at the end of the world •daejae•

687 65 45
                                    

Szybkie ogłoszenie, że jeśli ktoś ma jakiś ship, z którego ficzek chciałby zobaczyć, to możecie do mnie napisać, bo możliwe, że przypadkiem to też mój ship i mogę coś naskrobać. Ale to ofc jeśli uważacie, że piszę wystarczająco fajnie.

— Zawsze zastanawiałem się, co zostanie na końcu świata i okazało się, że to tylko nasza dwójka... — powiedział Daehyun, siedząc na dachu i podziwiając ostatni zachód słońca na Ziemi, zupełnie jakby był to pierwszy, jaki dane było mu zobaczyć.

— Jesteś zawiedziony? — spytał Youngjae, patrząc na niego.

— Nie ma mowy. Jakbym mógł? To definitywnie najpiękniejszy sposób, w jaki całe życie pozostałe na Ziemi ma się skończyć.

— Masz przez to na myśli nasze życie? Jednak... coś w tym jest. W objęciach swojego kochanka znajdziesz wieczny spokój, jak to mówili... — zacytował Youngjae.

Daehyun nic na to nie odpowiedział, tylko włączył stary magnetofon, który był prawdopodobnie ostatnim, działającym elektronicznym urządzeniem i już po chwili dzięki kasecie, którą wsadzili tam wcześniej, na dachu budynku rozbrzmiewały dźwięki starej piosenki o miłości.

— Ach, nie pamiętam, kiedy ostatnio przeżyłem tak idealną chwilę — zaśmiał się Daehyun, ale towarzyszyła temu smutna nuta.

— Cóż, następnej takiej też nie będziesz pamiętał, jeśli to sprawi, że poczujesz się lepiej.

— Nie wiem jakim cudem miałoby mi to pomóc poczuć się lepiej. — Dae w końcu spojrzał na Youngjae i zauważył, jak niepodobnie do siebie wygląda. Chłopak wydawał się jeszcze drobniejszy niż zwykle i tak bardzo delikatny.

— Boisz się...?

Youngjae prychnął i pokręcił głową z niedowierzaniem na jego słowa.

— Za jakieś kilka godzin... o ile nie minut... umrzemy i z jakiegoś dziwnego powodu prawdopodobnie nikt oprócz nas już nie został. Jak, do cholery, mam się nie bać? — W jego głosie było coś histerycznego, więc Daehyun przyciągnął go bliżej do siebie i mocno przytulił. Wtedy Youngjae uderzył fakt, że chłopak też lekko się trzęsie.

— Wiesz, na początku strasznie się cieszyłem, że przetrwałem pierwszą falę... Znaczy, jakie były na to szanse? Miałem niezłego farta... ale wtedy przyszła druga fala i... zacząłem się zastanawiać czy nie lepiej byłoby być już martwym... — wyszeptał Daehyun, chociaż nie było już nikogo, kto mógłby ich podsłuchiwać.

— Wiem, miałem tak samo... A potem trzecia fala i — głos Youngjae się załamał i chłopak mocniej wtulił się w Dae — jest wręcz na odwrót, mieliśmy ogromnego pecha. Czekanie na nadejście... tego wszystkiego i świadomość, że nie możemy tego powstrzymać, jest dużo gorsza...

— Ale wiesz co? Jednak jest w tym trochę szczęścia. — Daehyun odezwał się dopiero po chwili ciszy. Youngjae spojrzał na niego, nie rozumiejąc i czekając, aż wyjaśni coś więcej.

— Mam na myśli to, że jeśli byśmy nie przeżyli, to nie mógłbym już tego zrobić — oznajmił, kończąc i składając lekki pocałunek na jego ustach. Youngjae nie mógł powstrzymać uśmiechu.

— Romantyczny frajer nawet w obliczu śmierci, można się było tego spodziewać — powiedział, ale przysunął się jakby jeszcze bliżej.

— Jesteśmy odpowiedzialni za ostatnie wrażenie, jakie pozostawi po sobie ludzkość. Potrzebujemy trochę stereotypowych zagrywek, Youngjae — oznajmił, broniąc się Daehyun.

Młodszy, wciąż się uśmiechając, znowu połączył ich usta tym razem na dłużej, więc kiedy dźwięk grzmotu roznosił się echem wśród murów opuszczonego miasta, byli zbyt zajęci sobą, żeby się bardziej przestraszyć. Daehyun chwycił jego rękę i spojrzał mu w oczy z iskierkami radości odbijającymi się w jego. Youngjae poczuł, jak jego serce zabiło szybciej, bo od kiedy w wiadomościach usłyszeli o zbliżającej się apokalipsie, był pewien, że już nigdy nie będzie mu dane tego zobaczyć, a był to jego ulubiony widok na świecie.

— To zaszczyt być ostatnim człowiekiem na Ziemi z tobą, Yoo Youngjae — powiedział oficjalnie Daehyun. Śmiech Youngjae został zagłuszony przez ryk następnego grzmotu, ale nie miało to dla nich żadnego znaczenia.

— Cieszę się, mogąc powiedzieć to samo, Jungu Daehyunie — wyszeptał i objął go w pasie wolną ręką, opierając się na nim. Daehyun położył głowę na tej chłopaka i zaczął bawić się jego palcami. Kolejny grzmot rozbrzmiał w tle, ale wydawał się im nie przeszkadzać. Po prostu siedzieli tam, przytulając się, jakby to była najzwyklejsza randka. Udawali, że mają cały czas świata, a nie jedynie minuty i nawet nie zauważyli, kiedy magnetofon przestał grać.

I tak skończyła się ludzkość; z dwójką chłopców mocno w sobie zakochanych, siedzących w ciszy na dachu, w kojącym cieple swoich ciał i ukradkiem wymienianymi pomiędzy sobą motylimi pocałunkami.

one shots [GOT7, BAP, Day6 & more]Where stories live. Discover now