Kilka lekcji pokory

171 12 2
                                    

- Lily, kim był ten miły chłopiec, który przyniósł ci walizkę? – zapytała mama Rudej, kiedy szli w stronę samochodu, wychodząc z dworca.

- To? To był... James – powiedziała cicho. Nie była w nastroju do rozmów.

- To jakiś twój adorator, Lily? – zagrzmiał jej tata.

- Tak, tato. To mój chłopak. Pamiętacie? Pisałam wam o tym – dziewczyna nie była również w nastroju, by opowiadać im swoją historię miłosną z Jamesem, kiedy akurat nie było pomiędzy nimi za dobrze.

- Dobrze cię traktuje?

- To najczulszy i najbardziej opiekuńczy chłopak, jakiego poznałam – powiedziała z bólem w głosie. Tak, był najlepszy dla niej, opiekował się nią i kochał ją, a ona... nagadała mu jakiś głupot. Jak tylko wróci do domu, napisze mu list, przeprosi go i wytłumaczy, że nie to miała na myśli.

- To czemu oboje byliście tacy smutni? – zmartwiła się mama.

- Bo... musieliśmy się pożegnać – Ruda nie była pewna, czy nie było to zbyt cukierkowe wytłumaczenie, ale rodzice chyba to kupili.

Kiedy tylko weszła do swojego pokoju, rzuciła kufer na środek podłogi, wyrzuciła z niego wszystko, dopóki nie znalazła pióra, kałamarza i pergaminu.

,,Drogi Jamesie"

Nie, to tak sztucznie brzmi...

,,Kochany Jamesie"

Też nie, przecież właśnie mu powiedziała, że nie pasują do siebie tak bardzo, jak sądziła. W końcu zdecydowała się na proste ,,James"

Długo jej zajęło, żeby wszystko opisać z jej punktu widzenia. Popadała ze skrajności w skrajność, co jakiś czas robiąc mu wyrzuty, co jakiś czas błagając go, żeby zapomniał o tych słowach.

,,James

Proszę, nie wyrzuć tego listu od razu. Oboje zachowywaliśmy się nie fair, oboje byliśmy wobec siebie podli i chcę to wyjaśnić. Jesteś dla mnie ważny, tyle dla mnie zrobiłeś, kocham Cię.

                 Po pierwsze, kiedy kłóciliśmy się o znęcanie się nad Snapem, nie broniłam go jako mojego przyjaciela, kochanka czy jakkolwiek to zrozumiałeś. Broniłam go jako człowieka, któremu robicie krzywdę. Po drugie... wiem, że kiedy próbowałeś mnie przeprosić, a ja oddałam ten liścik tej Puchonce, zachowałam się trochę okrutnie i nie fair, ale jak mogłeś zacząć ją podrywać, jak mogłeś szczerzyć się do niej jak głupi, tym uśmiechem, który rzekomo miał być tylko dla mnie. Czułam się wtedy okropnie, zdradzona wręcz i porzucona. A propos zdrad... po SUMach... czy ty naprawdę ją pocałowałeś?(!)

             A to, co Ci nagadałam w pociągu... to osobna sprawa. Byłam wtedy strasznie zazdrosna i chciałam, żebyś się trochę o mnie postarał, a jak Ci powiedziałam, że do siebie nie pasujemy, nie miałam tego na myśli, myślałam, że zareagujesz inaczej. Miałam nadzieję, że zaczniesz zaprzeczać i wyliczać mi, jak bardzo do siebie pasujemy, powiesz mi, jak bardzo mnie kochasz i wszystko skończy się happy endem, będę mogła jeszcze chwilę poudawać obrażoną, a następnie przytulić się do Ciebie i powiedzieć Ci, że ja też bardzo Cię kocham, że to co było jest nieważne, że tęskniłam... W zamian ciągle tęsknię, bardzo Cię zraniłam, Ty pewnie nie wiesz co myśleć, co ja myślę, ja wiem, że czujesz się źle, głównie z mojej winy.

Proszę, spotkajmy się w najbliższym terminie, bo oszaleję.

Lily"

Jedyna rzecz, o której Lily zapomniała, to to, że nie ma sowy. Nie mogła wysłać tego listu do Jamesa mugolską pocztą, boby nie doszło. Dziewczyna gorączkowo przypominała sobie listę przyjaciół, albo po prostu czarodziejów, mieszkających niedaleko. Po chwili dotarło do niej, że jedyną taką osobą jest Severus Snape. Ruda westchnęła ciężko i zaczęła zastanawiać się, co powinna zrobić. Po tym wszystkim nie chciała nawet na niego patrzeć, co dopiero go o coś poprosić, porozmawiać z nim, jak gdyby nigdy nic. Czy w imię miłości nie powinna się przemóc? Co, jeśli to jej jedyna szansa na pogodzenie się z Potterem?

Jeleń, szczur, wilkołak, pies, Huncwoci są THE BEST!!!Where stories live. Discover now