6

2.8K 147 3
                                    

Siedząc z Ash na korytarzu miałam dziwne wrażenie, że wszyscy się na mnie gapią. No ta, to nie wrażenie. Czy tym ludziom nadal chodziło o ten zasrany mecz?!

– Mam tego dość, chodźmy gdzieś indziej – powiedziałam wstając z ławki.

– Nie , siadaj. Zaraz mamy tu lekcję – szatynka szarpnęła mnie za rękę i pociągła z powrotem na siedzenie. Przed oczami mignęła mi burza blond włosów. Stephanie usiadła obok nas, miała dziwną minę. Dość nie typową dla dziecka słońca jakim zazwyczaj była. Nie mogłam wychwycić czy to była złość czy grymas.

– Hej, dziewczyny – z drugiej strony pojawił się Louis i Will. Szatyn miał na sobie zwykłą workowatą bluzę i fullcap, a jego kolega czerwoną koszulę i spodnie z szelkami zwisającymi w dół więc wyglądali jak każdy zwyczajny nastolatek, reszta drużyny Wilków też się nie wyróżniała co było plusem. Nie nosili żadnych dresów czy baceballówek z logo klubu.

– Cześć – powiedziałyśmy równocześnie z Ashley, a Stephee udawała, że ich nie widzi.

– Nicky, dasz radę dzisiaj być trochę później? Muszę coś załatwić i nie dam rady być na 17.00 – powiedział Will poprawiając włosy.

– Emm... Jasne. To o której? – spytałam kątem oka zerkając na swoją przyjaciółkę, której grymas na twarzy coraz bardziej się powiększał.

– Może być 18.30?

– Spoko, będę – powiedziałam lekko się uśmiechając i modląc się by zniknęli z naszego pola widzenia nim Stephanie rzuci się na nich z pazurami. Uspokoiłam się nieco kiedy odeszli do kumpli z drużyny i pozostawili nas w końcu same.

– Nie podoba mi się, że on cię trenuje – powiedziała Stephee nie odrywając wzroku od byłego chłopaka.

– Słucham? – jęknęłam.

– Nie możesz trenować z kimś innym? Z Lou albo Benem?

– Will jest najlepszy. To kapitan – wyjaśniłam gestykulując.

– Najpierw był ze mną, a teraz będzie bezczelnie podrywać ciebie – rzuciła ze złością.

– Co?! On mnie nie podrywa.

– Jasne – wywróciła oczami. –,,Dasz radę dzisiaj być trochę później". Jesteśmy przyjaciółkami! Powinnaś być po mojej stronie, wiesz solidarność jajników i te sprawy, a ty go bronisz. Może się w nim zakochałaś?! – parsknęła i z urazą założyła ręce na piersi. Sama sobie nie umiałam odpowiedzieć na to pytanie. Nie mogłabym się w nim zakochać, on kocha Stephee i moje treningi z nim tego nie zmienią więc najbezpieczniej dla mnie będzie zaprzeć się przy tym, że to tylko przyjaciel i powtarzać sobie, że mi się nie podoba. Kiedyś to zadziałało.

– Nie. Apropo ,,podrywania mnie" on non stop gada tylko o tobie – skłamałam. – Chce ode mnie rad jak cię odzyskać. On naprawdę się stara Stephee... Może dasz mu jeszcze jedną szansę, co? To naprawdę dobry chłopak, a wtedy nie wiedział co robi. On za tobą tęskni.

– Naprawdę? – spytała zdziwiona.

– Tak – odpowiedziałam po chwili. – Spotkaj się z nim. Pogódźcie się...

– W sumie...Głupio tak go unikać do końca życia – westchnęła. – Później wyślę mu sms.

***

Tego dnia trening poszedł mi lepiej. Nawet kilka razy udało mi się wykopać piłkę Willowi. Chłopak był szczęśliwy z powodu sms'a od Stephee. Mieli spotkać się po naszym treningu w jednej z knajp naprzeciwko. Z jednej strony cieszyłam się, że im pomogłam, a z drugiej... Sama nie wiem.

Najlepszy NapastnikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz