Rozdział 5: Prawda

3.3K 77 19
                                    


Po cudownej nocy, Wiktor obudził się chwilę po ósmej.

- Aniu słońce, pobudka - pocałował kobietę w czoło.

- Jeszcze chwilę - powiedziała i przekręciła się na drugi bok.

- Anka jesteś już spóźniona!!! - krzyknął Wiktor, a blondynka zerwała się z łóżka i przeklinając pod nosem, pobiegła do łazienki.

W tym czasie Wiktor wstał i udał się do kuchni przygotować śniadanie. Zrobił jajecznicę ze szczypiorkiem, zagotował wodę na herbatę i nakrył do stołu. Po dziesięciu minutach Anna wybiegła z łazienki, ubrana, umalowana i uczesana. Od razu pognała na korytarz i zaczęła zakładać buty. Wiktor poszedł za nią i przyglądał się jej cały czas się śmiejąc.

- Co ci tak wesoło? Jestem spóźniona. Góra mnie zabije - mówiła zdenerwowana.

- Podobno niedzielę miałaś mieć wolną - mówił rozbawiony Wiktor.

- No bo mam.

- No to gdzie idziesz? - wybuchnął śmiechem

- Cholera! Wiktor! Jesteś okropny! - odetchnęła z ulgą i przytuliła się do mężczyzny.

- Ja też cię kocham. A teraz zapraszam do stołu - czule pocałował ukochaną i razem poszli zjeść śniadanie.

Po zjedzonym śniadaniu oboje posprzątali, a przy tym śpiewali hity puszczane wtedy w radiu. Miło spędzili poranek.

Kiedy skończyli, Wiktor oparł się o blat i patrzył, jak Anna wyjmuje naczynia ze zmywarki i wkłada je do szafki.

- Piękne to uczucie, kiedy ktoś znowu jest przy mnie - powiedział, a kobiecie po policzku spłynęła łza. - Aniu, nie płacz - podszedł do niej i mocno ją przytulił.

- Wiktor, ja tak dalej nie mogę - powiedziała kobieta i zaczęła jeszcze bardziej płakać.

- Aniu, co się dzieje? - spytał zdziwiony.

- Przepraszam - wyrwała się z ramion ukochanego i wybiegła z mieszkania.

Wiktor był w szoku. Stał i nie wiedział o co chodzi. Zastanawiał się, co zrobił źle. Czy coś złego powiedział? Dlaczego Ania wyszła? Przecież to było jej mieszkanie. Przecież mogła wyprosić Wiktora. Po chwili Wiktor wybiegł za kobietą. Niestety nigdzie jej już nie widział. Pytał przechodniów, czy jej nie widzieli. Niestety, nikt nie zwrócił uwagi na zapłakaną blondynkę. Wiktor pobiegł do parku, miał nadzieję, że tam ją znajdzie. Jednak poszukiwania były marne. Dzwonił do niej wiele razy, ale jej telefon był wyłączony. Zadzwonił do Martyny, później do Renaty. Z nimi też Anna się nie kontaktowała. Postanowił wrócić do mieszkania kobiety. Miał nadzieję, że ukochana wróci. Po południu rozpętała się burza. Padał deszcz, strasznie wiało. Mężczyzna chodził od okna do okna w nadziei, że zobaczy Annę. Usiadł na kanapie i schował twarz w dłoniach. Po chwili usłyszał przekręcający klucz w drzwiach. Zerwał się i podbiegł do drzwi. Zobaczył ukochaną całą przemokniętą i zapłakaną.

- Kochanie, gdzie byłaś? Co się stało? Co zrobiłem nie tak? - zasypał pytaniami kobietę. - Przecież jesteś cała mokra. Choć szybko się przebrać. - złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie.

- Wiktor, okłamałam cię - powiedziała i znowu zaczęła płakać.

- Co się dzieję? - zapytał poważnym głosem mężczyzna.

- Ja, ja... Wiktor, ja mam męża...

Wiktorowi zrobiło się słabo.

- Co takiego? Jak mogłaś? - zaczął krzyczeć. Wziął swoją kurtkę i kierował się do drzwi.

- Wiktor do jasnej cholery! Daj mi się wytłumaczyć!

- No słucham!? - stanął pełen złości. Anna bardzo go zraniła. On jej powiedział wszystko i był szczery, a ona?

- Wiktor... Mój mąż... To... My się rozwodzimy, rozumiesz? On mieszka w Stanach. Ja, ja uciekłam od niego. On mnie bił, poniżał, zamykał w domu, traktował mnie jak zabawkę do zaspokajania swoich potrzeb! - płakała kobieta. - Przyleciałam do Polski, żeby się od niego uwolnić! Chciałam zapomnieć. Rozwieść się i zapomnieć! Nie moja wina, że poznałam ciebie i się zakochałam! Przy tobie poczułam się bezpieczna, a przede wszystkim szczęśliwa. Ja... Nawet nie wiesz, jak mi było ciężko cię okłamywać. Bałam się, że jak poznasz prawdę, to mnie zostawisz. I miałam rację. Pamiętaj, że cię bardzo kocham i nigdy nie wybaczę sobie tego, że nie powiedziałam ci prawdy. Ale spróbuj mnie zrozumieć! Wiktor! Ja nie przeżyję bez ciebie... - Anna dalej płakała.

Wiktor stanął jak wryty. Nigdy nie pomyślałby, że jego Ania ma za sobą takie przeżycia. Po jego policzkach również zaczęły płynąć łzy. Za bardzo ją kochał, żeby ją zostawić. Zrozumiał, że kobieta wstydziła się tego wszystkiego.

- Aniu - podszedł do kobiety i przytulił ją. - Przepraszam, nie wiedziałem, że tyle przeżyłaś. Kocham cię bardzo i nigdy nie pozwolę cię skrzywdzić.

- Tak mi głupio... - Anna zaczęła się uspokajać. Trzęsła się z zimna, więc Wiktor przygotował jej gorącą kąpiel.

- Nic się nie bój - powiedział, kiedy kobieta wyszła z łazienki.

- Kocham cię - powiedziała i poszła spać, zmęczona ciężkim dniem.

______________________

Witam Was w deszczową sobotę!

Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodoba!

Pozdrawiam! ❤


Ona i On - Anna i Wiktor z Na sygnaleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz