Rozdział 32: Obiad

2.1K 59 15
                                    

Wiktor w niedzielny poranek obudził się po godzinie 9. Od razu zorientował się, że nie ma przy nim ukochanej. Z kuchni słychać było głosy, więc wstał i udał się tam.
- O! Dzień dobry wszystkim - powiedział zdziwiony, gdy zobaczył domowników krzątających się po kuchni. - Czemu mnie nie obudziliście? Przecież bym wam pomógł - oznajmił podchodząc do Anny i czule całując.
- Tak słodko spałeś, że nie miałam serca tego robić - powiedziała kobieta. - A teraz siadaj i jedz - pokazała ręką na stół,  na którym znajdowało się nakrycie dla Wiktora, kawa i pełny talerz kanapek. - A jak zjesz, to mam dla ciebie super zadanie! - zaśmiała się.
- Jakie?
- Kroisz ziemniaki! - powiedziała Anna, a Zosia z dziadkiem Andrzejem wybuchnęli śmiechem.
- Ty Zośka się nie śmiej, bo zaraz będziesz kotlety ubijała, a potem smażyła. A ty, tato... Weź z lodówki ogórki i sałatę. Zrobisz mizerię - Anna wydała rozkazy i sama wzięła się za doprawianie rosołu.
Wybiła 13 i wszystko już było gotowe. Wiktor z Andrzejem siedzieli ubrani elegancko na kanapie w salonie i oglądali telewizję, a Zosia dbając o każdy szczegół, biegała naokoło stołu i dokonywała ostatecznych poprawek. Anna natomiast układała włosy w łazience. Ręce jej się trzęsły. Chciała, żeby wszystko było dobrze, bez żadnych kłótni. Bardzo jej zależało na akceptacji ze strony mamy Wiktora.
- Hej, w porządku? - drzwi się uchyliły i Anna zobaczyła w odbiciu lustrzanym Wiktora.
- Trochę się denerwuję - powiedziała, a na jej twarzy pojawiła się niepewność.
- Nie masz czym się martwić. Będzie dobrze. Moja matka prędzej czy później musi cie polubić. W końcu niedługo będzie tańczyć na naszym weselu - uśmiechnął się i położył dłonie na twarzy kobiety, a następnie spojrzał w jej oczy. - Jestem taki szczęśliwy, że mam ciebie, was - dalej się uśmiechał. - Kocham cię i będę kochał. Mimo wszystko - powiedział i zatopił się w malinowych ustach ukochanej.
- Co ja bym bez ciebie zrobiła? - powiedziała Anna i tym razem ona pocałowała Banacha. Ich czułe chwile przerwał dzwonek do drzwi.
- Rodzice... - rzekł Wiktor odkrywając się od blondynki. - Dokończymy wieczorem - puścił jej oczko, złapał za rękę i oboje wyszli się przywitać.
- Dzień dobry, synu - powitał Wiktora od samego progu ojciec, a matka tylko się uśmiechnęła.
- Cześć. Fajnie, że jesteście - przywitał się z nimi mężczyzna. - Tato, poznaj Anię, moją narzeczoną - wskazał na blondynkę.
- Dzień dobry! Miło mi Pana poznać. Anna Reiter - podała mu dłoń i uśmiechnęła się.
- Witam śliczną niewiastę. Roman Banach - odpowiedział jej uśmiechem. - Wiktor mi mówił, że jest pani piękna i miła, ale że aż tak, to się nie pochwalił - zażartował.
- Oj tato, zaraz musisz wszystko powiedzieć - zaśmiał się brunet i spojrzał na Annę, która się zarumieniła. - Z mamą już się znacie.
- Tak... Dzień dobry! - powiedziała Anna.
- Dzień dobry, Aniu... - odpowiedziała lekceważąco.
- Chodźcie, poznacie tatę Ani. Czekają na nas z Zosią w jadalni - powiedział Wiktor i cała czwórka poszła w wyznaczone miejsce.
Rodzice bruneta poznali ojca Anny. Okazało się, że Roman z Andrzejem chodzili razem do wojska, więc mieli trochę wspomnień i temat na rozmowy, do którego dołączył Wiktor. Lucyna natomiast prawie cały czas zagadywała Zosię. Udawała, że nie widzi Anny, przez co kobiecie było bardzo przykro. Kiedy wszyscy zjedli deser, para postanowiła ogłosić kilka informacji.
- Chcielibyśmy wam tutaj wszystkim powiedzieć, że planujemy pobrać się jeszcze w tym roku. W grudniu, zaraz po świętach - zaczął Wiktor.
Wszyscy oprócz Lucyny zaczęli się cieszyć i gratulować parze, że zdecydowali się na ten krok. Ojciec Wiktora był szczególnie zadowolony, bo widział jak bardzo jego syn się zmienił, odkąd jest z Anną i wiedział, że ta kobieta jest stworzona dla niego. Matka zaś siedziała nic się nie odzywając. Od czasu do czasu spoglądała na męża.
- To jeszcze nie wszystko. Jestem w ciąży. W piątym tygodniu - uśmiechnęła się Anna. 
- Będziemy rodzicami, Zosia będzie miała rodzeństwo, a wy kolejnego wnuka albo wnuczkę - dodał szczęśliwy Wiktor.
- Raczej wnuczkę - wtrąciła Banachówna śmiejąc się.
- Synu, jaki jestem szczęśliwy! - powiedział Roman i podszedł do zakochanych i mocno ich przytulił. - Lucynko, czy to nie jest wspaniała wiadomość? - zapytał żonę, kiedy nie widział jej rekacji.
- Zastanowiam się, czy aby na pewno to dziecko jest Wiktora... - odpowiedziała.
Na te słowa wszyscy zamarli. Anna wstała od stołu i pobiegła do łazienki zamykając za sobą drzwi, a Wiktor pobiegł za nią.
- Jak mogłaś tak pomyśleć, a co dopiero powiedzieć?! - zaczął Roman.
- Nie pozwolę na takie traktowanie mojej córki! - Andrzej uderzył pięścią w stół i wyszedł na balkon zapalając papierosa.
- Przesadziłaś babciu - powiedziała Zosia i także odeszła od stołu.
- Ta dziewczyna nie zasłużyła na takie traktowanie. Powinnaś ją jak najszybciej przeprosić! - dodał Roman i wziął łyk wina.
- Po tym wszystkim to ja nie wiem, czy będzie chciała mi wybaczyć... - odezwała się w końcu kobieta.
- O czym Ty mówisz?
- To nie jest czas i miejsce na wyjaśnienia.
W tym samym czasie Wiktor z Zosią stali pod drzwiami łazienki i prosili Annę o otworzenie drzwi. Banach był mocno zdenerwowany. Nie spodziewał się czegoś takiego po swojej matce. Odszedł od drzwi i poszedł do kuchni.
- Ubierajcie się. Odwiozę was na pociąg - rzucił krótko, a rodzice bez słowa udali się do korytarza. Lucyna wyszła pierwsza, a Roman specjalnie dłużej zakładał buty.
- Wiktor... Powiedz Ani, żeby się nią nie przyjmowała. Przepraszam za tą sytuację - powiedział smutny.
- To nie twoja wina tato - poklepał go po ramieniu i oboje wyszli z mieszkania.
Zosia nadal stała pod łazienką.
- Mamo... Otwórz. Proszę Cię. Tata pojechał odwieść dziadków. Jesteśmy my i dziadek Andrzej - mówiła powoli.
Nagle zamek się przekręcił i drzwi lekko się uchyliły. Zosia weszła do środka i zobaczyła zapłakaną kobietę.
- Nie dam rady Zośka - mówiła przez łzy.
- Proszę Cię, nie płacz. Nie płacz, mamo - dziewczyna wtuliła się w blondynkę. - Babcia zachowała się okropnie. Nie pozwolę, żeby tak cię traktowała. Nie zasługujesz na to.
- Dobrze, że cię mam - powiedziała Anna.
- Aniu, jestem już - do łazienki wbiegł Wiktor i przytulił kobietę. - Zosiu, zostaw nas samych.
Nastolatka zamykając za sobą drzwi.
- Nie chciałem żeby tak wyszło. Przepraszam cię za mamę, tata też za nią przeprasza. Ja wiem, że to cię zraniło...
- Wiktor...nie tylko to. Przez cały obiad mnie lekceważyła. Kiedy się coś odezwałam, udała że tego nie słyszy i mówiła coś do Zosi. Bardzo mi przykro, że tak wyszło. Zależało mi na dobrych relacjach, ale teraz... Nie bądź zły, ale ja nie chcę więcej takich obiadków i konfrontacji. Nie wytrzymam tego kolejny raz.
- Nie będzie. Zrobimy jak będziesz chciała. Kocham cię - powiedział Wiktor i czule pocałować ukochaną. - A teraz choć, uspokoimy trochę twojego tatę, bo od tamtej chwili siedzi na balkonie i pali papierosy jeden za drugim.

***
Cześć!
Krótko, zwięźle i na temat:
~ Część miała być wczoraj, ale była awaria prądu przez te burze = brak Internetu.
~ Mam nadzieję, że część przypadła Wam do gustu. Niestety, Lucynce ciężko jest zaakceptować Annę 😕
Pozdrawiam! 😙

Ona i On - Anna i Wiktor z Na sygnaleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz