Rozdział 20

3.4K 323 83
                                    


Silla biegła, co sił w nogach.

Śliczny skrzat...

Słowa Desa dudniły jej w głowie i z każdym kolejnym krokiem słyszała jego głos coraz wyraźniej. Nie była śliczna! Nigdy nie będzie.

Kiedy dostrzegła budynek stajni, postanowiła tam pójść. Kręciło się tam niewielu ludzi, a obecność koni była bardzo uspokajająca. Weszła do boksu Chavarti i osunęła się po ściance boksu, czując napływające do oczu łzy.

Nawet nie potrafiła sensownie wytłumaczyć swojego zachowania. Nagle poczuła się okropnie źle, gdy Des nazwał ją śliczną. Co ona sobą reprezentowała? Nic. Miała ciało pełne blizn, była niewolnicą... Co było w niej takiego pięknego? Twarz? Nie sądziła, by się wyróżniała pośród tutejszych kobiet czymś szczególnym. Des nie powinien był tak mówić, zwłaszcza, że wzbudził w niej falę niepotrzebnych i niezrozumiałych uczuć.

Rax nigdy nie bawił się w coś takiego. Owszem, uwielbiał piękne kobiety i zawsze dobierał takie, by mógł nacieszyć nimi oko, ale Silla podczas tych okrutnych lat niewoli pozbyła się pewności siebie. Nie uważała się za piękną czy pociągającą kobietę. W ogóle nie uważała się za kobietę. Czym była jak nie kimś pozbawionym godności?

Ale słowa wojownika zrobiły na niej tak duże wrażenie, że nie była w stanie się uspokoić jeszcze przez kilka długich chwil. Mimo wszystko poczuła kojące ciepło w okolicy serca, że wojownik tak powiedział, nawet jeśli kłamał. Mógł prawić jej komplementy tylko po to, by ją pocieszyć, nie musiał tak myśleć.

Poczuła zimny nosek na dłoni. Kiedy otwarła oczy, dostrzegła Rae, który podszedł do niej zaciekawiony. Uśmiechnęła się do puszystego rudzielca i wzięła go na kolana. Lisek od ich przyjazdu nabrał więcej ciała, jego sierść nabrała miękkości i jakby bardziej urosła. On sam również zwiększył swoje rozmiary. Spędzanie czasu w stajni bardzo mu się przysłużyło. Była wdzięczna stajennym za to, że o niego dbali, chociaż sama również przynosiła mu jedzenie. Karmiła go przeważnie mięsem, dlatego Rae rósł w oczach.

Chavarti, która przywiązała się do swej tymczasowej pani, również dopraszała się o uwagę, dlatego zniżyła łeb, a po chwili położyła się obok Silli. Dziewczyna czuła się już znacznie spokojniejsza, gdy zwierzęta otoczyły ją opieką – jakby wiedziały, że potrzebowała czegoś takiego.

Dziewczyna zmieniła pozycję i oparła się o bok klaczy, która natychmiast wykorzystała to i ułożyła pysk na kolanach, dokuczając tym samym Rae. Lisek fuknął rozzłoszczony i zszedł z kolan piastunki, kładąc się pod jej podciągniętymi kolanami.

- Tutaj jesteś – usłyszała nagle wesoły głos druida. Uniosła zaskoczone spojrzenie i przyjrzała się mężczyźnie. Stał oparty o drzwi boksu i wpatrywał się w nią radośnie, chociaż nie rozumiała obecnie jego humoru. Wyglądał na to, że cieszył się z jakiegoś konkretnego powodu.

- Szukałeś mnie? - zapytała zaskoczona. Nie ruszyła się z miejsca, mając nadzieję, że druid jednak zostawi ją w spokoju. Chciała być teraz sama, ale nie była na tyle niegrzeczna, by go poprosić o pozostawienie w samotności.

Druid wszedł do środka i przysiadł po przeciwnej stronie boksu, nie spuszczając wzroku z dziewczyny. Silla zmieszała się, gdy mężczyzna nic nie powiedział i wróciła do rozdawania czułości między zwierzakami.

- Dlaczego tak zareagowałaś na komplement Desa? Mówił szczerze – powiedział, a Silla poczuła jak cała krew odpływa jej z twarzy. Musiała wyglądać na zszokowaną, ale Asarlai nic nie dał po sobie poznać. To pytanie wytrąciło ją z równowagi.

Mroczny Władca ✔Where stories live. Discover now