Złe dni (IwaOi)

365 44 3
                                    

Czym był paskudny dzień?

Nie wiązał się ze smutnym wydarzeniami. Oikawa nie musiał pokłócić się z Iwą lub zaliczyć rygorystycznej i strofującej rozmowy w pracy.

Taki dzień nie musiał być zbyt zimny czy zbyt ciepły. Ani deszczowy. Zbędne były wszelkie szczególne uwarunkowania.

Ot, starczyło by odezwała się stara kontuzja kolana, z bólem podnoszącym koszt każdego kroku. I dzień był stracony.

Humor Tooru robił się zawiesisty, z większym bądź mniejszym odsetkiem wybuchowości.

Czym była miłość?

Miłość nie miała jednej definicji - a setki oblicz.

Miłością była adaptacja do nastroju Oikawy. Przez spokój, wyrozumiałość, przyjazną ustępliwość.

Miłość prześwitywała przez zatroskane i smutne spojrzenie bruneta.

Z miłością podawał Tooru to, co ten mógłby sięgnąć sam - choć za pewną cenę bólu.

W miłości potrafił bez słowa skargi, choć jego złe dni mogły wypaść w tym samym czasie, pójść do apteki.

Z miłości, gdy zachowania szatyna robiły się już naprawdę okropne, potrafił wciąż objąć go ramionami i po prostu trzymać przy sobie. Głaskać po włosach.

Miłością potrafił wreszcie ukoić partnera.

Bez tej miłości - gdzie też by obaj się znajdowali?

Iwaizumi był, oddychał i żył tą miłością, głupią, ciężką i - wbrew, pomimo, dlatego - wspaniałą.

Ja albo mój środkowy 《Haikyuu》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz