2

286 23 19
                                    



Budzik zaczął brzęczeć, a ja cicho jęknęłam na ten upierdliwy dźwięk. Wyłączyłam go i spojrzałam na godzinę. 7:03. Westchnęłam i wstałam. Mam być u Luke'a o 9:00. Powiedział, że przyjedzie po mnie, żebym nie jechała autobusem. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej mój ulubiony biały sweter i parę czarnych, obcisłych spodni. Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Umyłam włosy moim ulubionym szamponem, bo aż prosiły się o umycie. Wytarłam się i zaczęłam się malować. Nałożyłam trochę podkładu, pudru i rozświetlacza. Pomalowałam rzęsy i byłam gotowa. To znaczy moja twarz była gotowa. Włosy pozostawiłam do wyschnięcia. Założyłam bieliznę i wyszłam z łazienki. Kiedy jestem sama w domu prawie zawsze chodzę w bieliźnie. Od niedawna zaczęłam nosić stanik, bo zapomniałam się i otworzyłam drzwi listonoszowi, kiedy byłam bez stanika. Do końca życia nie zapomnę wyrazu jego twarzy! Weszłam do kuchni i włączyłam radio, żeby jakoś dobrze zacząć ten dzień. Na śniadanie zrobiłam sobie tosty z nutellą i kubek kawy, który musi postawić mnie dzisiaj na nogi. Włożyłam talerz i kubek do zmywarki. Kiedy zamykałam ją usłyszałam dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek i wytrzeszczyłam oczy. 8:50.

- Kurwa – powiedziałam

Podbiegłam do drzwi i otworzyłam je, ale od razu zamknęłam, kiedy przypomniałam sobie, że jestem w samej bieliźnie. Założyłam szybko kurtkę, która wisiała na wieszaku i zapięłam ją. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam niezadowoloną minę Luke'a.

- Aż tak ci zimno? – spytał i zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu.

- Można tak powiedzieć – mruknęłam – Wejdź proszę.

Uśmiechnął się i wszedł do środka. Cały czas na mnie patrzył, a ja nie wiedziałam, o co mu chodzi. Dopiero po chwili zorientowałam się, że mam odkryte nogi. Zarumieniłam się i spuściłam głowę w dół.

- Zaraz przyjdę. Daj mi pięć minut – powiedziałam i popędziłam do pokoju po drodze rzucając na bok moją kurtkę

Czułam wzrok Luke'a na moim tyłku, ale nie za bardzo się tym przejmowałam. Szybko się ubrałam i pomalowałam szybko usta moją ulubioną szminką. Poszłam do salonu, w którym był Luke i oglądał zdjęcia, które stały na szafce.

- Byłaś urocza, kiedy byłaś mała – powiedział i odwrócił się w moją stronę

- Teraz też – uśmiechnęłam się – Jedziemy?

Pokiwał głową i razem wyszliśmy z mieszkania.

***

- Boże Luke ty idioto! – krzyknęłam – Jak można nie umieć ugotować ziemniaków?!

- Spadaj! To ty miałaś ich pilnować!

- Boże – powiedziałam

Brudnymi od mąki palcami dotknęłam moich skroni i starałam się coś wymyśleć.

- Obierz ziemniaki i wstaw je jeszcze raz. Może zdążymy – westchnęłam

Pokiwał głową i wziął się do pracy. Była 11:30, a mama Luke'a razem z jego braćmi mieli być u niego za pół godziny. Mamy jebane pół godziny, żeby ugotować ziemniaki i usmażyć masę kotletów. Cicho jęknęłam i wzięłam się z powrotem do pracy. Zaczęłam smażyć kotlety, kiedy poczułam czyjeś usta na moim policzku. Spojrzałam w bok i zobaczyłam uśmiechniętego Luke'a. Odwzajemniłam uśmiech.

- Dziękuje, że mi pomagasz – powiedział – Nawet się nie znamy, a ty mi pomagasz. Jesteś urocza.

- Ja to wiem, ale to miłe, że ktoś jeszcze mi o tym przypomina – zachichotałam, a Luke uszczypnął mnie w rękę

Kiedy kotlety były gotowe usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. O kurwa. Nie, nie, nie i jeszcze raz nie! To nie tak miało być! Miałam się ze wszystkim wyrobić do tej 12. Boże! W pośpiechu wytarłam ręce o ściereczkę.

- Kurwa Luke mieli być o 12 – powiedziałam wkurzona

- Już spokojnie, Anaelle – uspokoił mnie – Idę im otworzyć, poczekaj tutaj.

Pokiwałam głową. Kurwa, kurwa, kurwa. Co ja im powiem? Dzień dobry znam Luke'a od dwóch dni i założyłam się z nim, że polubi święta. Wypadnę na jakąś idiotkę. Pacnęłam się w czoło i pokręciłam głową. Co to w ogóle za pomysł, żeby zakładać się o to czy ktoś polubi święta? Muszę mieć ostro nasrane w tej głowie. Usłyszałam głosy dochodzące zza ściany. Podeszłam do kuchenki i wyłączyłam palnik, na którym stał garnek z ziemniakami.

- Co tak ładnie pachnie? – usłyszałam damski głos – Lukey czy ty coś dla nas ugotowałeś? Nie wierzę!

Usłyszałam czyjeś śmiechy i odwróciłam się. W drzwiach stała średniego wieku blondynka, a za nią dwóch chłopaków. Na oko mogli mieć z 20 lat. Byli zdziwieni, że zastali mnie w domu Luke'a.

- Pewnie już zauważyliście nową osobę, hm? – powiedział Luke i wszedł do kuchni

- Tak, skarbie – pokiwała głową mama Luke'a – Nie spodziewaliśmy się tu nikogo oprócz ciebie.

- No stary, nareszcie sobie kogoś znalazłeś – odezwał się jeden z chłopaków – W końcu nie będziesz spotykał się z panienkami z klubu na jedną noc – zaśmiał się

- Słucham?! – powiedziała mama Luke'a

- Wie pani – odezwałam się – On się z nimi spotykał na czytanie książek i inne grzeczne rzeczy – zachichotałam

Kobieta zaśmiała się i przewróciła oczami.

- Tak, tak – powiedziała – Więc kim dla siebie jesteście?

- Właściwie to.. – zaczęłam

- Spotykamy się od niedawna – wyprzedził mnie Luke

- Oh to świetnie – powiedziała blondynka – Jestem Liz!

- Anaelle – powiedziałam i podałam jej rękę

***

- Dzięki – odezwał się Jack – Było pyszne, Anaelle.

Lekko się zarumieniłam i posłałam mu uśmiech.

- Dziękuje, starałam się – powiedziałam

-– Ja też dziękuje. Mam nadzieje, że się jeszcze spotkamy – powiedziała uśmiechnięta Liz

Wycałowała nas i razem z Jackiem i Benem wyszli.

- Spotykamy się od niedawna? Co to miało być, Luke? – spytałam wkurzona

- A co miałem powiedzieć? Że znamy się od dwóch dni. Mama zeszłaby na zawał, że wpuszczam do domu nieznajome osoby – przewrócił oczami

Pokręciłam głową.

- Jutro – wbiłam palec w jego klatkę piersiową – Idziemy na świąteczne zakupy i tak jak ustaliliśmy ubieramy choinkę.

Jęknął cicho, ale potem się uśmiechnął.

- Dla ciebie wszystko – powiedział uśmiechnięty

Przewróciłam oczami i zabrałam się za sprzątanie.



_____________

z kazdym napisanym tutaj slowem wydaje mi sie ze to ff jest do dupy i nie ma sensu go pisac eh

kocham ,buzka

i hate christmas - l.hemmings ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz