prolog

557 25 18
                                    


Założyłam moją kurtkę, szalik i czapkę. Byłam gotowa na świąteczne zakupy! Zamknęłam drzwi na klucz i ruszyłam w stronę centrum miasta. Na dworze pruszył śnieg, ale nie za mocno. Chodniki były całe białe. Uwielbiam zimę, a święta jeszcze bardziej! Zostały dwa tygodnie do świąt, nie mogę się już doczekać! Muszę kupić jeszcze kilka ozdób na choinkę i do domu na święta. No i oczywiście prezenty dla najbliższych. Weszłam do mojego ulubionego sklepu, gdzie co roku kupuje rzeczy na święta bożego narodzenia. Otrzepałam czapkę ze śniegu i weszłam do sklepu. Na środku sklepu stała ogromna choinka. Była prześliczna! Podeszłam do działu z dekoracjami i wybrałam kilka bombek, łańcuch i lampki. Wzięłam też kilka świec zapachowych oraz małe ozdobne bałwanki. Były strasznie urocze! Do koszyka włożyłam dość dużą ramkę na zdjęcia, którą chce dać mamie. Mój tata zmarł dwa lata temu i bardzo za nim tęsknie, szczególnie, kiedy są święta. Potrząsnęłam głową i wzięłam się za wybieranie prezentów dla reszty rodziny. Usłyszałam w głośnikach piosenkę „All I want for Christmas is you" i zaczęłam cicho nucić pod nosem razem z Carey.

- Można głośniej tą muzykę? – krzyknęłam

- Jasne! – ktoś odkrzyknął i na moje życzenie zrobił głośniej

Uśmiechnęłam się pod nosem. Zdałam sobie sprawę z tego, że za głośno śpiewam, kiedy ludzie zaczęli dziwnie się na mnie patrzyć. Nie zwracałam na nich uwagi. Byłam zajęta wybieraniem prezentu dla mojego brata. Zapatrzyłam się w naprawdę ładnie wyglądającą bluzę i ruszyłam w jej stronę. Niestety coś, a raczej ktoś mi to uniemożliwił. Zderzyłam się z czyjąś klatką z dużą siłą, przez co upadłam na podłogę.

- Boże przepraszam! – usłyszałam czyjś głos

Zobaczyłam wyciągnięta dłoń, którą chwyciłam i wstałam.

- Nic się nie stało – powiedziałam i posłałam uśmiech do nieznajomego – To moja wina, zagapiłam się.

Spojrzałam na chłopaka i zabrakło mi powietrza w płucach. Mój Boże! Czy to anioł? Był wysokim blondynem o niebieskich oczach. Do tego ten kolczyk w wardze! Chryste ratuj! Miał na sobie obcisłe, czarne spodnie z dziurami na kolanach i pracowniczą koszulkę. Z identyfikatora dowiedziałam się, że ma na imię Luke. Imię też ma fajne. Uśmiechnęłam się do siebie, przez co wyszłam na jakąś chorą na łeb.

- Wszystko w porządku? – spytał rozbawiony

- Tak, tak – powiedziałam speszona

- To dobrze – zaśmiał się i odszedł

Stałam jeszcze chwilę myśląc o tym jak bardzo Luke jest przystojny i jak bardzo chciałabym całować te jego malinowe wargi. Oh! Potrząsnęłam głową i ruszyłam w stronę bluzy, którą chciałam kupić dla Toma. Została mi jeszcze moja młodsza siostra – Emily. Kupię jej jakieś maskotki. Ma trzy latka, więc na pewno jej się to spodoba. Wybrałam sporych rozmiarów białego misia i małego uroczego kotka. Z uśmiechem podeszłam do kolejki do kasy, przy której stała mile wyglądająca brunetka. Wyciągnęłam telefon i zobaczyłam, że dostałam smsa od mojej przyjaciółki.

'hej słońce, chcesz się dzisiaj spotkać w naszej ulubionej kawiarni?'

Odpisałam jej, że się zgadzam i możemy się spotkać dziś wieczorem. Spojrzałam w stronę kasy i zobaczyłam tam Luke'a, który musiał zamienić się z brunetką, kiedy smsowałam z Cat. Odwróciłam się za siebie i spojrzałam, że jestem ostatnią osobą w kolejce. Przełknęłam ślinę i moja pewność siebie wróciła na miejsce. Zaczęłam wyciągać rzeczy na ladę.

- Dzień dobry. Mam do zaoferowania ciepły koc w tak chłodne dni jak ten – powiedział bez wyrazu nie patrząc na mnie

- Poproszę, przyda mi się. Jestem okropnym zmarzluchem – powiedziałam i uśmiechnęłam się

Blondyn uniósł głowę, kiedy usłyszał mój głos. Uśmiechnął się na mój widok i wrócił do kasowania przedmiotów.

- Razem będzie 125 dolarów i 34 centy – powiedział – Masz może kartę stałego klienta?

- Nie, niestety nie mam – powiedziałam – Będę płacić kartą.

Przyłożyłam kartę do terminala i usłyszałam piknięcie. Schowałam kartę do portfela i zaczęłam pakować rzeczy do torebek. Kiedy już miałam wychodzić przypomniałam sobie, że nie kupiłam torebek na prezenty. Niech to szlag! Wróciłam się i wybrałam kilka torebek na prezenty i papier do pakowania prezentów. Podeszłam z powrotem do kasy, przy której stał Luke.

- Znów się widzimy piękna – powiedział z uśmiechem

- Zapomniałam torebek i papieru – westchnęłam – Przygotowania do świąt mnie wykończą, ale kocham je. Nie mogę się ich doczekać! Ty też? – spytałam cała podekscytowana

- Nie – pokręcił głową – Nienawidzę świąt.

Otworzyłam szeroko buzię. Jak to? Jest ktoś kto nie lubi świąt? To niemożliwe.

- Niemożliwe! – powiedziałam

- Możliwe, skarbie – powiedział

-Sprawię, że polubisz święta – uśmiechnęłam się do niego

-Nie uda ci się – pokręcił rozbawiony głową

- Zakład? – spytałam i uniosłam brew

- Nawet nie wiesz w co się pakujesz, mała – powiedział – Stoi.

Uścisnęliśmy sobie dłonie i lekko je potrząsnęliśmy.

- Przegrany będzie musiał biegać przez 10 minut w centrum miasta w samej bieliźnie – powiedziałam

- Niech będzie – uśmiechnął się – Chętnie zobaczę jak biegasz w majtkach i staniku po Seattle, słońce – przygryzł wargę

Zaśmiałam się. Zapłaciłam za zakupy i wyszłam ze sklepu. Jakoś doczłapałam się do domu, odłożyłam torby z zakupami w salonie i opadłam zmęczona na kanapę. Mam dwa tygodnie na to, aby Luke polubił święta. Uda mi się. Przecież mnie się wszystko udaje.

______________

jutro pierwszy rozdział

tutaj mamy taki mały wstęp, ktory pokazuje co i jak sie bedzie dzialo

przyznam sie, ze pierwszy raz pisze ksiazke na swieta serio!! badzcie wyrozumiali plz

kocham was ,buzka

i hate christmas - l.hemmings ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz