Rozdział 66

456 35 1
                                    

W umyśle Harry'ego narastało okropne podejrzenie. Coś jakby przebudzenie, jakby jakaś jego część, ukryta przez długi czas, czekała tylko, aż ją dostrzeże, by wystawić z kryjówki swój paskudny łeb.

Wszystko zaczęło się, gdy Ginny zerwała z Deanem. Nie minęły nawet dwie noce, gdy zjawiła się przy łóżku Harry'ego blada i wyczerpana po kolejnym koszmarze. Wystarczyło, że na nią zerknął i natychmiast wziął ją w ramiona i położył w swoim łóżku. Następnego ranka po przebudzeniu z najlepszego snu jaki miał od bardzo dawna leżał jeszcze długo trzymając śpiącą dziewczynę w ramionach i zastanawiał się nad swoim irracjonalnym gniewem na Deana.

Naprawdę był w stanie zrozumieć Deana i nawet odrobinę mu współczuć. Gdyby znalazł swoją dziewczynę drzemiącą na kanapie i usłyszał, jak mówi przez sen imię innego gościa pewnie też żądałby wyjaśnień. Ale trudno było mu o tym pamiętać, kiedy to Ginny została zmuszona do przyznania się przed całym pokojem wspólnym, że cierpi z powodu koszmarów, czyli do czegoś, co jak Harry świetnie wiedział, usiłowała ukryć.

Tego ranka trzymał Ginny w objęciach bardzo długo. Patrzył jak śpi spokojnie, zamknięta w jego dających bezpieczeństwo ramionach i zapewniającym prywatność baldachimie zaciągniętym wokół jego łóżka i systematycznie badał wszystkie uczucia jakie wobec niej żywił. Na pewno była tam przyjaźń, pożądanie (nie ma sensu zaprzeczać), czuł potrzebę chronienia jej i cieszył się jej obecnością. Choć czasami rozwścieczała go do białości, traktował ją z czułością, której nie czuł wobec Hermiony czy jakiejkolwiek innej dziewczyny, którą znał. A myśl że ktoś, a konkretnie Voldemort, miałby mu ją odebrać, tak że musiałby żyć pustym, bezsensownym życiem bez niej, sprawiała, że czuł ból w piersiach, serce mu waliło, a płuca paliły żywym ogniem, gdy z wysiłkiem zmuszał je do wzięcia kolejnego oddechu.

Puste i bezsensowne? Czy rzeczywiście życie bez niej takie by było?

Odpowiedź nie mogła być inna niż „tak". I właśnie wtedy przyszło do niego okropne podejrzenie co do prawdziwej natury jego uczuć. A jeśli to była prawda, to okazałby się głupim kretynem, który ignorował to zdecydowanie za długo.

Nie chciał mówić nikomu z przyjaciół o tym nowym pomyśle, który zrodził się w jego głowie. Publiczne przyznanie się do tego, co, jak podejrzewał, czuł, było ostatnim czego pragnął. Ale desperacko potrzebował rady. Postanowił więc udać się do jedynej osoby, co do której był pewny, że nie będzie stroiła sobie z niego żartów.

Potrzeba / Harry Potter [ZAKOŃCZONE] Where stories live. Discover now