jeszcze chwilę z synem jeśli pozwolisz - powiedziała cicho i klasnęła w dłonie.
Koło niej pojawił się domowy skrzat w jakimś brzydkim łachu. Dziewczyna spojrzała na niego niechętnie, nie podobało jej się to widowisko, ale posłusznie poszła za nim. W tym czasie pani Malfoy patrzyła na swojego syna nieodgadnionym wzrokiem.
- Mamo? - wyrwał ją z zamyślenia syn.
Spojrzała na niego, potem na swoją obrączkę, którą nawet dziś nosiła na palcu.
- Jesteś szczęśliwy, prawda? - zapytała kobieta.
Pokiwał potwierdzająco głową. Widziała, że liczył się z jej zdaniem.
- Kochasz ją? - zadawała coraz więcej pytań, a on po kolei na nie odpowiadał.
- Kocham ją nad życie, ją, naszą córkę. Nie mam żadnych wątpliwości, a nawet jestem skory powiedzieć, że zacznę planować z nią zaręczyny. Mimo tego, że Angel jest nieślubnym dzieckiem, zrobię wszystko, aby moja kobieta i moja córka nosiły moje nazwisko. Chce stworzyć rodzinę jakiej nie potrafił stworzyć mój ojciec.
Dyskretnie spojrzał na dłonie matki. Widział jak gładzi swój symbol oddania jednemu człowiekowi.
- Wiem kochanie, masz moje wsparcie tylko proszę… Nie zrań jej. Przyznała się, że się boi. A ona nie boi się mnie, boi się o przyszłość z tobą i z małą. Doskonale widziałam to w jej oczach, mała jest tak podobna do Ciebie, nie mam żadnych wątpliwości kto jest jej ojcem, Draco tylko nie zrób jak twój ojciec.
Jej oczy zaszkliły się. Przypomniała sobie te lata upokorzeń, te lata jak traktował ją i syna jej mąż. Ciągły strach i modlitwy o lepsze jutro. Od kiedy nie ma Czarnego Pana od wtedy było lepiej, pogłębiła się tylko depresja jej męża, który zmarł niedługo po tym nie mogąc funkcjonował w normalnym świecie.
Taka historia zdarzyła się w jej rodzinie i naprawdę nie chciała, aby taki sam błąd popełnił jej syn, on był inny i wierzyła głęboko w to, że stać go na coś lepszego niż jego ojca.
- Mamo nie płacz, wiesz… Nie jestem podobny do ojca, może z wyglądu, ale mam serce i nie zawiodę ich, za bardzo je pokochałem, żeby je stracić - powiedział cicho chłopak.
Wiedział co mówi, czuł co mówi, był świadom tego co mówi. Wreszcie podejmował decyzję zależne tylko od niego. Westchnął. Czas chyba iść do swojej przyszłej żony, oczywiście jeśli ona się zgodzi.
- Mamo, udam się do Hermiony, wiem, że mnie potrzebuje. Mimo wszystko wychowanie dzieci jest chyba najtrudniejszą rzeczą na świecie.
Uśmiechnął się do swojej rodzicielki i wyszedł z jadalni.
- Wiem kochanie, wychowywałam Cię sama, gdy twój ojciec słuchał Lorda Voldemorta - powiedziała kobieta.
Upiła kolejny łyk wina. Oby teraz wszystko dobrze się układało.

Perverse Fate | DramioneWhere stories live. Discover now