Diabeł tkwi w szczegółach (KuguShiba)

516 21 6
                                    

Nie rozmawia się o religii czy polityce. Czysty savoir-vivre. Po prostu lepiej tego uniknąć. W ogóle kłopotliwe tematy w konwersacji lepiej wyminąć szerokim, szerokim łukiem. 

Gorzej przedstawiała się sprawa w przypadku wszystkich tych tematów, których uniknąć się nie dało. A takim bodaj była siatkówka - dla dwóch siatkarzy.

Próbowali. Ze znikomym sukcesem. Wypełniała wszak ona znaczną część ich życia.

x

Przekrzywiając głowę, Kuguri przyglądał się swojemu chłopakowi; tylko pokrótce jego uśmiechniętej nieśmiało twarzy, nim zawiesił wzrok na posiniaczonych przedramionach.

Szedłby o zakład, iż łydki i uda Shibayamy, teraz osłonięte konfekcją, przyozdabiają podobne ornamenty.

Nie rozumiał tego. Może musiałby być libero, żeby pojąć, po co aż tak wycierać sobą posadzkę sali gimnastycznej.

Wszystko z umiarem, wszystko ma swoje granice, czyż nie?

- Zasłoń to, bo aż boli patrzeć - rzucił, próbując brzmieć neutralnie. Ani nazbyt niechętnie, bo to tylko stłamsiłoby bruneta, ani ochoczo, bo wtedy musiałby działać wbrew sobie.

Nie życzył sobie jednak, aby ten subtelny uśmiech zniknął, jak zdarzało się przedtem, kiedy powiedział coś nazbyt oschłego.

- Ale... przyjedziesz na mecz? - upewnił się Yuuki.

Rozejrzawszy się wkoło i upewniwszy, iż w pobliżu nie błąkają się osoby trzecie, Naoyasu objął towarzysza w pasie, od tyłu.

- Nawet jeżeli nie utożsamiam się z twoim zapałem i ekscytacją, nadal muszę cię wspierać, wiesz?

- Tak - potwierdził młodszy chłopak, uśmiechając się nieco szerzej.

Ja albo mój środkowy 《Haikyuu》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz