XVII. Cczekaj!

1.6K 120 34
                                    

" Yuuri "

- Victor jest coś co chciałbyś porobić?

- Hmm... A gdzie Ivan z Mari?- spytał patrząc na mnie z dołu.

- Chyba wyszli na dwór. Wiesz powinieneś się przygotować. Jutro rano jedziemy do Tokio na twoje zawody.- mruknąłem na co ten poruszył głową na moich kolanach.

- Nee Yuuri może się założymy?

- Co?

- Najpierw posłuchaj. Jeśli mój nowy taniec skradnie twoje serce oraz serca reszty twojej rodziny wtedy powiemy im o nas. Co ty na to?

- Wwiesz Victor tto jest nie uczciwe.

- Czemu?

- Bbo nie ma serca, które nie zabiło by szybciej na widok twojego tańca.- wyburczałem, czując jak moje policzki robią się gorące. Zaśmiał się po czym pocałował mnie w usta! Szybko od niego odskoczyłem, zakrywając dłonią usta i zrzucając go z siebie. Rozejrzałem się, lecz na całe szczęście byliśmy sami.

- Vvictor! Mówiłem ci żebyś tego nie robił!

- Ale o co ci chodzi? Czy to nie naturalne, że chce okazywać swoją miłość osobie, którą kocham?

- Jasne, że jest to naturalne ale zauważmy taką tyci rzecz. Obaj jesteśmy mężczyznami a większość osób jest osobami nietolerancyjnymi.

- A jacy są twoi rodzice? Moi nas zaakceptowali a nawet zagrozili mi śmiercią jeśli cię skrzywdzę króliczku. Widzisz jak oni cię pokochali.- mruknął na co po chwili się zaśmialiśmy. Położył swoją dłonią na moim policzku, na co odruchowo wtuliłem w nią policzek.- Yuuri kocham cię.

- Ja ciebie też Vitya.- powiedziałem posyłając mu delikatny uśmiech. Nagle wstał, po czym chwycił mnie, przerzucił sobie przez ramię i ruszył w stronę schodów.- Vvictori?!- krzyknąłem spanikowany. Ten nic nie powiedział tylko wszedł spokojnie po schodach na górę a następnie skręcił do mojego pokoju, gdzie rzucił mnie na łóżko. Drzwi zamknął na zamek a po moim ciele przeszły dreszcze gdy tylko ujrzałem jego spojrzenie. Spojrzenie wygłodniałej bestii. Przełknąłem ślinę na co ten zaczesał grzywkę do tyłu lekko oblizując wargi. Czułem jak moje policzki stają się czerwone.

- Twój czas minął króliczku.

- Cczekaj!

- Nie. Twój czas się skończył.- wymruczał mi do ucha, na co pisnąłem. Poczułem jego dłonie na swoich ramionach a po chwili popchnął mnie na materac, samemu siadając na mnie okrakiem. Przełknąłem ślinę, ten nachylił się nade mną a po chwili złączył nasze usta w pocałunku. Zacisnąłem odruchowo usta i oczy, lecz poczułem jak język Victora przejeżdża po moich ustach, łasząc się niczym kot, prosząc o pozwolenie. Niepewnie rozchyliłem wargi, a jego język wtargnął do środka pogłębiając pocałunek. Mimowolnie jęknąłem,  gdy poczułem jego dłonie pod moją bluzką. Miał mimo wszystko chłodne dłonie. Oderwał się ode mnie a nasze usta dalej były połączone strużką naszej śliny.

- Jesteś tak cholernie słodki.. Yuuri mogę cię spróbować?- powiedział uwodzicielskim głosem na co po moim ciele przeszły ciarki. Niepewnie przytaknąłem głową na co ten posłał mi uwodzicielski uśmiech, a następnie wpił się w moje wargi. Jęknąłem gdy jego dłoń znalazła się na jednym z moich sutków a jego język przejechał po moim podniebieniu. Mimowolnie mruknąłem w jego usta, niepewnie wplątując palce w jego włosy i przyciągając jego twarz bliżej swojej, pogłębiając pocałunek. Czułem jak się uśmiecha a jego palce zaczęły pieścić mój prawy sutek. Przejechał językiem po moim podniebieniu, a ja zrobiłem dokładnie to samo, zaciskając mocniej palce w jego włosach. Mruknął niczym kot, chwycił za moją dolną wargę, lekko za nią ciągnąc i ssąc. Położył swoją dłoń na moim kroczu, po chwili ją na nim ściskając na co pisnąłem i już miałem coś powiedzieć gdy.. drzwi się otworzyły a do środka wparował Ivan! Spłonąłem buraka, szybko odpychając od siebie Victora i już chciałem to wszystko wyjaśnić, lecz blada twarz blondyna mnie zmartwiła.

Dobrze, że jesteś / VictuuriWhere stories live. Discover now