38. Ładny sufit

2.3K 143 45
                                    

Arek i Klaudia rozmawiali ze sobą, a raczej się kłócili. Nie zauważyli nas. Podeszłam bliżej żeby usłyszeć ich rozmowę, schowałam sie za ścianą budynku. Bartek pociągnął mnie za rękę tak, że gdyby on tam nie stał, prawdopodobnie miałabym dość bliskie spotkanie z ziemią. Poleciałam na jego klatkę i wpadłam mu w ramiona.
- Lecisz na mnie
- Zrobiłeś to specjalnie
- Racja - Nie zwracając na niego uwagi próbowałam wsłuchać się w rozmowę tamtych dwojga. Słyszałam tylko co drugie słowo. Trudno było coś z tego wyłapać. Wyraźny fragment usłyszałam tylko na końcu.
- Wiesz, że to się nie może tak skończyć
- Arek! Nie możemy się poddać. Mamy w tym wspólny interes
- Ja ją naprawdę kocham, a ty chcesz od niego tylko kasy
- Słuchaj gamoniu, nie wywiniesz się teraz z tego. Układ to układ, inaczej powiem Lilianie prawdę - Jaką prawdę?
- Nie zrobisz tego!
- Chcesz się przekonać?
- Jesteś jakaś chora psychicznie. Robisz to tylko żeby mieć go dla siebie
- A ty nie robisz tego samego w sprawie jej?!
-Żałuje, że sie w to wkręciłem
- Za późno teraz na przemyślenia- Tyle mi starczy. Sama już nie wiem co o tym myśleć. Kto tu kłamie, a kto mówi prawdę? Tych dwoje... Coś tu nie gra. Wyraźnie to widać po ich zachowaniu. Zaczęłam wycofywać się w kierunku tylnego wejścia.
- Lili co ty robisz?
- Idę
- To już zauważyłem, ale słyszałaś ich rozmowę, co nie?
- Nie całą
- Oni kłamią. Nie udawaj, że cię to nie rusza. Mogę ci to udowodnić
- To to zrób, do meczu- Poszłam prosto do swojego pokoju. Jutro wyjeżdżamy do Saint-Etienne, pojutrze mecz. Wszystko zapowiada się niby fajnie. Chłopcy są dobrze przygotowani fizycznie jak i psychicznie. Tylko jeżeli przegramy, to koniec naszej przygody.

Weszłam do pokoju i zastałam tam Olgę. Miała smutny wyraz twarzy. Zdziwiło mnie to, ponieważ ona zawsze była wesoła, energiczna, a dziś? Coś jest na rzeczy.
- Hej, co tu robisz?- Spytałam.
- Leżę i patrzę na sufit. Swoją drogą ładny kolor
- Sufitu?
- No tak
- Ty się dobrze czujesz?
- Po tym jak widziałam, że Grzesiu podrywa zwykłą sprzątaczke to super
- Oj Olga, zakochałaś się
- Ja? Nieee. A juz napewno nie w Grześku
- Więc co tam się dokładnie stało?
- Byliśmy umówieni na spacer na holu, szłam w jego kierunku lecz kiedy zauważyłam, że flirtuje ze sprzątaczką odechciało mi sie czego kolwiek. Tym bardziej z nim
- Ale ty tak serio? Ze sprzątaczką?
- Taaak - Wtuliłam się do blondynki. Resztę wieczora spędziłyśmy w towarzystwie lodów czekoladowych. Później skończyłyśmy pakowanie i poszłyśmy spać.

Z samego rana był samolot. Zdążyliśmy zjeść i od razu pojechaliśmy na lotnisko. Zauważyłam, że Olga siedzi z Lewym i szczerzy sie do niego jak głupia do sera. Jakieś romanse się zapowiadają. Ja za to chciałam siedzieć sama, ale nie wypaliło. Dosiadł się do mnie Arek. A najlepsze jest to, że za mną siedzieli Bartek i Klaudia. Co ona w ogóle tu robi?
- Co u Ciebie?- Spytał Milik. Nic mu nie odpowiedziałam. Odwróciłam się w drugą stronę i włączyłam muzykę na słuchawkach. Kiedy już dolecieliśmy otrzymałam sms'a od Marty. Chciała się spotkać. Zdecydowanie, bardziej odpowiada mi jutro przed meczem. Wzięłam swój bagaż i poszłam usiąść do autokaru. Tym razem los był dla mnie łaskawy i siedziałam z przyjaciółką.
- Jak tam romanse z kapitanem?- Zapytałam.
- Całkiem fajnie
- Czemu go podrywałaś?
- Sam mnie podrywał, ale Krycha był za nami
- Czyli jednak ci na nim zależy
- Może...- Zaśmiałyśmy się i ani się obejrzałam, a już dojechaliśmy do hotelu. Chłopcy jako pierwsi pognali po klucze do pokoju i zajęli windę. Zostały mi schody albo czekanie, aż wjadą na czwarte piętro. Schody! Teraz sie dopiero zastanawiam po co tyle rzeczy brałam? Ciężej mi wnieść bagaż do góry. Po przejściu dwóch schodków miałam już dość. Po chwili poczułam ciepłą dłoń obejmującą moją talię.
- Pomogę ci
- Idź, pewnie cię Klaudia potrzebuje. Nie zatrzymuje cię
- Liliana! Musimy porozmawiać...
- Przepraszam cię, ale chcę iść sie rozpakować
- Wezmę twoje rzeczy- Bartek zaniósł moją walizkę.
- Dziękuję
- Obiecasz mi coś?
- Co?
- Obiecasz?
- No ok
- Nie rozmawiaj z Arkiem, proszę
- Nie mam takiego zamiaru
- Cieszę się i pamiętaj, że zawsze masz mnie. - Pocałował mnie w policzek i wyszedł. Kocham go, choć tak trudno mi to wyznać. Kiedy wszystko zaczęło sie układać, pojawiły się przeciwności (czyt. Klaudia) które ciężko jest pokonać. Wyszłam z pokoju i chciałam iść rozejrzeć sie po mieście. Na dole chłopcy mieli jechać na trening. Stadion, mecz i te sprawy. Fabiański i Bartek grali w ping-ponga. Przechodziłam koło nich, kiedy nagle Łukasz zamachnął się i mocno uderzył w piłeczkę, która idealnie trafiła w moją twarz. Odruchowo upadłam na ziemię. To sie nazywa szczęście. Od razu zbiegł się koło mnie tłum.
- Nic ci nie jest?!- Spytał Bartek.
- Jezu nie chciałem Lilka- Powiedział Fabian.
- Nic się nie stało - Przyłożyłam rękę pod oko i wstałam z podłogi. Mieliśmy już wyjeżdżać, a przeze mnie się spóźnią. Kapi tak nagle wziął mnie na ręce.
- Co ty robisz?
- Zabieram cię - Zaniósł mnie do autokaru i pojechaliśmy na trening. Po drodze dostałam lód żeby przyłożyć go do policzka. Chłopcy zaczęli trening, a ja siedziałam na ławce trzymając cały czas okład. Nadal było by tak spokojnie gdyby nie to, że nagle tak z nikąd usiadła obok mnie Klaudia...

Chciałam wam bardzo podziękować za trzy rzeczy, pewnie jest ich więcej, ale za te trzy główne.
1. Ponad 200 obserwatorów
2. 20k wyświetleń pod tym Fanfiction
3. 28 miejsce w ff!
Jesteście kochani

Zenit Skrajnych Uczuć | Kapustka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz