21.Nie jestem twoim synem! (NEWT)

7.6K 573 335
                                    

Pierwszy raz rozdział z perspektywy Newta!

NEWT

Tommy wszedł z komisarzem do pokoju pod którym siedzę, już z półtorej godziny temu. Bardzo długo go trzymają. Rozejrzałem się po korytarzu po raz setny, nie mając nic innego do roboty. Kilka krzesełek dalej siedziała starsza kobieta i czytała gazetę.

Westchnąłem z irytacją. Nienawidziłem czekać. Tak samo było w szpitalu gdy czekałem aż Tommy się obudzi. Nawet nie chcę sobie przypominać tamtych dni. To był koszmar.

Postanowiłem pomyśleć o czymś przyjemniejszym, a dokładnie o dzisiejszym smsie od Tommiego. Mój plan wypalił! Od początku gdy tylko dowiedziałem się, że Tommy ma amnezję, obiecałem, że znów go w sobie rozkocham i się udało. Jestem z tego powodu szczęśliwy jak nigdy. Myślałem już, że go straciłem. Na zawsze. Nie przeżyłbym tego.

Trochę mnie dziś poniosło. Gdy odczytałem wiadomość od Tommiego, musiałem do niego przyjść i go pocałować. Po prostu musiałem! Prawie zawału dostałem gdy czytałem te kilka słów na ekranie mojego telefonu. Miałem go tylko pocałować. Nic więcej. Ale nie dałem rady. Kurdę, miałem się nie spieszyć, a prawie rozpiąłem mu spodnie! Chociaż Tommy nie wydawał się niezadowolony z tego faktu. Chyba tego chciał.

Albo był tak bardzo zamroczony, że nie wiedział co się wokół niego dzieje. Nie mam pojęcia, ale to nie zmienia tego, że miałem się nie spieszyć, tak? Miałem powoli odtwarzać w nim całą miłość do mnie.

Może zaproszę go na randkę? Powolutku poznamy siebie na nowo i takie tam?

Tylko jak taka randka ma wyglądać? Bo może to dziwne, jesteśmy ze sobą od roku i nigdy nie byliśmy na randce. Ale po prostu nigdy tego nie potrzebowaliśmy. Naszymi randkami były przytulanki w łóżku, albo leżenie na polanie i patrzenie na siebie.

No właśnie! Polana!

Parę świeczek, koc i randka jak marzenie!

Uśmiechnąłem się lekko pod nosem sam do siebie.

Zero spieszenia się. Pozwolę mu powoli to rozwijać. Od początku. Krok po kroku.

Ta.

Żeby to było takie łatwe przy tym gorącym słodziaku!

Najbardziej bałem się tego, że nie wytrzymam i powiem mu prosto z mostu aby poszedł ze mną do łóżka. Okropnie stęskniłem się za jego ciałem i tym cudownym uczuciem gdy jest we mnie.

Och nie! Przestań, bo jeszcze naprawdę go o to poprosisz!

Westchnąłem cicho w momencie gdy usłyszałem kroki na korytarzu. Spojrzałem w tamtą stronę i zamarłem.

Dwóch policjantów prowadziło...mojego ojca.

Zszokowany wstałem z krzesła. Nie mogłem oderwać wzroku od tej imitacji człowieka. Wraz z tym, że się zbliżał, narastał we mnie gniew.

W momencie gdy mnie mijał, powiedział coś, czego nie mogłem tak zostawić.

- Synu...- wyszeptał, patrząc mi w oczy.

- Chciałeś go zabić! - wybuchłem, co sprawiło, że dwóch policjantów zatrzymało się i patrzyli na mnie chwilę.

- Zrobiłem to dla ciebie! On musi umrzeć! Spedalił mi syna! - oburzył się.

- Nie jestem twoim synem! - wysyczałem z odrazą.

- Dość tego. - powiedział jeden z policjantów i odciągnął ode mnie "ojca".

Amnesia (Newtmas)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz