#17

671 31 8
                                    

***Natsu***

W końcu nadszedł ten dzień , dzień w którym w końcu będę mógł zobaczyć moje dziecko . Nawet sobie nie wyobrażacie jak się cieszę z tego powodu , to dowodzi ,że nawet taki kretyn jak ja może dostąpić takiego zaszczytu i zostać ojcem , wzorem dla nowego pokolenia . 

-Znowu rozmyślasz nad tym samym napaleńcu ?- zapytał mnie Gray wyrywając mnie tym samym z mojej zadumy 

-Możliwe - powiedziałem krótko patrząc się na drzwi gildii i na ludzi którzy tamtędy wchodzili i wychodzili - Gray...mam do Ciebie prośbę - powiedziałem nagle zbijając chłopaka z tropu , chłopak dosiadł się obok mnie przy barze 

- A więc...?- zapytał mnie , zarazem ponaglając abym kontynuował swoją wypowiedź 

- Chciałbym abyś został ojcem chrzestnym , wiesz w razie gdy bym nie sprawdzał się jako ojciec lub jeżeli nie wrócił bym pewnego razu z misji i...-nie dane było mi dokończyć bo gołodupiec wciął mi się w zdanie. 

- Tak ale przestań pieprzyć takie rzeczy , podejrzewam , że gdyby była tutaj Lucy już dawno byś dostał od niej po głowie , chociaż w sumie ode mnie też możesz dostać - powiedział szczerząc się przy tym od ucha do ucha i uderzając mnie w głowę . Długo nie musiał się prosić oddałem mu bardzo szybko i to z nawiązką i tak zaczęliśmy się okładać w nieskończoność . Nagle po całej gildii rozniósł się straszny krzyk , który spowodował ,że razem z "lodówą" zaprzestaliśmy naszej małej wojnie po chwili dało się usłyszeć płacz dziecka , Gray spojrzał na mnie i powiedział 

- Na co czekasz kretynie biegnij do niej - po czym zasadzi mi kopa przez , którego znalazłem się pod schodami , kiedy stanąłem na własnych nogach szybko wdrapałem się po schodach ku miejscu gdzie leżała moja ukochana . Kto by pomyślał jeszcze półtorej godziny temu kiedy byłem u Lucy wszystko było w porządku a teraz nie będzie nas trójka a czwórka w naszej małej rodzinie . Powoli otworzyłem drzwi i do moich uszu zaczął dobiegać coraz to wyraźniejszy dźwięk płaczu małego dziecka , mojego dziecka , które miałem za chwilę ujrzeć i tak się stało . Po chwili zobaczyłem Lucy uśmiechniętą od ucha do ucha , która trzymała w swoich ramiona dziecko 

- Nie bój się i podejdź - powiedziała cała szczęśliwa z tego powodu , nie pewnie kiwnąłem głową i podszedłem do nich 

- Nie wierzę , że mam syna - powiedziałem szczęśliwy , że w końcu jestem w stanie zobaczyć tą małą istotkę ,która była owocem miłości moim i Lucy 

- Natsu muszę Cię zasmucić - spojrzałem na nią nie pewnie - To jest dziewczynka - powiedziała po czym po chwili dodała - Zawiodłam Cię tym , że to nie syn ?- zapytała się mnie 

- Nie skądże , dlaczego Ci to przyszło do głowy ?- zapytałem - A więc wybrałaś już imię ?- zmieniłem temat aby nie denerwować już jej ani nie martwić nie potrzebnie 

- Tak , Nashi , podoba Ci się? - zapytała mnie a ja wyciągnąłem palec i dźgnąłem nasze dziecko w policzek na co on się zaśmiało 

- Oczywiście , obiecuję , że teraz będę się starał być najlepszym ojcem na świecie  - powiedziałem 

****Kilka miesięcy później ****

Nashi miała już pół roku a co za tym szło , mała spryciula po ojcu odziedziczyła talent do psocenia , właśnie weszliśmy do gildii i usiedliśmy przy jednym ze stołów , który był wolny , coż każdy się już do tego przyzwyczaił że tak wyglądał każdy nasz dzień od tamtego momentu, ja chodziłem na misje jednak jeśli już miałbym wybór najchętniej wybierałbym te lepiej płatne no ale cóż lapsza płaca wiązała się z tym że nie byłoby mnie długo w domu a kto nie chciałby oglądać jak jego dziecko rośnie a wraz z tym rozwija swój talent magiczny a byłem cholernie ciekawy kim zostanie. Trzymałem małą na kolanach bo znów zaczęła się wiercić tak jak by chciała ode mnie uciec, Lucy natomiast była w tym czasie przy barze z Mira, Erzą i Juvią. Z tego co zauważyłem rozmawiały o czymś żwawo ,śmiejąc się przy tym z min niebiesko-włosej dziewczyny. Taką chciałbym ją widzieć zawsze , uśmiechniętą od ucha do ucha, szczęśliwą z życia a nie zmartwioną za każdym razem kiedy wyruszam na misję spojrzałem na swoje nogi gdzie powinno znajdować się moje dziecko jednak go tam nie było, cholera znowu uciekła,
"Czy jestem aż takim złym człowiekiem że nawet moje dziecko ode mnie ucieka? " . Zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu w celu zlokalizowaniu mojej małej zguby,którą znalazłem pod stołem z Happym, wziąłem małą spowrotem na swoje kolana. Po chwili podszedł do mnie Gray 

Fairy TailTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang