Alicja czy Eve?

194 19 2
                                    

Eve po raz kolejny czytała liścik, który przysłał jej Frank. Frank Longbottom. Jej ukochany Frank. ,,Musimy się spotkać" To wszystko, co było na niej napisane. Żadnego ,,cześć" czy ,,spotkajmy się gdzieśtam" ani nawet podpisu. Mimo to dziewczyna wiedziała, że to od niego. Od jakiegoś czasu patrzył się na nią bardzo znacząco.

Podniosła wzrok. Ku jej zdziwieniu, przed sobą zauważyła Franka całującego się z jakąś dziewczyną. To nie była nawet Ophelie, tylko jakaś Puchonka. Przetarła oczy ze zdziwienia. Przecież... Ale... Co tu się właśnie stało?! Najpierw Frank wysyła jej wymowne liściki, a następnie całuje się z jakąś... zdzir... idiotką! O nie, ona tak tego nie zostawi! W pierwszym odruchu Eve chciała podejść tam i po prostu dać Frankowi z liścia, ale po chwili obmyśliła inteligentniejszy plan.

Kilka dni później, upewniwszy się, że frank jest bardzo blisko i patrzy, obrała na cel jakiegoś Ślizgona z siódmej. Podciągnęła spódnicę, rozpięła koszulę i ruszyła na podboje. Chłopak dość szybko dał się uwieść. Zaczął całować ją na środku korytarza, dokładnie tak, jak chciała Eve. Po chwili wyplątała się z jego objęć i powiedziała:

-Chodź... - po czym pociągnęła go w stronę schodów. Ku jej zadowoleniu, Ślizgon ochoczo podążył za nią. A kilka kroków za nimi... Frank.

Kiedy dotarli do następnego korytarza, wpadła do pustej klasy i celowo zostawiła drzwi otwarte na oścież. Była pewna swego. Jeśli Frank sam tu zaraz nie przyjdzie, to ona nie da się obmacywać temu drugiemu chłopakowi, po prostu go spławi.

Sprawa przybrała niebezpieczny obrót, gdy ona była już na wpół rozebrana i miała ze dwie malinki na szyi, a Franka nie było. W końcu z hukiem otworzył drzwi i spojrzał na nich groźnie. Eve szybko zakryła kształty i uśmiechnęła się triumfująco. Pozwoliła ulotnić się Ślizgonowi, a sama została tylko z Frankiem. Przez dłuższy czas mierzyli się wzrokiem, kiedy Eve powiedziała:

-No, co się tak gapisz? - chłopak roześmiał się histerycznie.

-Ubieraj się. Musimy pogadać - to nie była prośba. Dziewczyna ubrała się pospiesznie, nie wiedząc, czego ma się spodziewać.

-Siadaj - usiadła. Longbottom odetchnął głęboko i zaczął swój wywód:

-Jesteś piękną kobietą. Masz śliczną buzię, długie nogi, delikatne dłonie. Ale co ci po tym, kiedy jesteś głupia jak but? - Eve aż zatkało z oburzenia. Siedziała tylko z otwartymi ustami i gapiła się na chłopaka.

-Nie wykorzystuj swojego ciała do puszczania się, to okropne. Po tych wszystkich zmianach, które sobie zafundowałaś po świętach, wcale nie jesteś lepsza. Dużo bardziej wolałem cię w naturalnej wersji - dziewczyna prawie spadła z krzesła, tym razem ze zdziwienia.

-Nie bądź łatwa, Alicjo.

W tym momencie w Eve coś pękło.

-Nie pouczaj mnie! Nie nazywaj mnie ,,Alicja"! Co ty możesz wiedzieć? Jeszcze niedawno sam obmacywałeś się z tą całą Arnaud!

-A to inna sprawa, moja droga. Zupełnie inna.

-Oświeć mnie.

-Bo widzisz... ja... Ja to robiłem, żeby wzbudzić... twoją... twoją zazdrość.

Eve zamrugała skonsternowana.

-Słucham?- Frank zwiesił głowę. Nagle zrobił się bardzo malutki i niepewny.

-Ja... Jeśli nie czujesz tego samego, zrozumiem. Tylko... tylko powiedz mi to w twarz.

Przez chwilę dziewczyna tylko siedziała i patrzyła się. Dopiero później otrząsnęła się z szoku i rzuciła się Longbottomowi na szyję.

Jeleń, szczur, wilkołak, pies, Huncwoci są THE BEST!!!Where stories live. Discover now