Ktoś nie śpi, aby spać mógł ktoś (Saeko x Mały Gigant)

566 23 10
                                    

  Niech ryczy z bólu ranny łoś,
Zwierz zdrów przebiega knieje.
Ktoś nie śpi, aby spać mógł ktoś,
To są zwyczajne dzieje. 

"Hamlet"

Ongiś wystarczyło jej tylko parę rund samochodem wkoło osiedla. 

Prędko jednak sen, jeżeli w ogóle danej nocy udawało się w niego zapaść, przychodził jako następstwo rozbudowanego obrządku, w czasie którego prawie nigdy nie odczuwała senności, tak pożądanej. 

Miasteczko spało głęboko, lecz jej nie zaproszono do kręgu wtajemniczenia, choć czekała już z nieskończoność, tak przybita i zdesperowana, iż przestała się przejmować cenami paliwa. 

Czasem fantazjowała o mieszkaniu w większym mieście, mieście jak Tokio, mieście, które nigdy by nie spało i pewnie przyjęłoby i ją, bezsenną duszę, jak swoją. Nie wydawało jej się mimo to, by mogła się zasymilować ze stolicą. Z innych względów mogłaby koniec końców i tak tam nie pasować - ona i jej korzenie zapuszczone głęboko w Torino. Oraz jej śmieszny van.

Może właśnie ciche drogi wesołego miasteczka były trafnym wyborem. 

x

Kolejna noc nie zapowiadała wypoczynku. Saeko poddała nadzieje. Zatrzymała się na chwilę, otworzyła okno, wpuszczając do środka pojazdu przyjemnie chłodne powietrze. Choć jeszcze bardziej orzeźwiające.

 I wówczas zawróciła bezkarnie na jednokierunkowej, by wrócić do centrum. 

Nagle, tak niespodziewanie, że - nieco nieprzytomna, jakkolwiek od snu daleka - wzdrygnęła się i skręciła kierownicą, ktoś za nią krzyknął. Opamiętała się tuż przed zderzeniem ze słupkiem, opamiętał się i ten, który coś krzyczał. 

Ona trzymała się za głowę, skulona na swoim miejscu kierowcy. 

On zaraz stał przy drzwiach. Potem otworzył je i mówił, mówił, mówił.

Nie słuchała. Dopóty, dopóki nie złapał jej za ramiona, nie potrząsnął nią, nie domagał się spojrzenia w swoje oczy - atramentowe, trochę ożywione mijającą złością, głównie ożywione z zaniepokojenia wydarzeniem ostatnich kilku... sekund? Nie orientowała się, ile siedziała w swej obronnej pozycji. 

Mocno potrząsnął. Zbyt dynamicznie, zbyt pełen nerwowej pasji, lecz przynajmniej poskutkowało. Wzięła się w garść, wygramoliła na drogę.

- Kobieto, co ty wyrabiasz po nocy? - Najmilsze słowa to nie były, zapewne, ale przynajmniej nie podnosił więcej głosu. To raczej Saeko borykała się z wściekłością na tego człowieka, niepewna jeszcze, czy chce stłamsić emocje, czy najchętniej by je wykrzyczała. 

Ale i adrenalina opadła, i jej siły zniknęły - o ile jeszcze do tego punktu je naprawdę posiadała - toteż  w końcu jedynie oparła się o maskę i oschle fuknęła:

- Nie mogę spać. A na co to wygląda?

Ciemnowłosy mężczyzna zbył ten argument, którego ona po namyśle sama nie uznała za spektakularny, wzruszeniem ramion. 

- Nie ty jedyna. - Nie brzmiał milej niż ona sama, trudno się dziwić; u jej boku trzymało ją wszak najwyżej zobowiązanie świadka incydentu. - Ale po co, do diabła, jeździć pod prąd.

- Widocznie mam w tym jakiś cel. 

Nastrój się wahał. Ni z tego, ni z owego - rozmówca się roześmiał.

Zanim zdążyła się chociażby tym zdumieć, sama rżała. 

Kłócić się - to zdawało się nonsensem. Cieszyła się najzwyczajniej, że nic się nie stało - ani jej, ani temu upierdliwemu typowi, ani samochodowi. 

- Teraz musisz wypić ze mną ciepłe kakao na zgodę i uspokojenie. Koło dworca jest automat.

x

Starannie analizowała jego aparycję, by przekonać się, czy to tylko blask w jego oczach ją zwiódł.

x

- Za Karasuno - rzuciła, by zaraz unieść plastikowy kubek jak do toastu. 

- Za Karasuno - zgodził się Mały Gigant.

- Jutro kakao o tej samej porze?

Zgodził się, choć pewnie nie był to najbardziej komfortowy plan na spędzenie czasu. Chyba że naprawdę felernej nocy.

x

Zgadzał się i zdążyła mu opowiedzieć o szkole i drużynie to i owo. Nim któregoś dnia mógł tylko obiecać, że jeszcze się spotkają, gdy któregoś dnia zawita w Torino.

Obawiała się, że małe miasteczko nie było dla niego. Niestety.

A/N

Opowiadanie to zrodziło się we wrześniu ubiegłego roku, na dworcu autobusowym. Jestem leniwym bydlakiem i dopiero teraz przepisałam je z zeszytu. 

Pochwalę się wam - bo nie mam komu - że kupiłam sobie dzisiaj biały stabilizator na prawe kolano, które mam nieco zbyt wrażliwe, sprawiające mi sporo bólu. Mam krótkie, brązowe włosy, odpowiednio się kręcące - wszystko z łaski matki natury - turkusową koszulkę, biały stabilizator, białą bluzę. Tylko oczy oczy niebieskie i białego dresu brak. xD 

Ja albo mój środkowy 《Haikyuu》Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