Niesforne jabłuszka.

6.1K 550 216
                                    

– Więc... Jak masz na imię? – Zapytał Janusz, kierując samochodem marki Fiat w stronę domu. W samochodzie był sam,a na siedzeniu obok niego siedział Świeżak Kalafior, przypięty do pasów, od którego nie doczekał się odpowiedzi. Kiedy zatrzymali się na czerwonym świetle, Jasiek delikatnie sprawdził karteczkę, na której widniały imiona i wygląd poszczególnych Świeżaków.

– Krzysiek? Ładne imię. Ja jestem Janusz, mów mi Janek. Albo Jaś, jak wolisz. – Powiedział Janusz, oczekując odpowiedzi. Po chwili zdał sobie sprawę, że gada do pluszaka. Mężczyzna złapał się za głowę, ale szybko chwycił kierownicę, bo o mały włos nie zderzył się z tirem. W banany.

Po około dziesięciu minutach Janusz był już w domu. Uśmiechnięty, pod pachą trzymał Krzysia (biedaczek), a w rękach trzymał ogromne siaty i niezapomniany żwirek. Jak on to wszystko utrzymał? A no siatki położył na niewielkich stołkach, poruszających się dzięki dwóm deskorolkom ich córki (Biedronkowe przeceny). Co wydaje się głupie, ale działa, wcale nie jest głupie!

– Wróciłem! – Wykrzyknął Jasiek, przekraczając próg domu. Powitała go cisza.

"Pewnie jeszcze śpią, skurwiele jedne." – Pomyślał siwowłosy, odkładając zakupy do kuchni. Położył Krzysia na blacie i zaczął rozpakowywać zakupy.

– Cholera zapomniałem jabłek! – Wykrzynął pod wpływem emocji Janusz. To wystarczyło, aby obudzić Grażynę ze snu.

– Że co?! – Krzyknęła. – Janusz idioto! Jak mogłeś zapomnieć o tak ważnej części polskiego ekwipunku? Wracasz się do Biedronki, debylu! I to już! Chyba że wolisz mieszkać w piw... Na strychu!

– Graża, nie mamy strychu. Mamy darmowe terrarium. Poza tym patrz. – Powiedział spokojnie Janek, po czym podniósł nowego Świeżaka i zaczął wymachiwać nim przed twarzą Grażyny.

– Kiewa Janusz ty to jednak kozak jesteś. – Przyznała Grażyna, dowierzając swoim oczom (tym razem oszczędze wam dramatu). – Dawaj no mi to, dla Juleczki będzie.

– N-nie! – Na twarzy Janusza pojawiły się rumieńce. – To znaczy... Eee... No jak chcesz ale on nowy jest a na półce to się zakurzy od razu a ja go mogę czyścić no wiesz... I zarazki... Może Julka ma uczulenie na kalafior?

– Co ty pierdolisz Janusz.

– Muszę do łazienki! – Janusz, mówiąc te słowa, popędził w strone królestwa Neptuna, trzymając w ręku pluszowego Kalafiora. Nie mógł zrozumieć co czuł w tamtym momencie. W zasadzie to czuł zazdrość. Tak. To definitywnie zazdrość. Janusz zamknął się w toalecie przytulając maskotkę. W głowie Janusza panował bałagan i masa pytań.

"Dlaczego jestem zazdrosny o pluszaka? Czy moja żona, córka, kurz, półka i sąsiedzi to teraz moi rywale? Nie... To nie możliwe... W sumie sąsiedzi to od zawsze konfidenty. Ale na pewno są zainteresowani moim Krzysiem... Zaraz, o czym ja myślę. Moim? W zasadzie Krzysiek jest mój, bo prawo dżungli, ale... Czy on czuje to samo?.." – Myślał Janusz.

– Janusz wyłaź debilu umyć się chcę. – Grażyna walczyła o dostęp do łazienki około dziesięć minut, zanim Janusz powiedział jej, żeby spierdalała. Poszła więc umyć się u sąsiadko-przyjaciółki i w sumie wyszło na dobre, bo zapłacą mniej za wodę.

Grażyna wróciła około osiemnastej, a Janusz nadal płakał w łazience. Kobieta postanowiła to wykorzystać i udała się do piwnicy. Julka całe dnie pisze z "byfyfy" na telefonie, więc jej osoba nie przeszkadza Grażynce w dostaniu się do piwnicy. Po chwili była już w podziemiach. Otworzyła drzwi, i bezszelestnie wpełzła do pomieszczenia.

– Dzień dobry, Czesiu.

(nie)Świeża miłość (Janusz x Kalafior Krzysiek)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz