Młode małżeństwo (KuroYachi)

477 33 17
                                    

- Nie masz wrażenia, że ludzie się na nas gapią? – spytała cicho Hitoka, zaciskając dłonie, aż pobielały jej kostki.

- To nie wrażenie. Po prostu się gapią – odpowiedział Tetsurou, rozejrzawszy się przelotnie dookoła. – Przeszkadza ci to?

TAK.

Jako że Yachi milczała z determinacją, w dodatku i z zębami zagryzionymi na wrażliwej tkance policzka, młodzieniec mógł wywnioskować, jak brzmiała odpowiedź. Uśmiechnął się szeroko, co blondynka spostrzegła już z niewielkiej odległości, jaka dzieliła ich twarze, gdy Kuroo pochylał się nad jej ramieniem.

Oboje zgodnie przesunęli wzrok na śpiącego w wózku berbecia.

- Wiesz co? – kontynuował Tetsurou, a grymas na jego twarzy stawał się w coraz większym stopniu podejrzany. – Następnym razem musimy bardziej... uważać. Jakoś... zabezpieczać się przed takimi sytuacjami.

Dziewczyna spąsowiała jak piwonia.

BOGOWIE WSZYSTKICH WYZNAŃ, PRZESTAŃ.

XXX

Nim zaczęła się wymiana zdań, Hitoka wiedziała, na co się zanosi.

Madoka, ilekroć przychodziło jej o coś swą latorośl poprosić, przyjmowała wyrobioną w biznesie pozę i desygnowała zadanie tak, że córka nie umiała odmówić.

Nawet jeżeli chodziło o niańczenie zasmarkanych kuzynek w dzień, który miała już zaplanowany jako czas ze swoim chłopakiem.

XXX

Yachi z góry zakładała, że to Kuroo nie wiedział, na co się godzi, ofiarowując się jej jako eskorta na czas spaceru z roczną krewniaczką, dzieckiem z piekła rodem. 

A nie – że sama strzela sobie w stopę.  

Ja albo mój środkowy 《Haikyuu》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz