Jandere i Juleczka.

3.3K 350 159
                                    

– Krzysiu? J-ja... Jajecznica leży na podłodze! Ty to zrobiłeś? To nic takiego to... – Janusz spojrzał na osobę, która leżała koło niego. Była ustawiona w dziwnej pozycji, jakby za chwilę miała pocałować Krzysia. Co za skandal. – B-borówka Basia? Co ty tu... Krzysiek czyli jednak ty... – Janusz czuł, że znowu zaczyna płakać. – Ja pierdole już kurwa czwarty raz przez ciebie ryczę w tym tygodniu. – Mówiąc to Janusz podszedł do białego Świeżaka i uderzył go prosto w twarz. Baśka nie zmieniała pozycji. Przeciwnie, teraz przystawiała się do Janusza. Tą też uderzył, a następnie mocno skopał. Ku jemu zdziwieniu, kalafior nie protestował.

"Może ktoś ich zmusił do tego by leżeli obok siebie?" – Pomyślał Janusz, kopiąc borówkę. –  "Niby to ma sens, ale kto mnie na tyle nienawidzi, aby posunąć się do czegoś takiego?! Juleczka? Nie, ta ma wszystko gdzieś. Nie zauważyła nawet jak płakałem wczoraj w kiblu. Ona w ogóle wychodzi do łazienki?! A Graża?" – Kontynuował monolog wewnętrzny, nadal kopiąc biedną Basię. – "Hmm... Ale po co miałaby robić coś takiego? Jest zazdrosna? Jeżeli tak, to oko za oko. Za wszelką cenę muszę się dowiedzieć o co jej chodzi. W końcu ona jest jedynym podejrzanym."

Janusz przestał kopać borówkę, która, jak się okazało, nie doznała większych obrażeń. Udał się w stronę Krzysia i delikatnie go podniósł. Po chwili w swoje szerokie i silne ręce wziął również Basię, troszkę mniej delikatnie. Razem z Krzysiem i Basią udali się do pokoju Julci, która czytała jakąś książkę.

– Hej, córa. Była tu dziś mama? – Zapytał wąsaty, odkładając fietowego Świeżaka na półkę.

– Eee... Ta, a co?

– A tylko pytam. Co czytasz?

– Ehehe... Nic... Książka zwykła. – Julka schowała książkę, rumieniąc się. – Możesz już wyjść? Apsik!

– To to Jałoi, o którym rozmawiałaś z koleżanką?

– Co? Nie! Oczywiście, że nie! Ehehe...

– Ok. – Janusz opuścił pomiesczenie z Krzysiem w ręku. Przysłuchwiwał się jednak za ścianą monologom Julki.

– Tak! W końcu kogoś zabiła! Senpai jest jej! – Piszczała.

Janusz otworzył drzwi.

– Co to ten Senpaj? – Zapytał.

Juleczka westchnęła. – Siadaj, ojcze. Wiele jeszcze przed tobą.

Julia uruchomiła Wikipedię i w wyszukiwarkę wpisała "Yandere". (Jeżeli nie wiesz co to, a chcesz dowiedzieć się więcej szczegółów na temat tej Dere, wygugluj sobie, tu będzie bardziej to opisane żartobliwie i być może niezrozumiale. Przepraszam za wszelkie problemy spowodowane tymże wymagającym wyczynem, jakim jest oderwanie od zacnej lektury, którą właśnie czytasz.) Przeczytała definicję i dodała kilka słów od siebie, między innymi kim jest Senpai (tutaj również polecam sobie wygoglować).

– Więc ta cała Jandere to niezrównoważona psychicznie zakochana dziewczynka, która jest w stanie zabić kogoś kto kocha jej obiekt westchnień? I to się Senpaj nazywa tak?

– No tak i nie ma emocji oprócz miłości dla Senpai'a... No mam nadzieję że ty mnie kochasz, tato. Bardzo dziwnie przytulasz tą maskotkę.

Faktycznie, Julia miała rację. Gdyby Krzysio umiał oddychać już dawno by się udusił.

– Oczywiście, córciu. – Uśmiechnął się Jaś. – To... Powiesz mi co to Jałoi?

– Tato... Idź już.

– No dobrze... Papa, Julciu. – Mówiąc to Janusz wyszedł z pokoju, zastanawiając się co to te "Jałoi" (jeżeli jeszcze nie znudziło ci się Google, możesz poszperać, ale wrażliwym odradzam Google Grafika i nie wpisuj "Jałoi", tylko "Yaoi").

Jaś był bardzo zmęczony dzisiejszym dniem, a że Grażyna znowu zniknęła, a że w domu Nowaków panuje prawo dżungli, siwowłosy zajął sobie łóżko. Pościelił je i razem z Krzysiem położyli się spać.

– Nadal jestem na ciebie zły, ale rano dam ci te krople. – Burknął Jasiek, a po pewnym czasie oboje zasnęli.

Cześć!
Co prawda rozdział jest bardzo późno i może nie jest najlepszy, ale mimo zmęczenia coś napisałam. W końcu stało się coś niemożliwego - mamy ponad 600 wyświetleń! Dzięjuję Wam wszystkim, że osiągleliśmy w naprawdę niewielkim czasie taki wynik.
Dobranoc!

(nie)Świeża miłość (Janusz x Kalafior Krzysiek)Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum