Rozdział 17

3.1K 309 22
                                    


Silla była dozgonnie wdzięczna Desowi za to, że bez słowa przyjął jej płacz i oferował wsparcie. Tkwił przy niej, chociaż nie znał powodu jej rozpaczy i ucieczki, ale odczuła ulgę, gdy nie pytał. Nie chciała go zadręczać już swoimi problemami, bo dobrze wiedziała, że jej przeszłość nie była tak ważna jak przyszłość.

I to jej powinna się teraz obawiać.

Połączenie dusz. Tak naprawdę nie miała pojęcia, jak to będzie wyglądało, ani w jaki sposób to się skończy dla niej, ale była pewna, że to nie będzie takie proste jak się wydaję. Dość szybko nauczyła się, że świat, w który ją wciągnęli krył w sobie wiele tajemnic, obrzędów i przeznaczenia narzuconego przez boga Akomo.

Nie wiedziała, dlaczego tak się dzieje, ale to, co rzekomo wyznaczył jej bóg, nie napawało ją zbytnio wielkim entuzjazmem. Przerażało ją to, co miała uczynić dla Desa i chociaż dał jej możliwość wycofania się z tego – nie mogła go zawieść. Nie była im nic winna, ale Ilbista Alma zaprowadziła ją w śnie do świata, w którym zło zwyciężyło, a skutki tego były okropne. Nawet nie chciała o tym myśleć, bo widok martwego Ragrema i Bean Rialty doprowadzał ją do łez.

Kiedy wojownik opuścił jej komnatę, Silla zmusiła się do tego, by przebrać się na obiad, po którym nastąpi spotkanie z wieszczką. Nie miała pojęcia, jak dokładnie będzie ono wyglądało, ale spodziewała się, że dowie się na nim wielu nowych rzeczy.

Miała kilka pytań, które chciałaby im zadać, ponieważ wciąż nie wiedziała, skąd Asarlai wiedział, gdzie mają jechać. Mimo łączącej ich więzi wciąż nie powiedzieli jej wszystkiego.

Obiad upłynął jej w ciszy. Des i Asarlai dyskutowali między sobą, a kapłanka nie zjawiła się na posiłku, co bardzo ją zaskoczyło. Nie dopytywała się jednak. Uznała, że kobieta na pewno miała ważny powód, żeby nie przyjść.

Skubnęła trochę owoców polanych czekoladą i odsunęła od siebie talerz. Nie była głodna. Denerwowała się spotkaniem z wieszczką i chociaż widziała ją już wcześniej, wiedziała co ta kobieta potrafi. Władała mocą, od której przechodziły ją ciarki. Miała nadzieję, że już więcej nie zabierze jej do tego świata wypełnionego śmiercią i cierpieniem.

Padł na nią nagle cień. Uniosła spojrzenie ku górze i napotkała ciemnego oczy Rai. Patrzyła na nią w taki sposób, że Silla poczuła się nagle małym, plugawym stworzeniem, nie wartym, by tu siedzieć. Ta kobieta, mimo swej pozycji w pałacu, zachowywała się tak, jakby tylko ona miała prawo do przebywania tu. A Silla i jej uczynek zakrawał na wielką obrazę. Wiedziała jednak, że Des nie był na nią zły, a to było dla niej najważniejsze.

- Najwyższa Kapłanka prosi cię, pani, byś ty i wojownik udali się do łaźni.

Odwróciła się na pięcie, rzucając jej jeszcze pełne litości i rozbawienia spojrzenie.

Silla zacisnęła usta i wbiła w nią gniewny wzrok. Czy naprawdę nie mogła sobie darować tego zachowania? Przecież i tak Des był dla niej jedynie mężczyzną, którego gościła w sypialni. Nie obchodziło ją to, a Rai zachowywała się tak jakby obie próbowały zdobyć wojownika.

- Dlaczego masz taką gniewną minę? - zapytał wojownik, gdy wstała od stołu gwałtownie i skierowała się w stronę towarzyszy.

- Bo... - zaczęła, ale urwała, gdy zerknęła na Asarlaia, który spoglądał na nią zaciekawiony. Machnęła ręką i dodatkowo pokręciła głową, zbywając tym samym zaciekawienie mężczyzn. - Bean Rialta prosiła mnie i Desa do łaźni.

- Już idziemy – odparł Asarlai i wstał, a za nim Des, który nie spuszczał ją z oczu. Silla odwróciła się do niego plecami zakłopotana i nie czekając na nich, poszła do łaźni.

Mroczny Władca ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz