Pan Janusz jest mieszkańcem Sosnowca i stałym klientem Biedronki. Pewnego dnia, na sobotnich wyprzedażach zauważył, że w dziale z owocami leży kalafior. Co za skandal! Ale nie był to zwykły kalafior... To był członek gangu Świeżaków, Krzysztof. Kied...
Był poniedziałek, czyli początek męczarni przymusowego zużycia energii wewnętrznej i zewnętrznej, nazywaną potocznie pracą (lub szkołą). Janusz obudził się wcześnie rano, aby naszykować się do spełnienia wymagań jego szefa, a był on bowiem bardzo wymagający. Podstawowe wymagania to czysta koszula i punktualność, to drugie bywa często niemożliwe. Wąsaty pił sobie kawę, gdy nagle do kuchni weszła Grażyna.
– Musisz zawieźć mnie do pracy. Szybko! – Wydusiła kobieta ciężko dysząc. Wyglądała okropnie. Jej włosy były nieuczesane i związane w brzydki kok. Miała zmęczone oczy i była blada. Ubrana była w nieuprasowaną, fioletową bluzkę i jeansową spódnicę. Na nogach miała czarne półbuty na lekkim obcasie.
– Gdzie byłaś? – Zapytał Janusz, popijając kawę. Nie ukrywał niezadowolenia. – Wyglądasz jakbyś była bezdomna. A jeszcze tak nie jest.
– Jasiek, błagam. Bo się spóźnię.
– Najpierw powiedz, gdzie byłaś. – Jan nie dawał za wygraną.
– W piwnicy. Czyściłam ją.
– Ostatnio często ją czyścisz. – Stwierdził mężczyzna, biorąc kolejny łyk kawy. – Okej, wsiadaj w samochód. Za pięć minut będę.
– Ale ja...
– Żadnych "ale", tępa kurwo. Trzeba było nie czyścić piwnicy.
Kobieta jeszcze coś pomruczała pod nosem i udała się w kierunku samochodu. Janusz w tym czasie dokończył kawę i ubrał uprasowaną wcześniej koszulę. Nie mógł dopuścić się do stanu w jakim jest jego żona! Uczesał jeszcze wąsa, ucałował Krzysia i wyszedł z domu.
– Miało być pięć minut. – Zauważyła Grażynka, która czekała aż dziesięć minut. To się nazywa spóźnienie.
– Przymknij mordę, idiotko. Wolałaś czyścić jakąś starą piwnicę, do której wchodzisz tylko ty, niż być punktualnie w pracy.
Grażynę zamurowało. Faktycznie, Janusz miał rację. Musi trochę rzadziej odwiedzać Czesia, bo źle się to dla niej skończy. Prawda jest taka, że piwnica jest o wiele brudniejsza, odkąd Graża i Czesiek mają romans. Niezdarna kobieta zbiła ostatnio antyczny dzban.
Małżeństwo spędziło podróż w ciszy. Janusz był dumny, że zgasił Grażynę. “A nie, sory! Gówno się nie pali!„ – Pomyślał. Janusz jest okropnym małżonkiem. Często poniża Grażynę. Jednak, dla Krzysia Janusz jest jak anioł. Dba o niego, nawet kupił mu krople do oczu (marnowanie pieniędzy, mógłby sobie kupić nową koszulę). Można odnieść wrażenie, że Jasiek już nie kocha swojej żony. Czy tak jest? A może Krzysztof to tylko zauroczenie?
– Wysiadaj. – Powiedział wąsaty chłodnym tonem. Smutna Grażyna posłusznie wysiadła z samochodu. Idąc do pracy myślała nad Januszem i Czesiem.
“Kogo ja kocham? Da się kochać dwie osoby naraz? Kiedy Janek jest z Krzysiem, jestem zazdrosna. Cholera! Może Czesio tak naprawdę to tylko czasowe zauroczenie? Ciężko powiedzieć... Kiedy "powiedział", że mnie kocha naprawdę czułam motylki w brzuchu... Może on milczał, bo nie chciał, żeby było mi przykro? A Janusz? Janusz mnie wyzywa odkąd się pobraliśmy. Może on tak okazuje swoje uczucia? Ale Krzysia nie wyzywa. Hmm... Mam pomysł! Oby się udało.„
– Witamy Panią Nowak! – Z myśli kobiety wyrwał ją współpracownik, Pan Andrzej Kowalski.
– Siema Andrzej. – Grażyna próbowała zachowywać się naturalnie, ponieważ była teraz kłembkiem nerwów. Jak ktoś śmiał w ogóle się do niej odezwać, kiedy się zastanawia nad poważnymi sprawami. – Jak leci? U mnie super.
– Haha, no u mnie też. – Zaśmiał się Andrzej. – Dziś przychodzi dostawa mięsa, a ja muszę pomóc w rozpakowywaniu towarów, więc stoisz przy kasie.
– Nie mam nic przeciwko. – Uśmiechnęła się kobieta. Jakby ktoś nadal zastanawiał się gdzie Grażynka pracuję, to odpowiadam: sklep mięsny. Idealna robota dla silnej i niezależnej kobiety!
W tym samym czasie Janusz jechał do swojej pracy. Pracuje on jako kierowca tira. Jest bardzo zaawansowany w swoim zawodzie, nie miał bowiem żadnego wypadku! Ulubiony pracownik szefa musi mieć w końcu jakieś zasługi. Po chwili był już na miejscu. Ciekawi was co takiego transportuje pupilek szefa? Już mówię... To świnie i bydło. Czasem zdarzają się kury, jednak dziś przed Januszem stanęło prawdziwe wyzwanie.
– Transportujesz Świeżaki do Biedronek w Katowicach. Tylko tobie mogę zaufać, Janusz. – Powiedział szef Janusza, Paweł Kiełbasa, niezwykle poważnym tonem.
– Dobrze, szefie. Obiecuję, że niczego nie spier... To znaczy... Że nie będziesz zawiedziony wypadkiem, zaginionym Świeżakiem i innymi wszelkimi niedogodzeniami, spowodowanymi moją nieuwagą, bądź nieumiejętnością w prowadzeniu tego oto pojazdu, służącego do transportu wszelkich dóbr materialnych, artykułów spożywczych i odzieżowych, ponieważ nic takiego nie nastąpi.
– ...ok. Ufam ci Janusz.
I tak oto przed małżeństwem Nowaków stanęły najtrudniejsze wyzwania, przekraczające ich wyobrażenia. Jednak, dumnie wypełnią przydzielone im zadanie i niczego nie zepsują... Ale czy na pewno?
Słowa: 690.
Dziękuję Wam za ponad 1000 wyświetleń! I mamy siódme miejsce w kategorii Humor! Jesteście super! :)
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.