Dzień jak co dzień

27.4K 947 141
                                    

I znowu coś nie tak.
Tony wstał i podszedł do okna. Otworzył je i wciągnął zimne powietrze.

Dziewczyna stała przy balkonie i patrzyła w mrok. Gdzieś tam ktoś toczy bój o swoje życie. A kiedy ona zacznie swoją walkę?

Tony zszedł do jadalni gdzie pozostali Avengers już się wygłupiali przy śniadaniu.
-Patrzcie kto nas zaszczycił...- odezwał się Clint.
-Raczej nic ciekawego mnie nie ominęło.- stwierdził ponuro.
-Wstałeś lewą nogą, Stark?- spytała Natasha.
-W ogóle się nie kładłem.
-Się szykuj. Dzisiaj jedziemy na zwiad. Zamykają ulicę, bo przewożą tych bandytów.- odezwał się Steve.
-A jak się ma nasza królewna?- spytał Iron Man.
-Wanda nadal się źle czuje. Lecimy, my i Natasha.
-No to zbierajmy się.

I znowu nudne zwiady.-pomyślał Tony. I to wszystko przez to, że spał na odprawie i go wkopali. No, ale ktoś musi nadzorować przewóz tych morderców, prawda?
Iron Man wzleciał w powietrze, zostawiając Natashe i Steve'a na moście pod którym biegła droga, której mieli pilnować. Miliarder był w swoim żywiole.
-I jak sytuacja?- usłyszał głos Natashy.
-Całkiem ładny widoczek.- odpowiedział Iron Man.
-Bez takich Stark. Mamy być maksymalnie skupieni.
-Ja jestem skupiony.- mówiąc to zrobił pętle w powietrzu.
Steve spojrzał przez lornetkę.
-Widzę konwój.- zameldował.
-Może dzisiaj wcześniej skończymy.- mruknęła Natasha rozglądając się po pustej dzielnicy . Dostali misję na obrzeżach miasta, więc mało tu mieli gapiów.
-Wątpię.- powiedział nagle czujniejszy Kapitan. -Tony widzisz to? Ktoś się kręci obok drogi.
-Widzę mrożonko. Lecę.

Bluza z kapturem zasłaniała jej twarz, a spodnie moro nieco na niej wisiały. Od zawsze nie miała apetytu, ale nie wyglądała przez to źle. Włosy miała związane i schowane.
Przeszła przez kolejny zakręt. Lubiła chodzić tymi ulicami, ponieważ zawsze było tu cicho. Poczuła szybkie szarpnięcie i po chwili była przyszpilona do ściany. Plecy ją zbolały od uderzenia.
-Lepiej siedź spokojnie.- ostrzegł dziwny głos. Podniosła głowę i ujrzała czerwono-złotą zbroje i wymierzone w nią działko. Wzdrygnęła się.
-Stark , co jest?- powiedział ktoś.
-Sprawdzam.- odpowiedział blaszak. Dziewczyna bała się ruszyć. Jedna z metalowych rękawic zdjęła jej kaptur.
-Ile ty masz lat?- spytał zdziwiony. Jego maska się rozsunęła ukazując twarz z lekkim zarostem. Spojrzała na niego morderczo.
-Zostaw mnie.- warknęła.
-Gdzie moje maniery? Tony jestem. A ty mała?
-Nie jestem mała gadająca puszko.
Jego brew poszła do góry.
-Łał, niezły charakterek. A teraz powiedz ,,A"- wzleciał w powietrze najszybciej jak mógł.
-Aa...!- krzyknęła.- Ja mam lęk wysokości!
...
Info.
To jedna z moich pierwszych książek, więc znajduje się w niej sporo błędów i niejasności, ale pisałam ją będąc dzieciakiem. Nie usunę jej jednak ponieważ jest to pewna część mojej przeszłości, a patrząc na nią i na to co piszę teraz z dumą stwierdzam jakie postępy poczyniłam.

Córka bohateraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz