10

2.5K 138 2
                                    

Całą noc nie mogłam zasnąć. Zastanawiałam się czy źle robię, ale... Nie widziałam po prostu innego wyjścia. To nie miało dłużej sensu. Udawanie, że jest dobrze. Uznałam, że odpuszczę sobie szkołę do dnia wyjazdu. Po co mam tam chodzić skoro i tak nie będę myśleć o nauce tylko o Willu i finale. Zastanawiałam się, co powiem Louisowi i najważniejsze kiedy. Zostały mi jeszcze trzy dni do wyjazdu. Bałam się... Bałam się zamieszkać z tatą i tą jego laską. Pewnie będę musiała zajmować się ich dzieckiem. Nowa szkoła, nowi znajomi, nowe życie. Tak przynajmniej starałam sobie wmawiać. Będę tęsknić za Ash, Louisem i Stephee i za trenerem i za mamą i za... Za nim. Czy kiedykolwiek przestanę o nim myśleć.

Rano zwlekłam się z łóżka i zeszłam na dół by zjeść śniadanie. Wyjęłam bułkę z chlebaka i pomidora z lodówki po czym położyłam składniki na blacie. Odwróciłam się by sięgnąć po sól i pieprz, kiedy przede mną jak znikąd wyrosła mama.

– Ty nie w pracy? – spytałam zaskoczona.

– Myślisz, że tak po prostu się zgodzę?! – spytała z zawziętą miną, a ja oparłam się o blat. – Dzwonił do mnie ojciec i mówił, że chcesz zamieszkać u niego w Londynie. Czy to prawda?

– Tak – powiedziałam najłagodniej jak się dało.

– Mogę wiedzieć dlaczego podjęłaś taką decyzję, co ci tutaj nie pasuję? – spytała wyraźnie zdenerwowana.

– Nic, wszystko jest w porządku – skłamałam. – Chcę po prostu zobaczyć Londyn, to stolica Anglii, a ja jeszcze nigdy tam nie byłam. Podobno jest pięknie, poza tym jest tam naprawdę dobry klub sportowy, który pewnie z chęcią mnie przyjmie i szkoła... – zaczęłam mówić jakbym naprawdę opuszczała Mullingar z własnych chęci.

– Zawiesili Cię tutaj, to chcesz jechać tam? John mi powiedział. Akurat przerwa dobrze Ci zrobi.

– Nie wierz we wszystko co mówi John – rzuciłam wracając do przygotowań posiłku. Nawet nie zauważyła mojej rysy na twarzy! Czy ona naprawdę myśli, że na treningach dzieją się aż takie rzeczy.

– Nicky... Wiem, że go nie lubisz, ale jesteś już duża i musisz zrozumieć, że Cię kocham, ale chcę z nim być. Chcę mieć się z kim zestarzeć kiedy ty będziesz mieć już własną rodzinę.

– Wiem, mamo – powiedziałam przygryzając wargę. – Pozwól mi jechać, tak długo go nie widziałam. Będę przyjeżdżać na weekend czy coś. Proszę – powiedziałam błagalnie. Nie chcę rozdzielać jej od szczęścia, skoro tata mnie posłuchał i nic jej nie powiedział, co aż mnie zdziwiło.

– Nie wiem Nicky... Ja będę się martwić i tęsknić.

– Ja też, ale zrozum. Nie rozwinę się tu tak jak mogłabym tam – brnęłam dalej w kłamstwo.

– Dobrze, ale pamiętaj, że jak tylko będziesz chciała wrócić zawsze będzie tu dla ciebie miejsce i ... – przerwałam jej rzucając się na szyję i starając nie okazywać tego jak bardzo jest mi przykro.

– Wiem... – powiedziałam.

***

Po południu ponownie zaczęłam się zastanawiać jak to wszystko przekazać Ash i Stephee. Wiem nie będę mówić nic. To nie odpowiednie z mojej strony, ale nie będzie mnie stać na pożegnanie z nimi. Wtedy zabrzęczała moja komórka.

Spojrzałam na ekran:

Louis: Mam dobre wieści! Trener pozwolił Ci zagrać w finale! Nie ma za co!

Ja: To już bez znaczenia :(

Louis: Jak to? :0

Ja: Spotkajmy się za godzinę w parku. Okay?

Louis: Dobrze, do zobaczenia.

Ja: Pa

Odkładając telefon westchnęłam. Nadszedł czas wyjaśnień. W mgnieniu oka zebrałam się i po chwili byłam gotowa do wyjścia. Jako, że był deszczowy dzień ubrałam mój ukochany płaszcz i czarne glany, które świetnie spisywały się na takiej pogodzie. Mama po rozmowie ze mną pojechała do pracy więc wychodząc zamknęłam za sobą drzwi a klucz wsunęłam do kieszeni wraz z komórką. Smutno mi było myśląc, że zostawiam to miasteczko. Było małe ale urocze i zawsze napełnione entuzjazmem, jednak... Nie dla mnie. Po przejściu kilku ulic znalazłam się w parku. Trawa była mokra, a ławki puste. Nikomu normalnemu nie chcę się wychodzić w taką pogodę z domu. To wyjaśnia co ja tu robię. Pod jednym z drzew w kapturze od szarej bluzy stał Lou z daleka przypominał złego chłopca z FanFiction podobnie jak Will. Obaj mieli łobuzerski urok, jednak znacznie się od siebie różnili.

– No, słucham co jest? – spytał gdy podeszłam bliżej niego.

– Louis, ja... Ja wyjeżdżam. Do ojca, do Londynu – wypaliłam

– Co?! Jak to? Dlaczego? – spytał podłamany. Nie mogłam go dłużej nieświadomi krzywdzić musiałam wyznać prawdę. Powiedziałam mu wszystko od sytuacji z Johnem, przez piłkę nożną aż po Willa. Chłopak słuchał z napięciem, a jego oczy z każdym słowem przybierały coraz to inny wyraz.

– Nie chciałam Cię zranić, Lou. Wiem, że to było złe, ale naprawdę cię lubię i tak bardzo chciałam o nim zapomnieć, że... – tłumaczyłam, ale zamarłam gdy on bez słowa podszedł i mnie przytulił.

– Wiedziałem – po moich policzkach spłynęły łzy mieszane z deszczem.

– Co wiedziałeś? – spytałam pociągając nosem.

– Że coś do niego czujesz, ale byłem tak głupi, że łudziłem się że to zmienię – puścił mnie i spojrzał z politowaniem i zrozumieniem.

– Nie byłeś głupi. Byłeś zakochany – przyznałam wycierając twarz. – Czyli, co przyjaciele?

– Przyjaciele – odpowiedział chłopak i zgodnie jeszcze raz się przytuliliśmy. Coś we mnie pękło. Zacisnęłam pięści na materiale jego bluzy. Wewnętrzny ból był potworny, a jednak odczuwałam ulgę. Chłopak przytulił mnie mocniej i szepnął do ucha słowa na które od dawna nie miałam nadziei: ,,Wszystko będzie dobrze".

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Oto koeleię podoba! A w międzyczasie zapraszam fanów Darów Anioła do mojego fanfiction o Alec'u Lightwoodzie czyli do ,, SHADOW WORLD'' i ,,SHADOW WORLD 2''


Najlepszy NapastnikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz