06.

7.2K 362 39
                                    

Następnego dnia obudził mnie "dziki" gwar, dochodzący z piętra niżej. Wywnioskowałam, że musiała to być rodzina Malfoy'ów, która zjechała się z dalekich krajów, aby ostatnią noc spędzić u gospodarzy. Wiedziałam, że muszę do nich zejść, aby przywitać się i zrobić dobre wrażenie, aby nie przynieść wstydu zarówno rodzicom, jak i państwu Malfoy.

Kiedy byłam już w pełni gotowa, po paru wdechach na uspokojenie, wyszłam przed drzwi, jednak widok, który ujrzałam, kompletnie zbił mnie z tropu. Tuż przed moim nosem stał nie kto inny, jak szanowny Dracon.

- Musimy zejść do gości - powiedział szybko, lekko zmieszany i jakby próbujący się wytłumaczyć, zapewne widząc moją zdezorientowaną minę, a wyraz jego twarzy starał się być poważny.

- Mamy tam zejść...razem? - spytałam, na co blondyn tylko wzruszył ramionami.

Koniec końców, chyba właśnie tak wypadało zrobić. Tuż przed schodami, prowadzącymi w dół, z ciężkim sercem położyłam chłopakowi dłoń na przedramieniu, aby sprawiać jak najlepsze pozory.

- Och, spójrzcie. Idą! Doprawdy przeurocza z nich para! - już w połowie schodów dobiegł nas piskliwy głos, zapewne jednej z tych ciotek, które to zawsze szczypią w policzki swoich młodych krewnych.

Nie pomyliłam się ani trochę. Już po chwili, tuż przed nami pojawiła się pulchna kobieta, ubrana chyba w najdroższe ubrania ze swojej szafy. Wzięła w objęcia blondyna, o mało nie sprawiając, że jego oczy potoczyłyby się po podłodze. Kiedy Draco był już całkowicie wyściskany, przyszła kolej na mnie.

- Niech no ja cię obejrzę - zaczęła, łapiąc moje dłonie i odsuwając się na długość ramion, a przy tym mierząc mnie wzrokiem od góry do dołu. - Jesteś taka słodka, taka idealna dla naszego księcia! - pisnęła po ułamku sekundy, zamykając mnie w żelaznym uścisku. Przez moment myślałam, że od nadmiaru miłości i drażniących perfum lada moment stracę przytomność.

Z pozostałą częścią przybyłej rodziny poszło znacznie łatwiej i szybciej. Po całym festiwalu wymuszonych uśmiechów (przynajmniej w moim przypadku), gorących całusów i pełnych miłości uściskach, w końcu mogłam dostać się do kuchni, aby odetchnąć i przy okazji napić się chłodnej wody. Jednak gdy tylko znalazłam się w zacisznym pomieszczeniu, oniemiałam. Gdyby coś znajdowało się w mojej ręce, najprawdopodobniej zaraz znalazłoby się na podłodze, roztrzaskując się z głośnym trzaskiem. Przy jednym z kuchennych blatów stał średniego wzrostu mężczyzna, który opierał się o niego beztrosko, w ręku trzymając szklankę z pomarańczową cieczą. Ubrany był w białą koszulę i ciemne spodnie i na pierwszy rzut oka widać było, że również jest jednym z przybyłych gości. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jego twarz była mi bardzo znajoma. Ciemne włosy oraz oczy, wzrok, który tak dobrze zapamiętałam.

Nie miałam ani cienia wątpliwości. Był to ten sam chłopak, który poprzedniego dnia zaczepił mnie w Hogsmeade.

- No proszę, jakie miłe spotkanie - zaczął z przeraźliwie przyjaznym uśmiechem, odpychając się biodrem od blatu. - Więc to nasz kochany Dracuś jest tym szczęśliwcem, co? Nigdy bym nie zgadł - dodał, zbliżając się w stronę mojej osłupiałej sylwetki. - Jestem Nicholas, twój przyszły, ukochany kuzyn - dopowiedział, rozkładając ręce i biorąc mnie w objęcia. Zastanawiałam się właśnie, jaki rodzaj ucieczki wybrać, kiedy wszechświat chyba w końcu stanął po mojej stronie.Drzwi do kuchni otworzyły się, ukazując mojego wybawiciela. Nie mogłam jednak zobaczyć, kim on jest, ponieważ aktualnie stałam odwrócona plecami w jego stronę.

- Mam tylko pow... - zaczął, jak się okazało - Draco, jednak strzelam, że widok przed jego oczyma trochę zbił go z tropu, ponieważ nie dokończył swojej wypowiedzi. Wykorzystując okazję, wyślizgnęłam się z objęć mężczyzny, jednak w środku poczułam lekkie speszenie.

- A kogo to widzą moje oczy. Dracon Malfoy we własnej osobie - odezwał się niski głos tuż przy moim uchu. Mówiąc całkiem szczerze - ta sytuacja była dla mnie bardzo niekomfortowa.

- Nicholas. Miło cię widzieć - powiedział blondyn, jednak ton jego głosu nie wskazywał na to, aby pałał do bruneta sympatią. Można nawet powiedzieć, że czuć w nim było nutkę nienawiści. Podobnie, jak to uczynił ze mną, chłopak podszedł do blondyna, zamykając go w uścisku.

- Draco, co robisz? Miałeś tylko zawołać wszystkich na śniadanie - nagle w drzwiach pojawiła się Narcyza Malfoy, która chyba nie miała pojęcia, że właśnie dla wszystkich (a przynajmniej dla mnie) stała się bohaterką, ratującą z ciężkich sytuacji.

Kiedy po południu wszystko ucichło, męska część domu zabrała się za "własnoręczne" rozkładanie olbrzymiego, śnieżnobiałego namiotu. Wyposażony był w osiem słupków i pomimo tego, że na zewnątrz był naprawdę ogromny, pojemność wnętrza robiła jeszcze większe wrażenie. Na moje oko mogłoby w nim zamieszkać dziesięć rodzin, a i tak mieliby tam niezłe luksusy.

Jeśli chodzi o mnie, przez cały dzień starałam się unikać Nicholasa, jednak była to chyba jednostronna decyzja. On, mogłoby się zdawać, zapomniał o całej wczorajszej sytuacji i czuł się całkowicie wyluzowany.

                                 👑💛💎👑

Wakacje, wakacje, wakacje coraz bliżej 😻😻😻

Jeśli rozdział się spodobał, zachęcam do pozostawienia gwiazdki i/lub komentarza :D

Buziaki :

Melody ;***

Najpierw naucz się kochać, Draco |Draco Malfoy|Where stories live. Discover now