XVI. Różowy Króliczek

1.2K 129 22
                                    

" Victor "

- Och Vicchan mógłbyś mi pomóc?- usłyszałem wołanie pani Katsuki. Spojrzałem w jej stronę po czym z uśmiechem ruszyłem w jej kierunku.

- Oczywiście. W czym pomóc?

- Mógłbyś obudzić Yuuriego? Oraz zająć się dziś nim i Mari wraz z Ivanem, jeśli to nie jest problem.- powiedziała lekko zakłopotana.

- Nie ma problemu. A można wiedzieć co się szykuję?- na jej pulchnych policzkach pojawiły się delikatne rumieńce.

- Rocznica ślubu.

- Moje gratulację. W takim razie proszę się niczym nie martwić i bawić dobrze.

- Dziękuję. Na dwa dni źródła będą zamknięte. Jedziemy na dwudniową wycieczkę do Tokio.- powiedziała z delikatnym uśmiechem. W tej chwili przypominała trochę moją mamę, ona także była radosna i pełna tej młodzieńczej miłości gdy miała spędzić z ojcem czas sam na sam. Jeszcze porozmawialiśmy przez chwilę po czym ruszyłem w stronę pokoju Yuuriego. W końcu zostałem o coś poproszony a budzenie tego słodziaka jest najlepszą robotą. W drodze na górę dorwałem Ivana i Mari, więc poinformowałem ich o zaistniałej sytuacji a ten odpowiedział mi iż za trzy dni mam zawody... Szlak! Na śmierć o tym zapomniałem... No, ale mam puki co swojego Yuuriego więc nie ma się czym martwić. Zapukałem w jego drzwi, lecz odpowiedziała mi cisza. Dlatego chwyciłem za klamkę i wszedłem jak najciszej do pomieszczenia. Spojrzałem w jego kierunku i musiałem chwycić się za serce. Taką ilość słodyczy powinni zabronić! Ale kto by się spodziewał, że mój króliczek śpi i tuli do siebie, różowego króliczka. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i zrobiłem mu kilka zdjęć po czym ukucnąłem przy jego twarzy. Zmarszczył swój mały nosek a ja delikatnie poprawiłem jego włosy z czoła. Chciałbym zamienić się z tym pluszakiem na miejsca i być tak tulony przez Yuuriego.. Zabrałem mu maskotkę, po czym pocałowałem go w usta. Mruknął, na co przekręciłem go na plecy, samemu na nim siadając i pogłębiając pieszczotę. Przejechałem językiem po jego wargach, które lekko uchylił, co wykorzystałem, wsuwając do środka język. Moje dłonie powędrowały pod jego koszulkę na co ten otworzył oczy. Jego twarz stała się czerwona na co znów pocałowałem go w usta a moja dłoń znalazła się tuż przy jego kroczu. Zamruczałem mu w usta radośnie, wiedząc iż na niego działam.

- Dzień dobry króliczku.

-... Mhmm..- jedynie wyjąkał na co ugryzłem go w nos. Pisnął a ja puściłem do niego oczko.

- Wiesz, przed zawodami chciałbym otrzymać taką samą pobudkę.  Albo jeszcze lepszą. Taką samą jak w Rosji po naszej wspólnej imprezie u Ivana.

- Nnie! Przecież moi rodzice...

- To czemu im nie powiemy? Yuuri zapomniałeś? Yakov pozwolił mi tu być jeszcze sześć dni! A jednak chciałbym się tobą otwarcie nacieszyć.- burknąłem kładąc brodę na jego klatce piersiowej. Po chwili poczułem jego dłoń, która zaczęła głaskać moje włosy.  Przymknąłem powieki, rozpoczynając mruczenie niczym rasowy kot, co wywołało jego uroczy śmiech. Chyba naprawdę zaczynam żyć tylko dla tych chwil.

- Yuuri wstań! Chce iść na lodowisko. Dołączysz?

- Jasne, że tak. Wstawaj ze mnie.- powiedział przerywając zabawę moimi włosami, z czego już tak zadowolony nie byłem. No, ale widok przebierającego się Yuuriego mi to wynagrodzi. Szybko z niego wstałem po czym gdy tylko zszedł z łóżka, znów na nie upadłem, udając iż idę spać. A ten? Jedynie się zaśmiał, wziął swoje rzeczy i wyszedł!

