Rozdział 46: Znowu razem

1.5K 34 0
                                    

Jeśli ktoś już czytał wczoraj tę część, to po prostu to możecie pominąć. Wattpad po ostatniej aktualizacji zaczął usuwać rozdziały. Dobrze, że zapisałam część na komputerze, bo nie dodałabym jej po raz kolejny. Przepraszam za te zamieszania, ale ja nie mam na nie wpływu.

Po nocy pełnej wrażeń, Anna z Wiktorem jeszcze spali wtuleni w siebie. Było Boże Narodzenie, a w całym domy panowała cisza. Pierwszy obudził się Wiktor i zaczął przyglądać się ukochanej, co chwilę całując jej nagie ramiona, tym samym wywołując uśmiech na jej twarzy.
- Dzień dobry - powiedział, kiedy Anna otworzyła oczy.
- Dzień dobry - odpowiedziała i złożyła na ustach Banacha czuły pocałunek, który mężczyzna odwazjemnił. Tak też zaczęli się całować, aż do momentu...
- Mamo! - Zosia otworzyła drzwi i weszła do środka, a para zakochanych oderwała się od siebie. - O Boże. Udało się! - krzyknęła lekko zszokowana całą sytuacją i wybiegła z pokoju.
- No i co my teraz zrobimy? - zaśmiała się Anna.
- Wrócimy do poprzedniej czynności - czarował głosem Wiktor i pocałował kobietę.
- Zbieramy się. Zaraz może przyprowadzić tatę, żeby mu pokazać, że między nami się ułożyło - mówiła kobieta i zabierając kołdrę, powoli zsuwała się z łóżka.
- No co ty robisz? Chcesz mnie tak zostawić? - przyciągnął blondynkę do siebie i przykrył ich nagie ciała kołdrą. - Chcę się tobą nacieszyć - mówił, gładząc włosy ukochanej.
Anna położyła się na torsie Banacha i patrzyła się w jeden, nieokreślony punkt.
- O czym tak myślisz? - zapytał po chwili mężczyzna.
- A jak myślisz? - odwróciła się i położyła się na nim, patrząc mu prosto w oczy.
- Aniu... - Wiktor odgarnął z jej twarzy kosmyk opadających włosów i założył je za ucho. -  Cały czas myślę o tych ostatnich wydarzeniach...
- Ja też o nich myślę - wtraciła kobieta i pogładziła delikatnie policzek bruneta.
- Wtedy naprawdę zachowałem się jak dupek. I jeszcze raz chciałbym cię przeprosić.
- Wiktor, spokojnie...
- Poczekaj, daj mi skończyć - mówił dalej. - Mówiłem ci nie raz, że ty i Zosia jesteście dla mnie największymi skarbami. Chcę, żebyś była moją kobietą. Jestem zazdrosny, kiedy inny facet idąc ulicą, patrzy się na twój tyłek albo uśmiecha się do Ciebie. Kiedy widziałem Cię wtedy ze Stanisławem... Poczułem się strasznie, a moje serce pękło. Przepraszam, że tak gwałtownie zareagowałem. Kocham cię nad życie i nigdy nie chcę cię stracić. Kiedy przyszedłem wtedy do ciebie, a ty mi powiedziałaś, że lepiej jak się rozstaniemy... Ja próbowałem to wszystko zrozumieć, zapomnieć o tobie, ale to było cięższe niż myślałem. Po roku naszej znajomości...niby tak krótkiego czasu...jednak to był najpiękniejszy czas w moim życiu i postanowiłem zawalczyć. Zawalczyć o ciebie, o nas, o naszą rodzinę. Dziękuję, że mi wybaczyłaś - ujął dłoń Anny i czule pocałował.
- Tak musiało być, jak widać. Obiecuję ci, że więcej takich sytuacji nie będzie - mówiła Anna. - I też cię przepraszam za te wszystkie głupoty... Bardzo cię kocham - wtuliła się w tors mężczyzny.
Po takim leniwym poranku, para wstała, ogarnęła się i razem zeszła na śniadanie, gdzie czekali już na nich Zosia i Andrzej. Anna z Wiktorem oznajmili im, że wszystko sobie wyjaśnili i znowu są razem. Reszta rodziny była bardzo szczęśliwa, że tak się stało, a Zosia to już w ogóle była w skowronkach.
Święta minęły całej rodzine bardzo szybko i przyjemnie. Zosia z Anną i Wiktorem w czwartek wrócili do domu i od razu przywieźli z powrotem wszystkie rzeczy kobiety do mieszkania Banacha. W piątek po pracy para lekarzy wracała wieczorem do domu.
- Jak dyżur? - pytała Anna.
- Ciężki... Dużo wezwań. Dobrze, że jutro mamy wolne - mówił mężczyzna.
- Jak wolne? - zdziwiła się Reiter.
- Otwórz tę szafkę i wyjmij niebieską kopertę - wskazał palcem.
Kobieta zrobiła jak kazał. Wyjęła z koperty kolorową kartkę i zaczęła czytać, a na jej twarzy pojawiał się coraz większy uśmiech.
- Idziemy na bal sylwestrowy?! - krzyknęła szczęśliwa.
- Tak, kochanie - odpowiedział Wiktor i położył rękę na udzie kobiety.
- Dziękuję - pocałowała go w policzek. - My się u Artura nie wypłacimy przez te dni wolne - zaczęła się śmiać.
- Spokojnie, wszystko będzie dobrze - zapewnił Wiktor.
Para wróciła do mieszkania i po szybkiej kolacji i prysznicu, oboje położyli się do łóżka.
***
- Wiktor! Wiktor widziałeś moje czarne kolczyki? - pytała Anna, szukając w pudełeczkach z biżuterią kolczyków, które miała założyć na bal.
- Masz ich tyle, że ciężko się połapać - śmiał się mężczyzna. - Pośpiesz się kochanie, bo w końcu nie zdążymy.
- Już idę, znalazłam!
Wiktor już czekał na Annę w korytarzu. Miał na sobie czarny garnitur, czarny krawat, czarne buty... Wyglądał bardzo przystojnie i elegancko. Reiter schodziła po schodach, kiedy Wiktor zawiesił na niej wzrok. Ubrana była w długą, czarną suknię, szpilki i torebkę. Włosy miała spięte w lekki kok, a krótsze kosmyki pozostały swobodnie wypuszczone i dodawały Annie uroku.
- Ale pani doktor dziś piękna - mówił Wiktor.
- Pan doktor też niczego sobie - zaśmiała się kobieta i pocałowała bruneta. - To co? Idziemy?
- Idziemy! - pomógł jej założyć płaszcz i oboje żegnając się z Zosią, wyszli z domu.
Kiedy dotarli na miejsce wszystko już się zaczęło. Mnóstwo ludzi tańczyło do znanych piosenek, a jeszcze więcej siedziało za stołami. Anna z Wiktorem na początku również dużo tańczyli, wymieniając się często pocałunkami. Zmęczeni usiedli przy stole i zaczęli jeść.
- Mógłbym panią prosić do tańca - odezwał się jakiś męski głos, a Reiter się odwróciła.
- Oczywiście - powiedziała lustrując go wzrokiem. Był bardzo sympatyczny.
Wiktor bacznie obserwował parę, która właśnie podążała na parkiet. Myśląc, że Anna zatańczy z nieznajomym jedną piosenkę, był w błędzie. Zaczął się denerwować, kiedy zaczął się już czwarty utwór. Najwidoczniej świetnie się razem bawili. Wiktor nie wytrzymał, kiedy widział jak dłoń partnera Anny wędruje w okolice jej pośladków.
- Odbijany - spojrzał na mężczyznę i zaczął tańczyć z blondynką.
- Wiktor, co ty robisz? Przecież tańczyłam z nim - powiedziała Reiter.
- Możemy porozmawiać? - wziął kobietę za rękę i wyszli na dwór.
- Znasz go w ogóle? - zaczął brunet.
- Kogo? Czarka?
- To już zdążyliście przejść na ty, jak widzę.
- Możesz nie robić scen zazdrości? Poprosił mnie do tańca, czy to złe?!
- Czyli jak obmacywał twój tyłek, to też było dobrze?
- Wiktor przestań! Chyba za dużo wypiłeś!
- Wiem, co widziałem.
- Mam dosyć. Mieliśmy się nie kłócić! - Anna zaczęła iść w stronę ulicy.
- Gdzie idziesz? - krzyczał za nią Wiktor.
- Wracam do Zosi. Nie mam ochoty na dalszą zabawę.
- Anka, stój!!! - krzyczał i zaczął biec w jej stronę.
Było za późno. Kobieta wpadła pod koła pędzącego samochodu, który dosłownie kilka sekund temu, wyłonił się zza zakrętu. Jednak kilka sekund to za mało, żeby ktokolwiek mógł coś zrobić...

_______________
No cześć! ❤
Mam dla Was kolejną część! Miłą i niemiłą. Mam nadzieję, że mimo wszystko Wam się spodoba! 😏 Dziękuję wszystkim za takie cudowne komentarze. Cieszę się, że jesteście tutaj ze mną, czytacie te moje wypociny i piszecie takie miłe, pozytywne opinie. ❤
Do następnego! 😏

Ona i On - Anna i Wiktor z Na sygnaleWhere stories live. Discover now