Rozdział 7

7.4K 281 15
                                    

Jeśli Ci uczniowie co stali przed wielką salą byli zdziwieni, to Ci w środku wyglądali tak jakby ktoś rzucił na nich zaklęcie, które skutkowało głupkowatym wyrazem twarzy. Hermiona i Draco kroczyli środkiem trzymając się za ręce, a za nimi podążali prefekci razem ze swoimi partnerami z innych domów.
Ustawieni na środku pomieszczenia patrzyli na siebie oczekująco, aż wreszcie zabrzmiały pierwsze nuty walca. Położył jej rękę na biodrze, a ona swoją na jego ramieniu, swe drugie dłonie zaś trzymali splecione ze sobą. W tej chwili przestało się liczyć wszystko co ich otaczało, skupili się na sobie.
Muzyka kierowała ich ciałami, a oni uśmiechnięci,.zawzięcie patrzyli sobie w oczy. Stal jego wzroku przeszywał stokroć kobietę, zaś jej spojrzenie pochłaniało go w zupełności.
- Widzisz prefektów naczelnych? Wyglądają jak zakochani.
Słyszeli te szepty w tłumie lecz nie mieli zamiaru tego prostować. Tak jak postanowili w listopadzie, ujawnią się, kiedyś. Dla Dracona miało to duże znaczenie, będzie mógł teraz bezkarnie zajmować się nią, nawet na oczach wszystkich, a po szkole i tak i tak wszystko między nimi się zakończy, tak chociaż myślał.
Wirowali już trzeci utwór, który dobiegł końca w zaskakująco szybkim tempie, a po nim zabrała głos dyrektorka.
- Witam wszystkich uczniów na uroczystym balu z okazji Wigilii. Jak właśnie wiecie w tym roku panowały inne zasady niż zwykle, dlatego jestem z was dumna, że tak licznie zjawiliście się ze swoimi parterami z innych domów. A teraz, aby uczcić pierwszy rok wolności, wasi nauczyciele postanowili patrolować tylko korytarze, a wy możecie rozpocząć zabawę po swojemu, oczywiście, zostawiam was w rękach prefektów naczelnych, którzy otrzymują teraz pełnie władz. Zapraszam do siebie Hermione Granger i Dracona Malfoya - powiedziała.
Wszystkie oczy skierowały się w ich stronę. Posłusznie podążyli do dyrektorki, które uścisnęła im dłonie i szepnęła im coś na ucho. W sumie Hermiona nawet nie dosłyszała o co chodziło, lecz uśmiechnęła się. Wtedy wszyscy nauczyciele wraz z nią opuścili wielką salę, zamykając za sobą wielkie drzwi. Nastała cisza, którą przerwał Malfoy.
- Jak słyszeliście mamy całą noc dla siebie, bez wścibskich oczu nauczycieli, a teraz proszę piwo kremowe, ognista whiskey, a jak zobaczę kogoś poniżej piętnastego roku pijącego, od razu dostanie szlaban. A teraz miłej zabawy.
Oszałamiająco się uśmiechnął co spowodowało westchnięcie u większej ilości kobiet, które znajdowały się na sali.
Zszedł ze sceny specjalnie ustawionej dla zespołu Fatalne Jędze i pomógł zejść z niej również swojej partnerce, która miała nie lada problem. Wzrok wszystkich dziewczyn skierowany był w jej stronę. Nienawiść mieszana z bólem i zazdrością, spodziewała się tego, dlatego też uniosła głowę wysoko i starała się nie myśleć o niczym innym niż Draco.
Podeszli do stołu, gdzie zajęli dwa miejsca, w tym czasie zespół muzyczny zaczął grać pierwszą piosenkę, a wtedy oboje machnęli różdżkami, a sceneria zmieniła się. Wszystko wyglądało żywcem z Zakazanego Lasu, lecz tylko tych pięknych części. Na suficie był księżyc, który jako jedyny oświetlał wnętrze, a na ścianach szumiały drzewa, które wyglądały jak prawdziwe. Wszyscy podziwiali wielką pracę prefektów, a oni w tym czasie zajęli się piciem ognistej whiskey, która paliła ich gardła ale i zwiększała śmiałość. Wtedy do ich stolika podszedł czarnoskóry chłopak wraz ze swoją partnerką. Oboje uśmiechali się i przysiedli się do dwójki kochanków.
- No no… Dracusiu nie wiedziałem, że idziesz z Granger.- powiedział wcale nie zaskoczony Zabini.
Draco niechętnie popatrzył w jego stronę.
-Nie twój interes, Blaise, lepiej przedstaw swoją dziewczynę.
Spojrzał na młodą kobietę. Nie była wyjątkowo ładna lecz musiała mieć w sobie to coś, aby jego przyjaciel uległ jej bez cienia wątpliwości.
- Ashley Miller - powiedziała dziewczyna.
- Draco Malfoy - odpowiedział chłopak.
Hermiona nie musiała się przedstawiać, gdyż znała Ashley ze swojego domu i kilka razy spotkały się w bibliotece gdzie młoda czarownica spędzała dużą ilość czasu. Patrzyły na siebie intensywnie.
- Zabini Blaise - powiedział uroczym tonem w stronę Hermiony chłopak.
- Hermiona Granger - powiedziała i wypiła do końca ognistą whiskey.
Zaciekawiony przyjaciel patrzył na pannę Dracona. Była inna, rzeczywiście i co najciekawsze zdawała się zawrócić mu w głowie tak samo jak zrobiła to jego dziewczyna. Co najlepsze, również była gryfonką. Patrzył na obie kobiety z nie małym podziwem, a potem zaczął współczuć nowej ofierze Malfoya.
- Będziesz cierpieć - powiedział bezgłośnie chłopak, lecz starał się o tym nie myśleć.
Może tym razem wszystko wyjdzie inaczej, oby się ułożyło.
- Może zatańczymy? - przerwał milczenie Zabini, prosząc Hermione do tańca.
Niewzruszona wstała i poszła razem z kolegą Dracona na parkiet. Tańczyli bez słowa jakby nie miały większego znaczenia.
- Nie mam nic przeciwko tobie,  Granger - powiedział do niej.
Przytaknęła i pokazała kciuk w górę w geście zgody. I tak do samego końca milczeli, aż wreszcie wrócili do stolika. Usiedli obok swoich partnerów, a wtedy jej kochanek zbliżył się do niej na niebezpiecznie bliską odległość. Miał ochotę ją pocałować, o tak przy wszystkich, aby nie musiał się kryć. Co to komu przeszkadzało, wiedział tylko, że widok jej malinowych ust aż sam się prosił o to. Delikatnie oblizał swoje wargi, rozejrzał się dookoła. Patrzyło na nich tak wiele twarzy, znajomych i nie znajomych. Obok przy stoliku siedziała Pansy razem z Potterem i jego dziewczyną i jakimś dziwnym krukonem, oni również patrzyli zaciekawieni na całą zaistniałą scenę. Uśmiechnął się. Spojrzał w jej oczy.
- Tego na pewno chcesz?
Nie ujrzał w nich sprzeciwu ani potwierdzenia. Czekał aż wreszcie zabierze głos. Trwało to dobrą chwilę gdy szepnęła cicho.
- Zrób to.
Czekał na te słowa już bardzo długo. Chciał ją mieć, posiadać na własność. Minęło tyle czasu, a nawet z nią nie spał, a teraz jak jawnie będą parą mógł na spokojnie przekonać ją do tego i ulżyć swoim pragnieniom. Bo on marzył o Hermionie Granger, na dodatek tylko o niej. Żadnej innej już nie chciał, bo nie dorastała jej do pięt.
Powoli nachylił się nad dziewczyną, dłonią poprawił kosmyk włosów, który zleciał jej na czoło. Jeszcze bliżej niech aż wreszcie ich usta się spotkały, a zszokowane towarzystwo wydało z siebie jęk.
Jedni zawiedzenia, a drudzy zdziwienia. I tak właśnie wyszło na jaw, że od dnia wigilijnego Draco Malfoy i Hermiona Granger są oficjalnie parą.
Momentalnie ślizgoni i gryfoni patrzyli na siebie nienawistnie, gdy para wieczoru wkroczyła na parkiet, oni pozostali w swoim świecie. Nie przeszkadzało im wcale to, że wszyscy na nich patrzą, wręcz przeciwnie. Czuli satysfakcję z tego, a największą Draco. Teraz na pewno dziewczyna mu się nie oprze, przytknięta do muru, rozbierze się sama i wskoczy mu do łóżka, będzie jęczeć, gdy ten będzie jej robił dobrze językiem, palcami, będzie błagała o więcej.
Tak wirowali sobie na środku sali balowej słysząc dokoła szepty, w którym ciągle padały ich imiona i również nazwiska. Po pewnym czasie wszystko przycichło kiedy Fatalne Jędzę się rozkręciły, a oni usiedli zmęczeni.
Młody Malfoy udał się po dwa piwa kremowe dla nich. Ku jego zdziwieniu jego nowy nabytek wypił cały trunek w ciągu kilku chwil. Zmrużył oczy, może dzisiaj nastąpi ten dzień, gdy Hermiona mu się podda?
- Co się stało? - zapytał nad wyraz czujną gryfonkę.
Spojrzała na niego spod laguny rzęs i uśmiechnęła się.
- Nie, wszystko w największym porządku.
Jednak dalej wydawała się smutna, a co najgorsze jego samego przyprawiało to o gorszy nastrój. Lekko zdenerwowany przybliżył się do partnerki, położył jej głowę na swoim ramieniu. Nie wyrywała się ani nie odmówiła. Spokojnie siedziała tak bezruchu wdychając jego cudowne perfumy. Chciałaby go mieć teraz tylko dla siebie, tęskniła za tymi chwilami sam na sam, gdy całował jej spragnione ciało, gdy pieścił jej zmysły zwykłym dotykiem. Chciała się ulotnić stąd, najlepiej jak najszybciej.
- Nie za dobrze wyglądasz, może wrócimy? Zostawię wszystko w rękach prefektów - powiedział Malfoy i wstał aby powiadomić ich o zaistniałej sytuacji.
Wrócił do chwili i wziął zdezorientowaną dziewczynę na ręce. Razem opuścili bal i udali się do jej dormitorium. Wypowiadając hasło miał tylko nadzieję, że dziewczynie nic nie jest i specjalnie opuścili salę aby delektować się swoim towarzystwem. W pewnym sensie się nie mylił, gdyż dziewczyna po alkoholu była odważniejsza, poza tym długo myślała o tak ważnym fakcie jaki mógł zaistnieć między kochankami. Oddawali się pieszczotą ale zazwyczaj tyle ile pozwoliła, a gdy miało dojść do czegoś więcej zwyczajnie ktoś im to uniemożliwiał. Teraz wszyscy są na balu, nikt nie będzie im przeszkadzał przez długie godziny. Wniósł ją po schodach do sypialni i delikatnie postawił na ziemi. Czekał co dalej. Weszła w głąb pokoju i rozejrzała się. Wszystko było nieskazitelne, posprzątane, a duże dwuosobowe łóżko zaścielone. Odwróciła się, a ich oczy spotkały się. Stali chwilę jak zahipnotyzowani swoim urokiem. Oboje byli piękni. On blady niczym grecki bóg, ze stalowym spojrzeniem i blond włosami, które zawsze delikatnie przeczesywał dłonią aby nadać swojej osobie więcej blasku. Ona zaś czekoladowymi oczami mogła uwieść cały świat, zatopić go w tej słodkości, jej wygładzone dzisiaj włosy, które połyskiwały w świetle lampy i oliwkowa cera, która przykuwała nie jedno spojrzenie mężczyzny.
Podszedł kilka kroków bliżej, ona zaś wykonała kilka w tył. Znowu dzieliła ich ta samo odległość, znowu byli daleko od siebie, a jednocześnie tak blisko. Po minucie może skończył się pokój, a ona przylgnęła plecami do ściany, a on był coraz bliżej i bliżej. Wziął jej twarz w dłonie, delikatnie ucałował usta. Oderwał się od niej i przeniósł swoje pocałunki na szyję, a ona westchnęła z zadowolenia.
Wplątała swoje szczupłe palce w jego włosy, a drugą ręką trzymała go za ramię. Jedna z jego rąk powędrowała na udo dziewczyny. Zadrżała pod wpływem jego dotyku lecz nie zamierzała dzisiaj rezygnować z dzisiejszej nocy kosztem swojego strachu. Czy chciała czy nie i tak musiała kiedyś się przemóc i zrobić to z kimś, nie będzie czekała do ślubu bo nigdy nie wiadomo co może wydarzyć się później. A może jej partner od razu będzie chciał mieć dzieci, a ona nie posmakuje błogiej przyjemności jaką sprawić ma seks z drugą osobą? Gładził jej udo, oplotła go w tym czasie jedną nogą w pasie. Znowu odnalazł jej usta, szybko pogłębił pocałunki. Stawały się coraz bardziej zażarte i namiętne. Chwycił ją i uniósł do góry nie przerywając rozkoszy płynącej z ich połączonych ust. Doszli do łóżka, delikatnie ją położył, a ona pociągnęła go za sobą. Czuł, że dłużej nie da rady czekać na nią, za bardzo mu na niej zależy aby teraz powiedzieć NIE, bo ona nie chce. Wszystko po kolei toczyło się swoim torem. Zdjął jej jedno ramiączko od sukienki, a następnie drugie, nie przerywał przy tym innych czynności. Ona zaś rozpięła jego koszulę i znowu zobaczyła cudownie umięśniony brzuch mężczyzny. Prawie pisnęła z zachwytu, gładziła go po nim, a ich języki tańczyły namiętny taniec. Suwak sukienki znajdował się z boku, szybkim ruchem rozpiął ją, oderwał się od niej i równie szybko ściągnął z niej odzienie.
Została w samych czarnych stringach i w tym samym kolorze staniku. Wyglądała cudownie. Miała spore piersi, płaski brzuch oraz ładnie umięśnione nogi, popatrzył na nią z niemym zachwytem i znowu powrócił do pieszczenia skóry kobiety. Zatoczył językiem kółeczko na jej szyi i zaczął schodzić niżej, ominął piersi, kręcił ósemeczki na jej brzuchu i jedną z rąk delikatnie pieścił ją przez bieliznę. Jęknęła co jeszcze bardziej zmotywowało mężczyznę do działania. W rekordowo szybkim czasie pozbył się prawie całej swojej garderoby i został w samych bokserkach.
Przyglądała mu się, był bardzo przystojny i pociągał ją tak bardzo, że była w stanie oddać mu swój cenny kwiat. Wiedziała to już teraz na pewno. Draco Malfoy odbierze jej to co chciała uchować lecz przy nim i jego temperamencie było to wręcz nieosiągalne. Przylgnął do niej swoim rozpalonym ciałem, oboje byli w takim razie. Rozpiął jej stanik i zaczął delikatnie całować jej nagie piersi. Od tego podniecenia stwardniały jej sutki, a ona mimowolnie wydawała z siebie tak seksowne dźwięki, że ledwo co chłopak wytrzymywał. Czegoś tak cudownego nie przeżył nigdy.
Przyssał się do jej sutków, które pod wpływem jego dotyku tak bardzo prowokowały dziewczynę, że zabrakło jej tchu. Zdjął z niej ostatnią część ubioru i spojrzał na jej nagie ciało. Leżała przed nim taka bezbronna i cudowna, zdyszana i spocona, a wszystko dzięki temu co teraz robił, sam czuł niemiłosierne podniecenie, dlatego też zdjął bokserki. Dziewczyna wytrzeszczyła oczy ponieważ sama nie wiedziała czego się spodziewać. On również był nagi, a jej pokaźny członek przerażał dziewczynę. Zakryła dłońmi oczy. Przysunął się do niej delikatnie lecz stanowczo i zdjął jej ręce z twarzy. Uśmiechał się i mówił do niej spokojnym głosem.
- Chce widzieć twoją twarz, chce wiedzieć czy robię wszystko dobrze, chce widzieć jak Ci dobrze, chce widzieć jak bardzo mnie pragniesz, nie bój się, nie zrobię Ci krzywdy.
Pocałował ją jeszcze raz. Odwzajemniła pocałunek i lekko rozkraczyła nogi. Chłopak wsunął się między nie i przyłożył swojego penisa do jej dziurki. Zadrżała pod jego dotykiem i patrzyła przerażona w jego oczy.
- Będę delikatny - powiedziała.
Powoli wkładał go. Na jej twarzy pojawił się grymas bólu jednak nic nie powiedziała. Po chwili napotkał blokadę, jednak nie kłamała. Była dziewicą aż do teraz, on właśnie w tej chwili odbiera jej to. Przepełniało go to dumną, a jednocześnie zdał sobie sprawę, że żadna z jego wcześniejszych partnerek łóżkowych nie była dziewicą. Naparł na jej błonę i po chwili poczuł, że rozpękła się. Wydała z siebie jęk bólu. Wprowadził go do końca i mocno przytulił partnerkę. Na jej policzkach zobaczył łzy. Speszył się.
- Wszystko dobrze, nie przestawaj.- powiedziała cicho.
Ucałował ją. Delikatnie zaczął poruszać się w przód i w tył. Początkowy ból ustąpił miejsca wielkiej rozkoszy. Dziewczyna oddychała głośno, jęczała. Przyspieszył gdy już widział w jej oczach pożądanie, widział jaką rozkosz sprawia jej to co teraz robią. Wygięła się w łuk jednak nie pozwolił jej zostać w tej pozycji. Pociągnął ją do góry  tak, że ona teraz była na górze. Złapał za jej piersi, odgniatał lekko, a ona automatycznie skakała na nim. Sam był zdziwiony jej reakcją jednak kontynuował. Zapierała mu dech w piersiach, wiedział, że po takiej przerwie długo nie pociągnie. Był bliski spełnienia, wiedział, że musi wyjąć go z dziewczyny. Wrócili do pozycji wyjściowej i wyciągnął z niej członka, z którego trysnęła na pościel sperma. Spojrzała oniemiała na chłopaka, który był wyraźnie zmęczony. Było jej z nim tak cudownie. Przysunęła się do niego i wtuliła w jego tors. Przytulił ją dalej nie wierząc, że to między nimi miało miejsce. Chciał już wstać lecz ona pociągnęła go za rękę.
- Zostań na noc - szepnęła w jego kierunku.
Nie musiała prosić i tak by został, tylko dla niej. Żadna inna nie zasługiwała na niego, oprócz niej. Posłusznie wszedł pod kołdrę obok dziewczyny i przygarnął ją ręką. Spojrzała na niego. Wyraźnie spełniony, zadowolony i szczęśliwy, takiego chciała go widzieć codziennie. Zamknęła oczy. Kiedy już ledwo kontaktowała poczuła jak gładzi jej włosy i mówi pod nosem.
- Chyba Cię kocham, Granger.
Uśmiechnęła się słysząc te słowa i usnęła snem sprawiedliwego, a zaraz potem on do niej dołączył. Niepewni w swych uczuciach odnaleźli szczęście w swoich ramionach.

Perverse Fate | DramioneKde žijí příběhy. Začni objevovat