- Yuuri! Tak się nie robi!- krzyknąłem, lecz nikt mnie nie słyszał. Westchnąłem po czym wyszedłem z jego pokoju, wcześniej biorąc jego króliczka. Taka mała nauczka mój drogi.

- Oi Vitya, państwo Katsuki przed chwilą pojechali.

- Aha... W takim razie mógłbyś zająć się Mari? Porywam Yuuriego na lodowisko.

- Ja was słyszę chłopaki. Poza tym jestem od was starsza o dwa lata.- powiedziała opierając brodę na głowie Ivana. Spojrzałem na niego a ten posłał mi "TEN" uśmiech. Oj Mari już ci współczuję... Ale wygląda na to, że rodzeństwo Katsukich ma coś w sobie skoro przyciąga największych rosyjskich podrywaczy do siebie. Mimowolnie zaśmiałem się, czym zasłużyłem sobie na ich dziwne spojrzenia, jednak nic sobie z tego nie zrobiłem.

- Ach tu jesteś! Idziemy?

- Oczywiście Yuuriś.- mruknąłem odwracając się w jego stronę i puszczając mu oczko. Zaskoczył mnie, odpowiadając tym samym po czym ruszył w stronę wyjścia. Uczyniłem to samo co on i po chwili już byliśmy na dworze. Wyprostowałem ręce, uświadamiając sobie iż nie mam swoich łyżew.

- Yuuri poczekaj na mnie ch....

- Idziesz po to?- spytał pokazując moją torbę z łyżwami. Zaśmiałem się, drapiąc po karku z zakłopotania. Ten chłopak jest cały czas w mojej głowie, że zapominam nawet o swoich ukochanych łyżwach!

- Już nie muszę.- chwyciłem go za dłoń i ruszyłem biegiem w stronę lodowiska a jedynym dźwiękiem jaki nam towarzyszył był radosny śmiech Yuuriego. Muzyka dla moich uszu, aż chce się do niej zatańczyć....

***

- Victor mógłbyś nauczyć mnie jak poprawnie wylądować Salchowa?

- Jasne, ale tobie jedynie brakuje dobrej rotacji. Podstawy jak i technikę masz dobrą, tylko jeśli wyjdzie ci dobra rotacja wtedy leży lądowanie... Powiedz Yuuri o czym myślisz gdy skaczesz Salchowa.

- Emm...- przyłożył palce do brody a jego wzrok utkwił w tafli lodu.- Chyba o tym co wszyscy. Jak go porządnie wykonać.

- I tu jest twój największy błąd. Gdy skaczesz lub robisz piruety czy też kroki nie myśl o tym. Powinieneś wsłuchać się w muzykę, tworząc w głowię historię, którą chcesz zaprezentować innym. I już cię uprzedzam. Jeśli myślisz, że to się nie uda, to w takim razie na samym początku mojej kariery już bym zrezygnował.

- Serio?

- Nom. Ale Yakov dobitnie wybił mi to z głowy.- i całe szczęście, że to zrobił bo gdyby nie to to kto wie? Może bym nie spotkał Yuuriego.... Ach o czym ty myślisz debilu?

- Emm... Wiięc czy mógłbyś mi ppokazać co mam zrobić?- spytał a jego policzki odziały się uroczym różem. Ach to mój Różowy Króliczek!

- Oczywiście, lecz chce zamian całusa....


Od autorki: Witam, witam i jeszcze raz witam. Jak wyglądają wasze pierwsze dni wiosny? Bo moje ciężko... Mam nadzieje, że rozdział wam się spodobał i przepraszam za długość, lecz szkoła nie pozwala mi złapać chwili na pisanie a jedynie kiedy mam czas wolny to nocki więc... No, ale koniec marudzenia :D Liczę na waszą opinię w komentarzach i zapraszam do moich innych prac < nie ma jak chamska reklama>

Dobrze, że jesteś / VictuuriWhere stories live. Discover now