PROLOG

5.4K 204 28
                                    

Pięć lat wcześniej

– Nicky, chodź! – krzyknęła dziewczynka, chcąca zachęcić swoją przyjaciółkę do gry.

– Ale ja nie chcę. Nigdy wcześniej nie grałam w nogę, nie umiem! – protestowała, ale blondynka chwyciła ją za nadgarstek tak mocno, że gdyby próbowała się wykręcić prawdopodobnie straciłaby czucie w ręce.

– I co z tego? Coś musimy robić, a nie mam zamiaru siedzieć na kocu z paniami – powiedziała wskazując na opiekunki grupy zaczytane w gazetach dla dorosłych. Byli właśnie na wycieczce kończącą podstawówkę w Dublinie, a jako że ich kochane panie zapomniały zarezerwować biletów na zwiedzanie muzeum cała grupa wylądowała na boisku. Naturalnie chłopcy byli zachwyceni, ale dziewczęta... Niekoniecznie. Nicky w końcu dała za wygraną pozwalając by Stephanie pociągła ją tuż pod jedną z bramek gdzie chłopcy wybierali składy. Było ich około dwanaścioro co oznaczało, że po dojściu dziewczyn było po siedem osób na drużynę. Boisko nie było ogromne, ale dostatecznie duże by pomieścić tyle osób.

– Hej, możemy zagrać z wami? – spytała blondynka patrząc na zaangażowanych w rozmowę chłopców.

– Jasne – powiedział jeden z nich. Nicky nie była pewna jego imienia z uwagi iż chodził do wyższej klasy i raczej się nie wychylał. Miał brązowe włosy sterczące na wszystkie strony i serdeczny uśmiech. – Stańcie w szeregu – polecił, a dziewczyny zrobiły co powiedział. Wszyscy stali w jednej linii prócz chłopca o serdecznym uśmiechu i drugiego, którego imię doskonale znała. Will, także chodził do wyższej klasy, konkretnie był o rok starszy, mimo młodego wieku miał zafarbowane na blond włosy i niebieskie oczy, którym potrafili przyglądać się nawet nieznajomi. Magnetyczne niebieskie oczy. Nicky od dawna zwracała na niego szczególną uwagę, ale nie była jedyną która to robiła. Chłopcy po kolei wskazywali ze znużeniem palcami, kogo wybierają aż wreszcie wzrok Willa spoczął na niej. Idąc w stronę jego drużyny starała się nie zarumienić albo nie zacząć śmiać, choć naprawdę cieszyła się, że wybrał akurat ją. Gdy zaczęli grę naprawdę chciała się popisać, ale w głębi duszy wiedziała, że to niemożliwe. Nikt nie staje na boisku od tak i nie strzela bramki. Z początku krzątała się niepewnie z jednego końca boiska na drugi lecz potem coraz bardziej się rozkręcała. Wtedy piłka wyleciała do przodu prosto w jej kierunku. Toczyła się po trawie, a Nicky nie była pewna co ma robić, ale jakimś sposobem przejęła ją i prowadziła w kierunku bramki. Wiedziała jak to robić bo nieraz wykonywała takie ćwiczenia na W-F'ie jednak nigdy jeszcze nie wykorzystywała ich w praktyce. W końcu nadszedł moment w którym kopnęła piłkę i ku zdziwieniu wszystkich wpadła do bramki. Nie zwracając uwagi na to kto patrzy zaczęła się cieszyć i skakać. Na twarzach zarówno jej drużyny jak i przeciwników pojawił się wyraz szoku zmieszanego ze szczęściem lub złością. Rozglądała się w poszukiwaniu miny Stephanie, ale zamiast tego napotkała się na zwrócony do niej uśmiech Willa. Odwzajemniła go, ale potem szybko się odwróciła i skupiła na grze. O dziwo im dłużej grała tym bardziej jej się podobało. Szczególnie kiedy trafiała więcej bramek niż niektórzy chłopcy. W pewnym momencie do gry doszedł inny chłopak.

– Z kim jestem? – spytał Willa.

– Z tamtym, tamtym, nimi, mną i nią – powiedział w końcu wskazując na Nicky, która odwróciła się słysząc własne imię.

– Z dziewczyną? – powiedziała chłopak z odrazą na co blondyn poklepał go po ramieniu.

– Stary, ona przed chwilą strzeliła dwie bramki. To nasz najlepszy napastnik! – tłumaczył ze śmiechem wiedząc, że dziewczyna słucha. Teraz miała jeszcze większy powód do dumy z tego czego dokonała.

***

Po meczu wszyscy zebrali się aby powrócić do pensjonatu. Nicky nie mogła przestać uśmiechać się pod nosem.

– Myślałam, że nie umiesz grać – powiedziała Ashley gdy szły tyłem za grupą. Przyjaciółki rozglądały się za trzecią z nich, która właśnie rozmawiała z przodu z Willem. Dziewczyna poczuła w żołądku ukucie zazdrości.

– Ja też tak myślałam – westchnęła kiedy zobaczyła, że Stephanie jednak o nich pamięta i czeka aż będą na równym poziomie żeby iść z nimi. Blondynka wyglądała na całą w skowronkach.

– No, hej jestem – pisnęła i dołączyła do nich.

– Hej – odpowiedziały równocześnie z Ashley. – Czemu gadasz z Willem?

– Nie wiem, a co nie mogę? On jest... Całkiem spoko.

– Serio? – spytała Ash. – Tylko spoko?

– No dobra... Podoba mi się – zaśmiała się. – Ale nie mówcie nikomu.

– Jasne – zaśmiała się, na co Nicky zrobiło się nico przykro ale nie odzywała się.

– I on... Chyba też mnie lubi.

– No to leć do niego – poleciła Ashley na co Stephanie ruszyła z pewnym uśmiechem do przodu odnaleźć Willa i jego kolegów.

– I co o tym sądzisz? – spytała przyjaciółka śmiejąc się. – Pasują do siebie. Ładną by byli parą, nie?

– Powiem Ci coś, ale obiecaj, że nie powiesz Stephanie – zaczęła Nicky gdyż nie mogła już znieść gadania o Stephanie i Willu.

– Okay, ale co to za tajemnica? – rzuciła pogardliwie.

– Mi też się podoba – uśmiech zszedł z twarzy Ashley i nagle między nimi zrobiło się cicho.

– I co masz zamiar z tym zrobić? – spytała w końcu.

– Nic. Stephanie prędzej czy później z nim będzie. To widać – zaczęła patrząc na parę jej znajomych śmiejących się z przodu i rozmawiających ze sobą jakby znali się od lat. – Rany się goją, a nawet jeśli nie dokładnie z bliznami da się żyć.


----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

    Na moje oko prolog nie wyszedł najlepiej i wiem, że mógł być lepszy, ale nie chciałam się rozpisywać już na samym starcie. Nie mam pojęcia jak często będę wstawiać rozdziały lecz będę się starała tak mniej więcej w równych odstępach. Mam nadzieję, że nie zrazicie się do tego opowiadania przez prolog i zaczekacie do normalnych rozdziałów.

Do następnego ;)

Najlepszy NapastnikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz