7

2.4K 138 0
                                    

Rano obudziłam się w ramionach Lou i momentalnie zaczęłam się zastanawiać czy do czegoś doszło. Leżeliśmy na łóżku w jego pokoju przykryci pościelą pod sale szyję. Rozejrzałam się. W pomieszczeniu nie było żadnych śladów wskazujących na to, że cokolwiek by się stało. Film urwał mi się jakoś przy drugim skręcie, po tym jak przebrałam się w suche ubrania, które dał mi szatyn i usiedliśmy na oknie patrząc na światła miasta oraz deszcze, który wydawał się wtedy tak boleśnie daleko. Nie powiedziałam mu o tym co zrobił Will. Nie mogłam, nie chciałam żeby przeze mnie Louis miał do niego jakiś problem, a wiem że by miał, odkąd pamiętam bronił dziewczyn, a szczególnie mnie.

Nagle chłopak obudził się po czym przetarł niebiesko-zielone oczy i usiadł obok mnie.

– Ja pieprze... – poprawił dłonią włosy, a potem ukrył pod nią twarz. – Ile pamiętasz?

– Niewiele... – przyznałam bojąc się co mi powie. – My chyba nie... – zaczęłam patrząc na niego porozumiewawczo.

– Nie, nie! – zaprzeczył, a mi zrobiło się lżej.

– To dobrze – zaśmialiśmy się.

– Ale pamiętasz, jak Ci powiedziałem... – zaczął, a ja pokiwałam głową na znak, że nic nie wiem. – Nie ważne... – rzucił i wstał. Nadal miał na sobie dresy, ale na górze nie miał kompletnie nic przez co miałam dobry widok na jego tors. Był przystojny i umięśniony, razem z Willem dużo ćwiczyli i... Znowu ten Will! – potrząchnęłam głową aby odgonić od siebie te myśli.

– Hej, powiedz mi! – poprosiłam wstając za nim. Spojrzałam w lustro na drzwiach szafy. Miałam splątane włosy, ale makijaż mimo wszystko się nie rozmazał (chyba jednak zainwestuję w kolejny wodoodporny tusz). Koszulka Louisa wisiała na mnie jak na strachu na wróble, podobnie jak czarne spodenki z nike'a, które trzymały się na samych biodrach.

– Nie, nie ważne – jęknął i otworzył szafę chcąc wybrać z niej jakieś ubranie.

– Właśnie, że ważne! – zignorował mnie. – Louis! – odwrócił się i zamarł. – Przyjaźnimy się od lat, możesz mi powiedzieć.

– Dobra – przygryzł wargę i podszedł bliżej mnie. – Wczoraj kiedy oboje byliśmy już nie źle na haju... Zapytałaś dlaczego zawsze jestem dla ciebie taki miły i jako jedyny zawsze staram się Cię rozśmieszyć... A ja...

– Co powiedziałeś?

– Bo mi się podobasz – zamilkł, a mnie serce przyśpieszyło bicie. – Odkąd pojawiłaś się na tym cholernym boisku, nie spuszczałem z ciebie wzroku, ale nic nie mówiłem bo nie przejawiałaś mną szczególnych zainteresowań. Aż do wczoraj...Pomyślałem...

– Że może coś się zmieniło? Lou, ja... – zaczęłam, nie do końca pewna co powiedzieć. Naprawdę go lubiłam, ale czy na tyle żeby tworzyć z nim parę.

– Wiem, wiem nie chcesz mnie zranić, ale nie o to chodziło i... – zaczął, a ja w tej chwili chwyciłam go za nadgarstek i stanęłam na palcach by nasze głowy były na równych poziomach. To nie do końca sprawiedliwe, ale może w ten sposób zapomnę o Willu i ja oraz Lou będziemy szczęśliwą parą? Może choć w ten sposób zapomnę... Drugą dłonią skierowałam jego głowę do mnie i musnęłam swoimi ustami jego wargi. Chłopak z początku nie ruszył się, ale po chwili odwzajemnił pocałunek i położył rękę na mojej tali.

***

Po naszych wyjaśnieniach, Louis odwiózł mnie do domu żebym się przebrała i zabrała rzeczy po czym razem pojechaliśmy do szkoły. Gdy szatyn poszedł już do swojej klasy ja odnalazłam przyjaciółki i dołączyłam do nich. Ash nie była zadowolona gdy opowiedziałam jej całą te historię, ale obiecała, że nic nie powie Stephee.

Szłam korytarzem zmierzając ku sali do matmy kiedy przed sobą nagle napotkałam wzrok znajomego blondyna. Schyliłam głowę i ruszyłam w innym kierunku, ale kontem oka dostrzegłam, że chłopak biegnie w moją stronę.

– Nicky, ja cię widzę... – zaczął łapiąc mnie za przedramię, a serce przyśpieszyło mi bicie. Czy to możliwe, że już wie o mnie i Lou? I jak na to zareaguje? Odwróciłam się nic nie mówiąc. – Przepraszam, jesteś moją kumpelą i nie chcę stracić twojej przyjaźni przez zwykłe... – zaczął, ale ja już nie mogłam słuchać jego przeprosin. Jasne zachował się jak świnia, ale to nie zmieni faktu, że kiedy go widzę i znam rzeczywistość po prostu coś we mnie pęka. Może jeśli mu przebaczę i wrócimy do normalności szybciej zapomnę.

– Okay – przerwałam mu i chciałam iść dalej, ale on wyprzedził mnie i stanął przede mną.

– Czekaj, co?

– Okay. Ja też nie chcę stracić twojej przyjaźni przez to głupie nieporozumienie.

– Uważasz, że to było nieporozumienie?

– A nie było? – spytałam nie starając się udawać zaskoczonej.

– Czyli, co? Przyjaciele?

– Można tak to nazwać – rzuciłam idąc korytarzem w swoją stronę byle jak najdalej od niego.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Oto kolejny rozdział, mam nadzieję, że się wam spodoba ;)

Najlepszy NapastnikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz