EPILOG

748 40 3
                                    

Odetchnęłam z ulgą, widząc, że wszystkie rzeczy Josha zniknęły. Jedynym dowodem potwierdzającym jego zamieszkanie były puste butelki po whisky i karty do pokera. Will proponował, że będzie wtedy ze mną, ale musiałam stać się na tyle dorosła, żeby stawić temu czoła samej. Mama nie zadawała nawet pytań. Wszystko co, w końcu udało mi się jej powiedzieć, przyjęła spokojnie. Chwilę potem kazała swojemu partnerowi wynieść się i nie wracać. Gdy po kłótni zostałyśmy we dwie, rozpłakała się i zawodziła, dlaczego wcześniej nic nie zauważyła. Nie była w stanie sobie wybaczyć, że ktoś w jej domu znęcał się nad jej dzieckiem. Pocieszałam ją ze łzami w oczach. Była zbyt pochłonięta pracą, żeby zwrócić na to uwagę, ale nie złościłam się za to. Wiedziałam, że podjęcie decyzji o wyrzuceniu Josha dużo ją kosztowało, a jednak zrobiła to dla mnie.

W następnych dniach była lekko nieobecna. Wzięła wolne w pracy, żeby mnie pilnować. Chciała mieć pewność, że wszystko jest ze mną w porządku. Nie chodziłam już do szkoły, bo zbliżały się wakacje. Wszystkie przedmioty jakoś udało mi się zaliczyć, więc mogłam odpocząć od krzywych spojrzeń i szeptów. Na reszcie moje życie jakoś zaczęło się układać, a jednak pewnego ranka przy śniadaniu spytałam.

– Mogłabym odwiedzić tatę?

Mama z początku udawała, że nie usłyszała, a gdy powtórzyłam pytanie zakrztusiła się kawą.

– Że co proszę? Po co? – spytała, niemal zbulwersowana, wycierając się serwetką. Od rozwodu rozmawiali ze sobą może z dwa razy. Nie lubiła, kiedy poruszałam jego temat w rozmowie, co było dla mnie oczywiste. Za to co jej zrobił, nie powinna chcieć patrzeć na jego zdjęcia.

– Zbliżają się wakacje, a ja... Chciałabym odpocząć od tego wszystkiego. Tak porządnie – powiedziałam, patrząc na nią błagalnie. Tak naprawdę chciałam tylko, żeby się na mnie o to nie obraziła.

– Ode mnie też? – spytała, a ja przewróciłam oczami.

– Nie o to chodzi. Po prostu uważam, że dobrze zrobiłaby mi krótka przerwa od Mullingar. Może dwa tygodnie?

– Nicky, jeśli coś cię dręczy... Może zapiszę cie na jakąś terapię, jeśli chcesz...– złapała mnie za rękę, a ja tylko się zaśmiałam. Rozbawiła mnie panika w jej głosie. Była gotowa wysłać mnie do psychologa, żebym zmieniła zdanie. Miałam wrażenie, że łatwiej było przekonać ją, gdy za pierwszym razem chciałam wyjechać. Gdy nie znała prawdziwego powodu. Wtedy jednak była mniej czujna, bo nie wiedziała, że Josh mnie bił.

– Nie! Spokojnie – poprosiłam. – Myślę, że to po prostu może mi dobrze zrobić – przyznałam.

– Jeśli naprawdę tego chcesz, zadzwonię do ojca, ale... Myślałam, że zaczyna się układać – przykryłam jej dłoń swoją, by dodać jej otuchy.

– Bo zaczyna, naprawdę – popatrzyłam jej w oczy, choć uciekała wzrokiem. – Nie ma Josha, znowu gram, pogodziłam się ze Stephanie. Nawet z Louisem już nie jest niezręcznie – zaśmiałam się, bardziej dla niej niż dlatego, że naprawdę mnie to bawiło.

– A z Willem? – spytała, przez co dłużej musiałam zastanowić nad odpowiedzią. Przełknęłam ciężko ślinę. Ostatni raz rozmawiałam z nim po piątkowych finałach. Chciał upewnić się, że nie wykręcę się z umowy i powiem mamie o Joshu. Pisał sms'y żeby dowiedzieć się czy dotrzymałam słowa. Odpowiadałam mu zdawkowo. Pomimo tego, że całowaliśmy się przy wszystkich, nie wiedziałam na czym stoimy. Te wakacje u taty miały też być czasem, kiedy na spokojnie zastanowię się nad tym wszystkim. Tak mocno wmówiłam sobie, że nie uda nam się być razem, że nawet nie myślałam, jak wyglądałby nasz związek. Nie będzie mu się podobał pomysł z wyjazdem, ale musiał go zaakceptować.

Najlepszy NapastnikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz