Lucky Idiot

1.3K 114 63
                                    

— Mamo! Gdzie są moje dżinsy? — zawołał Taemin, w dezorientacji spoglądając na swoją szafę.

— Jeśli mówisz o tych z wielkimi dziurami, to wszystkie spaliłam — odparła pani Lee, stawiając na stoliku szklankę gorącego mleka.

— Co?! — Taemin obrócił się i podążył za swoją matką do kuchni. — Mamo! Spędziłem tyle czasu, żeby odpowiednio je potargać!

— Potargać? — Jego mama uniosła brew.

— Tak! To moda! — Taemin wydął dolną wargę.

— Nie aprobuję mody, która sprawia, że świecisz udami, Taemin. — Pani Lee westchnęła.

— Tato! — jęknął Taemin, podbiegając do stołu, przy którym pan Lee właśnie pił swoją poranną kawę.

Mężczyzna tylko wzruszył ramionami.

Taemin opadł na krzesło i się skrzywił.

— Świetnie. Pierwszy dzień mojego studenckiego życia, a ja nie mam nawet spodni, które mógłbym na siebie włożyć.

— Kupiłam ci trochę odpowiednich ubrań, Taeminnie. — Jego matka uśmiechnęła się promiennie, wyciągając spod stołu torbę zakupów.

— Nie nazywaj mnie tak. — Taemin rzucił jej groźne spojrzenie. Niechętnie chwycił torbę i jęknął, kiedy zajrzał do środka.

— Nudne. — Chłopak wyjął niebieskie dżinsy, na których widniała naklejka z napisem „wygodny krój". Każde z zakupionych spodni były gładkie, wszystkie w odcieniach niebieskiego lub czarnego.

— A teraz biegnij się przebrać, bo inaczej się spóźnisz! — powiedziała jego matka, wręczając mu tost.

Taemin wepchnął go do ust i popędził do swojego pokoju, machając w powietrzu podarowaną mu przez matkę torbą.

Pan Lee westchnął.

— Daj mu spokój, skarbie.

— Słucham? To samo powiedziałeś, kiedy przefarbował włosy i przekuł uszy! Przetrwałam to wszystko, ale nie pozwolę, żeby mój syn poszedł na uniwersytet ubrany w szmaty!

— Powiedział, że to moda. Musisz dać mu trochę luzu, ma już dziewiętnaście lat. Jeśli nie będzie nosił tego, co mu się podoba teraz, to kiedy?

— Niech będzie. Pozwolę mu nosić te jego szmaty. Pozwolę mojemu synowi wyglądać jak żebrak z ulicy. I co jeszcze powinnam zaakceptować? Że mógłby być gejem?!

— Co w tym złego?

Na te słowa pani Lee otworzyła usta.

— Kochanie... — Kobieta przełknęła ślinę. — Nie miałbyś nic przeciwko, gdyby był gejem?

— Cóż, nie jest. Na razie. Poza tym to jego osobista sprawa. Póki nie wpakuje się w narkotyki, zaakceptuję wszystko inne.

Pani Lee napuszyła się ze złości, ale powstrzymała się od komentarza.

Minutę później Taemin zbiegł po schodach, będąc ubranym w spodnie podarowane mu przez matkę. Niedbale pomachał do rodziców, po czym opuścił dom.

Pani Lee zrobiła nadąsaną minę.

— Tęsknię za moim synem.

Pan Lee z rozbawieniem uniósł brew.

— Przecież dopiero co wyszedł.

— Nie mówię o tym idiocie, który właśnie opuścił nasz dom. Mówię o tym chłopcu, który miał puszyste brązowe włosy i anielski uśmiech... O chłopcu, który był uprzejmy i miał dobre maniery. Nie o tym, który wygląda jak krzyżówka wampira i ulicznego zbira z małymi czaszkami zwisającymi z uszu.

Bad Enough For You // 2min (tłumaczenie)Where stories live. Discover now