69. Finał

1.7K 129 58
                                    

Kiedy piosenka się skończy polecam włączyć ją jeszcze raz ;*

Odsunęłam się od Bartka na większy dystans, stałam na środku pokoju lekko skrępowana. Żadne z nas się nie odezwało, a ja wpatrywałam się w podłogę. Ta cisza robiła się nie przyjemna więc ją przerwałam.
-Która godzina?
-Dochodzi 11.30
-O której się zbieramy na trening?
-Koło 13
-Okej, a obiad?
-Powinniśmy w zasadzie się tam już wybierać - Czuję, że jest inaczej. On pewnie ma takie same wrażenie. Wzięłam tulipany i od razu poczułam ich piękny zapach. Znalazłam pusty kubek, a później nalałam do niego wody i włożyłam tam kwiatki.
-Dziękuję
-Za co?-Spytał brunet.
-Ogółem za wszystko. Za to, że jesteś
-Ooo kocham cie- Pocałował moje czoło. Kiedy mnie przytulał miałam na twarzy grymas, bałam się tylko, że on to zauważy. Po siedzieliśmy chwilę u mnie w pokoju po czym wyszliśmy do restauracji. Siedziało tam tylko tylko kilka osób, między innymi mój brat, Olga, Grzesiek, Mariusz, Robert i Arek. Przysiedliśmy się do nich bez słowa. Na obiad była jakaś zupa, a na drugie makaron ze szpinakiem. Niby nie ma źle. Wszyscy rozmawiali na każdy inny temat poza dzisiejszym finałem, lekko dziwne, ale może nie chcą się denerwować. W spokoju zajęłam się posiłkiem nie rozmawiając z innymi.
- Ej Lila, wszystko w porządku? - Zapytał nagle Wojtek.
-Ta
-Serio coś z tobą dziś nie tak- Zaczął Lewy.
-Mogę to potwierdzić, tak jest od rana- Ciągnął dalej Arek.
-Jezu o co wam wszystkim chodzi? Dziś jest jakiś dzień uwzięcia się na mnie?!
-Możliwe- Parsknął Krycha, a ja wtedy nie wytrzymałam. Musiałam wyjść. Może gdyby wiedzieli co w sobie duszę i wcielili by się we mnie było by im łatwiej to zrozumieć. Wściekła wybiegłam z restauracji na dwór. Lecz wściekłość zamieniła się w rozpacz. Tak po prostu wybuchłam płaczem. Usiadłam na brzegu fontanny, który znajdowała się zaraz przed hotelem. Wpatrywałam się w swoje odbicie. Patrząc na siebie czułam nienawiść. Żadnych emocji, nic, pustka. Nagle nade mną pojawił się Bartek, przestraszyłam się i niechcący ręka zsuneła mi się do wody, następnie wpadłam już cała. Brunet podał mi dłoń, niepewnie ją chwyciłam i wyszłam z fontanny.
-Nie chciałem cię wystraszyć- Zaśmiał się. Wtem zawitał zimny wiatr, zaczęłam się trząść. Chłopak ściągnął z siebie bluzę i założył ją na mnie.
-N-nie musisz mi jej pożyczać
-Po pierwsze to chce, po drugie nie pożyczam ci jej. Ja ci ją daje
-Nie potrzebuje jej, ty jej bar...
- Mam mnóstwo takich, weź ją
-Ale- Przerwał mi.
-Bez żadnego "ale", bierz i tyle
-No dobrze- Przytulił mnie do siebie. Poczułam jego zapach który tak kocham. Czuję się jakby zdradzała go cały czas, plus, lepiej by mu było z Klaudią niż ze mną. Wróciliśmy do pokoi się przyszykować na trening. Każdy wziął strój już na mecz. Zabrałam ze sobą krótkie spodenki jeansowe, bluzkę z nazwiskiem Kapustka i jego bluzę.

-To co panowie, kółeczka - Powtórzył już któryś raz z kolei pan Nawałka do leżących na murawie piłkarzy. Chociaż w ich przypadku nazwa piłkarze to za dużo. Bardziej pasuje rozpuszczone bachory albo coś w tym stylu. W końcu wstali z ziemi, wow. To już jest coś. Jeden za drugim zaczął biec okrążenia. Strasznie nudne to było. Postanowiłam się wobec tego oddalić. Za mną poszła Olga, jak widać spokoju dziś nie będzie.
-Widać
-Co widać?- Zapytałam zdziwiona.
-Coś jest na rzeczy. Liliana, wszyscy znamy cie aż za dobrze. Wiemy kiedy się zachowujesz normalnie, a kiedy nie
-Nie chcę drążyćtego tematu, ok?
-Jak chcesz, ale pamiętaj, że jakby co to masz mnie i zawsze oraz wszędzie możesz mi powiedzieć co zechcesz
-Yhyyy- Podeszła i przytuliła się do mnie. Wtuliłam się w jej ramiona.
- Swoją drogą, co robi tata i Marina?
- Przyjadą dopiero na mecz. Pojechali zwiedzać, chcieli z tobą lecz powiedziałam, że nie czujesz się najlepiej - Odpowiedziałam blondynka.
- Dziękuję
- Spoko- Zeszłyśmy na dół podziwiać dalszy trening.

Zenit Skrajnych Uczuć | Kapustka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz