Ann miała szeroko otwarte oczy. Nie dała popłynąć zbierającym się w nich łzom. Wstrzymała oddech. Ale... Przecież nic nie poczuła. Żadnego bólu. Spojrzała w dół. Pocisk wisiał centymetr od jej piersi, owiany jakimś czerwonawym dymkiem. Podniosła głowę i ujrzała za plecami obcego Wandę.
-Oj... To ja się będę zbierał. Miło było.- wykonał krótki ukłon i rzucił granatem dymnym. Ann usłyszała tylko odgłos tłuczonego szkła. Chyba właśnie rozwalił okno.- domyśliła się. Nadal trzymała rękę na gardle i patrzyła oszołomiona na kobietę, która właśnie uratowała jej życie.
-Pięć minut nas nie była.- dobiegł ją głos Starka. Mężczyzna szedł w jej stronę już bez zbroi. Spojrzała na niego. Schylił się i wziął ja na ręce.- Idziemy do ambulatorium.
-Nic mi nie jest.- wykrztusiła w końcu.
-Twój wygląd mówi co innego.- Tony zatrzymał się na chwilę. Ann oparła głowę o jego klatkę piersiową i zamknęła oczy. Była nieco zmęczona, a w jego ramionach czuła się... Bezpieczna? Chroniona? Kochana?
-Nie złapaliśmy go. Facet rozpłynął się- odezwał się Steve. Stojąca obok Natasha spojrzała na Ann.
-Co z nią?- spytała.
- Zaraz się dowiem.- ruszył przed siebieLeżała na łóżku. Czuła się już nieco lepiej. Stark przysiadł obok niej.
-No i... Jak się czujesz?
-Lepiej, dzięki.- spojrzała na niego.
-Co to za pomysł, by biegać za jakimś facetem? Moim zdaniem jesteś za młoda.
Prychnęła.
-Spokojnie. Moje dziewictwo jest bezpieczne.
-A tak właściwe to co to miała być za wiadomość?- wyjął swój telefon i przeczytał.- ,,Pomocy mam okres! A tak na poważnie to ktoś wam łazi po chacie.''
Zachichotała po czym uśmiechnęła się niewinnie. Tony nie mógł się nie uśmiechnąć.
CZYTASZ
Córka bohatera
FanfictionHistoria ekscentrycznego miliardera, któremu na drodze staje młoda dziewczyna z ciekawym charakterkiem. (Okładka autorstwa ciamkarka)