19.

5.7K 278 116
                                    

Olivia

—Trudno się dziwić. — odparłam cicho, nieco zszokowana jego szczerym wyznaniem. — W końcu nie na codzień ludzie wyznaczają sobie takie cele, no nie? — dodałam, następnie zaś nastała bardzo niezręczna w moim odczuciu cisza.

Jego oko było naprawdę w złym stanie. Miałam wrażenie, że z każdą chwilą puchnie coraz bardziej, przez co chłopak widzi coraz mniej. Ponownie zrobiło mi się go szkoda, tym bardziej, że poniekąd stanął w mojej obronie. To było naprawdę bardzo miłe, nawet jak na jego standardy. — Spróbuję coś zrobić z tym sińcem pod okiem. — wymamrotałam, w myślach przypominając sobie odpowiednie zaklęcie. Następnie jednym jej machnięciem zamieniłam stojący obok wazon w dużą kostkę lodu. Podeszłam bliżej blondyna, przykładając okład na jego lewe oko. Wyglądał przy tym tak niewinnie, że aż trudno było uwierzyć, że jest to ta sama osoba. Prawie jak mały chłopczyk z potarganymi włosami, który jest zniesmaczony przegraną bójką na podwórku. Oko, które akurat było wolne świdrowało mnie wzrokiem, ze swojej szarości przechodząc w kolor prawie srebrny, a nawet brudno biały.

— I choć skutecznie chciałem trzymać się mojego postanowienia. — zaczął nagle, nadal przeszywając mnie wzrokiem. — To chyba jakimś cudem zaczyna słabnąć. — dodał, nagłym ruchem ręki odsuwając moją rękę od jego oka, a następnie przysuwając mi ją sylwetkę jeszcze bliżej siebie, złączył nasze usta w pocałunku.

Ruch ten był tak gwałtowny, że kostka lodu wyślizgnęła się z mojej dłoni, rostrzaskując się na małe kawałeczki. Ja natomiast nie protestowałam. Chwyciłam delikatnie jego pokaleczoną twarz w dłonie, oddając się chwili. Jego usta wędrowały coraz niżej.

— Zróbmy to. Zróbmy przysługę mojemu tacie. Zróbmy to dziecko. — wymruczał między pocałunkami, na co tylko delikatnie przytaknęłam głową, oddając pocałunek.

***

Nazajutrz obudziłam się okryta po same uszy białą, puchatą kołdrą. Poczułam również, jak coś ciężkiego spoczywa na moim brzuchu. Dopiero gdy odwróciłam głowę zdałam sobie sprawę, że obok mnie pochrapuje blondyn, a to wszystko co się wydarzyło, nie było żadnym snem. Moje serce przyspieszyło rytmu, gdy przypomniały mi się słowa, które wypowiedział poprzedniego wieczoru. Zrobiliśmy to.

Wszystko byłoby dobrze gdyby nie to, że ja naprawdę nie byłam gotowa na zostanie matką i nie wydawało mi się, by Draco był gotowy na bycie wspaniałym tatusiem. Mimo wszystko miałam nadzieję, że do tego nie dojdzie, ku oczywiście ogromnej złości Lucjusza, który najchętniej spłodził by to dziecko na siłę. Od tego wszystkiego głowa zaczęła boleć mnie niemiłosiernie, a ja sama wpadłam w lekką panikę. Postanowiłam się przewietrzyć. Ostrożnie, aby tylko nie obudzić chłopaka - który na szczęście mrugnął coś niezrozumiałego i odwrócił się na drugi bok - wygramoliłam się z łóżka. Nałożyłam na siebie szlafrok, który leżał na sąsiedniej pufie, a następnie wyszłam na balkon.

To wszystko było takie dziwne. Jeszcze kilka tygodni temu dałabym wszystko, aby tylko uciec z tego domu raz na zawsze, a teraz? Teraz wydawało mi się, że coś nakazywało mi tam zostać. Nie miałam pojęcia, co takiego przytrafiło się Draconowi, że nasze losy ostatniego wieczoru potoczyły się w taki sposób. Nie wiedziałam również, dlaczego i ja nic z tym nie zrobiłam, tylko po prostu dałam się ponieść.

~ Przecież jesteście małżeństwem! To chyba normalne, nie? To twój mąż! ~

Krzyczała moja podświadomość, jednak ja tak naprawdę nie wiedziałam, czy łączyło nas coś więcej niż przymusowe małżeństwo. Czy ja mogłabym do niego... Coś poczuć? Ja...

— Tutaj jesteś. — usłyszałam nagle, przez co odruchowo się odwróciłam. — Już myślałem, że uciekłaś. — powiedział blondyn. Jego włosy były rozczochrane i sterczały na wszystkie strony świata, natomiast jego skóra wyglądała na jeszcze bledszą niż zazwyczaj. Jego nagłe wtargnięcie spowodowało nagły dreszcze, który przeszedł po moim ciele, a co za tym idzie nieunikniony ruch, który spowodował wpadnięcie na pobliskim wazon z wysoką rośliną, który na szczęście utrzymał równowagę. — Nie bój się, przecież nic ci nie zrobię. — dodał z delikatnym uśmieszkiem i nutką rozbawienia na twarzy, opierając się o framugę drzwi i krzyżując ręce na torsie.

— Czemu miałabym uciec? — mruknęłam, ignorując drugą część jego wypowiedzi. — Chyba, że jest ku temu jakiś powód. — dodałam.

Chłopak odepchnął się od framugi i powolnym ruchem zaczął iść w moją stronę, nie spuszczając ze mnie wzroku. Kiedy stanął przede mną, wziął moje dłonie w swoje i odsunął się na długość moich ramion.

— Słuchaj, ja... — zaczął, spuszczając wzrok na podłogę. — Chciałem ci powiedzieć...

— Olivio! — nagle do naszych uszu dotarł skrzekliwy krzyk dochodzący zza drzwi, na którego dźwięk obydwoje drgnęliśmy. — Proszę, zejdź na dół! Ciotka Lusylda nas odwiedziła i bardzo chciała was zobaczyć, ponieważ nie mogła być na ślubie i - na Salazara! - nie wiesz przypadkiem, gdzie jest Dracon?! — ciągnęła Narcyza, której jeszcze nigdy nie przeraziłam się tak bardzo, jak w tamtym momencie. — Jesteś tam? — dodała po chwili ciszy z naszej strony, która wynikała ze zdezorientowania.

— Tak. — krzyknęłam w końcu, na co Draco zmierzył mnie karcącym spojrzeniem. — Tak, jestem. Zaraz zejdę. — dodałam marszcząc brwi, gdyż wyraz twarzy blondyna wyraźnie chciał dać mi coś do zrozumienia. — O co chodzi? — szepnęłam w jego stronę.
— A Draco? Wiesz, gdzie może być? — ciągnęła Narcyza.

— Eee, nie wiem. Może wyszedł się przejść? — rzekłam, na co usłyszałam tylko wyniosłe westchnięcie z jej strony, a następnie tupot oddalających się kroków.

— Oszalałaś? — pisnął w końcu Draco, któremu przed momentem odjęło mowę. — Po co się odzywałaś? Nie ma mowy! Ja nie schodzę! Zostaje tutaj! Nawet nie wiesz, na co się skazałaś! — dodał na jednym oddechu, owiany nagłą paniką. Mnie natomiast odebrało mowę, gdyż jeszcze nigdy nie widziałam go w tak zabawnym stanie. Uniosłam pytająco brew w górę i czekałam, aż rozwinie swój wątek. Blondyn natomiast przełknął głośno ślinę i poluzował nieco kołnierz przy szyji, zaś jego oczy przybrały rozmiar galeona. — Wszystko zaczęło się czternaście lat temu...

💛💛💛

Wow!

Po kolejnej przerwie znów powróciłam :D

Proszę, nie gniewajcie się za tak długie pauzy w tym opowiadaniu, jednak miałam pewne sprawy w swoim życiu, przez które nie miałam głowy do tego opowiadania xD Mam jednak nadzieję, że nie wszyscy zrezygnowali z tej opowieści.

Zapraszam was również do Komnaty Memów, czyli do mojej książki z memami z magicznego świata
:D

Buziaki

Melody ;***

Najpierw naucz się kochać, Draco |Draco Malfoy|Where stories live. Discover now