Rozdział 39

654 50 7
                                    

Trzy dni później Dumbledore przeniósł Harry'ego i cała rodzinę Weasleyów do starego rodzinnego domu Syriusza przy Grimmauld Place pod numerem 12. Powiedział, że to dla ich ochrony, ale Harry i Ron zdecydowali, że tak naprawdę to jakaś forma kary. W porównaniu z Norą to miejsce było więzieniem. Ciemne, zapuszczone, brakowało miejsc gdzie można by polatać na miotle, choć ku uciesze Syriusza Fred i George mimo wszystko kilka razy spróbowali.

Krótko po ich przybyciu przyjechała Hermiona i Ron natychmiast zaprowadził ją za zamknięte drzwi. Harry mrugnął kumplowi, gdy ten zatrzasnął mu drzwi przed nosem, ale Ron odpowiedział mu jedynie spojrzeniem spode łba. Później Ron i Hermiona pojawili się w kuchni trzymając się za ręce i uśmiechając od ucha do ucha. Uszy Rona płonęły czerwienią i Harry'emu wydawało się, że w kąciku jego ust widać trochę szminki.

Mieszkanie z Syriuszem było jedyną dobrą rzeczą, która wyniknęła z przeprowadzki. Po raz pierwszy w życiu Harry czuł, że ma, może nie rodzica, ale starszego brata albo wujka. Kogoś, kto troszczył się głównie o niego i kto zawsze stał po jego stronie. To Syriusz pokłócił się panią Weasley, mówiąc, że Harry powinien wiedzieć co robi Zakon Feniksa i Voldemort. I to Syriusz przyniósł Harry'emu swoje ulubione książki z Obrony i zasugerował, że może Harry chciałby poczytać tego lata kilka dodatkowych rzeczy.

I to Syriusz drażnił się z nim na temat Ginny.

Niezależnie jak często Harry zapewniał, że są tylko przyjaciółmi, Syriusz nie odpuszczał.

- Przypomina mi trochę twoją mamę - powiedział. - Co ci Potterowie mają do rudych włosów?

Na widok spojrzenia Harry'ego wybuchnął śmiechem, który dziwnie przypominał szczekanie psa.

- Tyle tylko... - zawahał się.

- Co? - spytał Harry, mimo wszystko zaciekawiony. - Tylko co?

- Tyle że ona ma coś... no nie wiem... coś w sobie - powiedział powoli Syriusz. - Jest silna, jak twoja mama i na pewno potężna magicznie, ale jest w niej coś, co wydaje się... twarde, niemal ostre. Czasami wydaje się, że musi stoczyć ze sobą walkę, by się uśmiechnąć.

- Voldemort zabił jej chłopaka - bronił jej Harry. - Czego oczekujesz?

Syriusz z namysłem popatrzył na ścianę, którą czyścili.

- Kochała tego gościa?

- Nie wiem - odpowiedział Harry. - Wydaje mi się, że czuje więcej poczucia winy niż czegokolwiek innego. Voldemort zabił go tylko dlatego, że chodził z Ginny. Ona wciąż usiłuje sobie z tym poradzić. Kiedyś była bardziej... zabawna.

- Założę się, że wiesz co ona czuje. W końcu winisz się za śmierć Cedrika - zauważył Syriusz. - Mimo, że to nie była twoja wina - dodał ciszej.

Harry wywrócił oczami. Miał dość ludzi mówiących mu, ze śmierć Cedrika nie była jego winą. I niezależnie od tego, jak bardzo Harry chciał w to wierzyć, wiedział, że zawsze będzie czuł za to jakąś odpowiedzialność.

- Może spróbuj z nią pogadać - zasugerował Syriusz.

- Próbowałem - odparł krótko Harry. - Ale nie można jej popędzać. Będzie rozmawiać, kiedy będzie gotowa.

Jednak Harry zauważył, że Ginny odsuwa się coraz dalej od wszystkich. Nie przeszła więcej takiego załamania nerwowego, jak tego ranka, gdy przeczytała o śmierci Michaela w gazecie, ale spędzała dużo czasu sama. Harry kilkakrotnie zastał ją zwiniętą na jego łóżku i przeglądającą książki o obronie, które dostał od Syriusza. Od czasu do czasu grała z nimi w szachy czy Eksplodującego Durnia, ale większość dnia spędzała na czytaniu, albo szaleńczym skrobaniu powierzchni, którą akurat tego dnia przydzieliła im do czyszczenia pani Weasley.

Potrzeba / Harry Potter [ZAKOŃCZONE] Where stories live. Discover now