Rozdział 11

5.4K 190 19
                                    

Czas pędził nieubłaganie, data ślubu była bliska przyszłym państwu Malfoy. Poprzedzające wydarzenia związane z tym wielkim przedsięwzięciem, były naprawdę koszmarne.
Tydzień wcześniej udali się do urzędu cywilnego, aby mała Angel miała nazwisko swojego ojca. Hermiona razem ze swoją małą córeczką, która spoczywała w jej chuście, siedziała teraz przed urzędnikiem, który patrzył podejrzliwie to na nią to na jej przyszłego męża.
- Rozumiem, że chce pani zmienić nazwisko córki na Malfoy? - zapytał kolejny raz mężczyzna.
- Zgadza się- odparła. 
Była niesamowicie spokojna pomijając fakt, że dokładnie za tydzień będzie już mężatką.
- Dobrze, panno Granger, w takim razie proszę podpisać tutaj. Panie Malfoy, pan podpiszę obok.- powiedział mężczyzna.
Jednym sprawnym ruchem i wszystko było załatwione. Od teraz mała Angel miała na nazwisko Malfoy, tak jak jej biologiczny ojciec, a zaraz i matka. Zadowoleni wyszli z budynku i skierowali się na zakupy. Była już wczesna wiosna, marzec przyszedł tak szybko, że nikt nie spodziewał się, że przyniesie ze sobą tyle dobrego. Pożycie między narzeczonymi układało się idealnie, a ich córka rosła w oczach i z dnia na dzień coraz bardziej upodobniała się do swojego ojca. Była cudowna, pod każdym względem.
- Hermiono myślałaś o następnych dzieciach? - zapytał tajemniczo Draco.
Spojrzała w jego stalowe oczy, pełna ciekawości.
- Nie, na razie wystarcza mi nasza córka - powiedziała.
Miała dużo racji, zajmowanie się tym małym zawiniątkiem, które niedawno skończyło pół roku było wielkim wyzwaniem dla matki. Mimo tego, że przesypiała całe noce, to jednak trudno było się przyzwyczaić do tego nawet teraz.
-.Tak myślałem.
Wyrwał ją ze swoich rozważań mężczyzna. Powiedział to dosyć smutnym głosem co zdziwiło ją. Nigdy nie poruszali tego tematu i czuła, że w tej chwili leży mu to na sercu.
- Draco, co się stało? - zapytała.
Dłonią dotknęła jego policzka, a śpiąca Angel przekręciła się lekko. Patrzył tak na nie i chciał aby czas się dla nich zatrzymał,.jednak jedna sprawa nie dawała mu spokoju.
- Chciałbym mieć syna - wydusił z siebie jednym tchem.
Popatrzyła na jego zmieszana, uśmiechnęła się. Nie chciała na razie myśleć o tak dalekiej przyszłości jaką było drugie dziecko, ale czuła też potrzebę swojego towarzysza. Chciał mieć potomka, swoją męską krew. Mimo tego, że jego ojciec był ostatnim draniem, to jednak doczekał się jego, swojego prawowitego potomka, który przejmie cały majątek, nazwisko i całą sławę bądź nie sławę, który dotyczy nazwiska Malfoy. Miała jakieś zdanie na końcu języka jednak wciągnął ją do sklepu, a dalsza rozmowa była niemożliwa zważywszy na to, że maleńka się obudziła, a ona musiała przymierzyć białą suknię.
Gdy Draco zajmował się dzieckiem ona udała się ze sprzedawczynią na wielkie zaplecze, gdzie lśniła biel. Wszystko skąpane niby w śniegu, a jednak materiałowe. Długie, krótkie, średniej długości suknie, welony i inne dodatki. Ogromne kwiaty i lustra.
- Magicznie.- szepnęła Hermiona do siebie.
Przechadzała się powoli między wieszakami, szukała tej idealnej sukni, o której nie zapomni żaden gość na weselu, a tym bardziej jej przyszły mąż.
Minęło kilka minut, ona sama nie znalazła nic ciekawego ani to co proponowała jej sprzedawczyni nie przypadło jej do gustu. Zmartwiona usiadła na jakimś pudle, które pod jej ciężarem się zapadło, a ona runęła na podłogę. Szybko się podniosła i postawiła również do góry zepsuty karton. Mignęła jej biała tkanina, kolejna suknia ślubna. Podniosła ją do góry i oniemiała.
- Chce tą.
Pokazała kobiecie, która szła w jej kierunku. Ta spojrzała na nią przestraszonym wzrokiem.
- Jest pani pewna? Ma dziwną historię - powiedziała kobieta.
Jako czarodziejka Hermiona znała wiele ciekawych i niebezpiecznych historii, o których zwykle mugole nie mieli po prostu pojęcia.
- Może pani przytoczyć? - zapytała czarodziejka.
Kobieta westchnęła.
- Jakiś rok temu była tutaj pewna kobieta, która szykowała się na ślub. Postanowiła nie kupować sukni tylko ją wypożyczyć, nie było jej stać na tak drogi zakup. Tego dnia, gdy miała iść do ołtarza, zmarła. Nikt nie wiedział co się stało, nie miała żadnych znaków na ciele, nie umarła z powodu choroby, nic co wytłumaczalne, do dziś dnia nie wiadomo co się stało. Umarła w tej sukni, którą potem nam odesłano. Żadna kobieta, która potem ją mierzyła, nie czuła się w niej dobrze.
Skończyła i popatrzyła na młodą dziewczynę. Hermiona wiedziała co się stało, żaden mugol nie wiedział, że istnieją czarodzieje, który uśmiercają zaklęciami, które nie są wykrywalne dla normalnych śmiertelników. Chciała ją suknię i będzie ją mieć.
- Biorę - odparła.
Przymierzyła ją chwilę potem, efekt był taki jak się spodziewała.
- Idealnie - powiedziała do swojego odbicia w lustrze.

Perverse Fate | DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz