18.Nie zasługujesz na niego!

7.5K 567 425
                                    

- Co robisz? - spytał Newtie z szerokim uśmiechem gdy wyszedłem za nim z domu.

- Odprowadzam cię do szkoły. - wyjaśniłem, wzruszając ramionami.

- Jesteś słodki! - stwierdził i przytulił mnie mocno.

Uśmiechnąłem się lekko pod nosem. Moje ciało dziwnie reagowało na blondyna, ale ja pogodziłem się z tym. Zaprzestałem walki serca z rozumem. Jestem tym kim jestem i tego nie zmienie, więc skoro tak bardzo potrzebuję Newta w swoim życiu to z wdzięcznością to przyjmę. Byłem nie swój przez ostatnie dni, lecz teraz czuję, że jestem na właściwej drodze.

- Okej. - odsunąłem go od siebie - Chodźmy, bo się spóźnisz. - oznajmiłem z uśmiechem.

Newtie złapał mnie za rękę, co wcale mi nie przeszkadzało, nawet gdy jakaś dziewczyna, idąca chodnikiem, spojrzała na nas krzywo.

Szliśmy ze złączonymi dłońmi. Nie odzywałem się. Postanowiłem, że rozejrzę się dookoła i sprawdzę gdzie jesteśmy, ponieważ nie znałem jeszcze tej części miasta.

- Jestem taki szczęśliwy. - przerwał nagle ciszę Newt.

Spojrzałem na niego i zorientowałem się, że on przez cały ten czas na mnie patrzył. Uśmiechnąłem się lekko.

- Ja nadal jestem trochę skołowany, ale powoli to do mnie dociera. - wyznałem.

- Nie mogę się doczekać tego, co zrobisz kiedy już to do ciebie dotrze. - powiedział, mierząc mnie znacząco wzrokiem, przez co zrobiło mi się cieplej - Chyba wiesz o czym mówię, bo się rumienisz, słodziaku. - roześmiał się i pocałował mnie w policzek.

Wiedziałem dobrze o czym mówi Newt, ale nie byłem na to gotowy. Pocałunki i ciepłe ramiona blondyna narazie mi wystarczały.

- Nie pozwalaj sobie, słoneczko. - skarciłem go żartobliwie.

- Czy ty już do końca życia będziesz mi wypominał ten rozjaśniacz? - przewrócił oczami.

- Nie moja wina, że jak sobie wyobrażę ciebie w żółtych włosach to...- nie dokończyłem, ponieważ wybuchłem śmiechem.

- Jesteś okropny! - Newt zdzielił mnie lekko w ramię.

- A mówiłeś, że słodki. - upomniałem.

- Niczego sobie nie przypominam. - udawał, że nic takiego nie mówił.

- Amnezja wsteczna? - spytałem.

- No co ty! Nigdy bym nie zapomniał o takim słodziaku! - zaśmiał się, po czym bardziej zacieśnił uścisk naszych dłoni.

Mój telefon zawibrował. Wyjąłem go wolną ręką, nie spuszczając wzroku z uśmiechniętego blondyna, lecz zaraz niechętnie spojrzałem na ekran.

Od Jackson
To o której u ciebie być?:)

No tak! Zapomniałem, że mam się z nim pożegnać! I nie, to nie przez amnezję tylko przez ślicznego chłopaka, który trzyma mnie właśnie za rękę! To on zaprząta moje myśli!

- Em...musimy pogadać o Jacksonie. - zacząłem.

- Daj spokój. - Newtie machnął ręką - Nie jestem na ciebie zły. Przez tego palanta, odzyskałem ciebie i wcale nie musisz się tłumaczyć po raz kolejny. - wyjaśnił.

- Nie o to chodzi. - pokręciłem głową - Bo...tak jakby obiecałem mu wczoraj, że się z nim pożegnam. Dziś wraca do siebie i...no wiesz. - oznajmiłem niepewnie.

- Chcesz się z nim spotkać? - upewniał się.

- Wypadałoby. - stwierdziłem.

- Okej. Będę umierał z zazdrości, ale jak chcesz to idź. Tylko masz mi coś obiecać. - zatrzymał się i spojrzał mi w oczy.

Amnesia (Newtmas)Kde žijí příběhy. Začni objevovat