Rozdział 12

3.8K 325 12
                                    


Silla szybko przebrała się w otrzymaną koszulę i wypuściła liska z klatki. Niestety, nie miała dla niego nic do jedzenia, ale dostrzegła miseczkę i dzbanek z wodą. Nalała Rae i pozwoliła mu pić łapczywie. Biedaczysko był źle przez nią traktowany, ale obiecała sobie, że się nim zajmie. Potem wskoczył na łóżko i ukrył się wśród poduszek. Silla uczyniła to samo.

Łoże było miękkie, a pościel pachniała świeżością. Szybko zasnęła, choć dokuczał jej ból mięśni. Kilkudniowa podróż w siodle była czymś okropnym dla tak niedoświadczonej osoby. W dodatku te szaleńcze ucieczki i pobyt w lesie nair dołożyły się do udręki jaką teraz odczuwała. Leżała w jednej pozycji, przytulona do miękkiego stworzenia.

Poranek okazał się dla niej bardzo trudny. Silla wstała z okropnym bólem całego ciała, kości niemal zastygły w niej i nie mogła się poruszać. Rae leżący do tej pory, wstał i zaczął kręcić się po posłaniu, aż zeskoczył z łóżka i zapiszczał głośni. Silla zsunęła się na ziemię, delikatnie stawiając stopy na drewnianej podłodze, chociaż było to dla niej nie lada wyzwanie, i wypuściła rudego przyjaciela. Ten pomknął gdzieś korytarzem, a ona nie była w stanie go zatrzymać.

Wróciła do łóżka, cicho pojękując. Niemal z płaczem zanurzyła się w pościel, lecz zaraz podniosła się do pozycji siedzącej, gdy nagle usłyszała pukanie. Powiedziała „proszę" i do środka wszedł Des. Był już ubrany, lecz jego strój zmienił kolor: teraz miał na sobie ciemnozielony. Włosy skrócone aż do ramion związał rzemykiem. Uznała, że w tych poprzednich wyglądał lepiej. Długie włosy dodawały mu uroku i majestatu. Zamrugała kilkakrotnie, zastanawiając się nad tym, o czym właśnie pomyślała.

- Dzień dobry, Sillo- powiedział, gdy na nią spojrzał.

- Dzień dobry - odpowiedziała i z jękiem opadła na łóżko. Przewróciła się na bok, ignorując jego obecność i znów zajęczała.

- Coś się stało? Jesteś chora? - usłyszała pytanie dobiegające ją zza pleców. Des musiał przejść przez komnatę i przystanąć przy łóżku, ale nawet nie zwróciła na to uwagi.

- Wszystko mnie boli, nie mogę się ruszać - odparła z jękiem i przewróciła się na plecy. Zamknęła oczy, czując pulsowanie w całym ciele. Nawet oddychanie sprawiało jej ból.

- Mogę ci pomóc, jeśli zechcesz - zaproponował Des. Spojrzała na niego i kiwnęła głową. Umiał leczyć, więc był w stanie odpędzić od niej ten okropny ból. Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślała?! - Co cię boli? - zapytał, a ona uniosła się do góry, krzywiąc się przy tym paskudnie.

- Wszystko.

- No dobrze. Będzie mi łatwiej, jeśli położył się bliżej krawędzi łóżka.

Silla długo się wahała, Des jednak milczał i nic nie mówił. Dziewczyna cierpiała, ale jej obawy wobec wojownika były znacznie silniejsze. Będzie jej dotykał... Nie chciała znów przez to przechodzić - ten wstręt do mężczyzn, ta odraza, kiedy palce mężczyzny sunęły po jej ciele. Przymknęła powieki i milczała, a kiedy poruszyła się niespokojnie, poczuła ból w każdej części ciała. Podjęła decyzję i położyła się tak, jak prosił ją wojownik.

Wpatrywała się przerażona w Desa, zastanawiając się czy teraz ją wykorzysta. Jej ciało objął strach. Każdy ruch mężczyzny wydawał jej się znaczący.

Kiedy napotkała spojrzenie towarzysza, zrozumiała, że coś jest nie tak. Des odwrócił wzrok i odchrząknął, a ona zerknęła za siebie. Koszula nocna podwinęła się, aż do pośladków, prezentując wojownikowi niemal całą pupę.

Des się poruszył.

- Przepraszam cię! - krzyknęła i usiadła na łóżku, otulając się ramionami jakby to miało zatrzeć widok jaki mu zaprezentowała.

Mroczny Władca ✔Where stories live. Discover now