#1 Przygotowania

2.8K 132 56
                                    


Młody, na oko ośmioletni chłopak siedział trzymając się kolan oraz opierał się o ścianę. Jego kosmyki włosów były ubrudzone krwią jego rówieśników. Nie miał jak i dokąd uciec. Spędzał cały ten czas w zamkniętej klatce... Jego rodzice zostali zabici... Widział śmierć swojej matki, ale ojca nie mógł znaleźć, więc pomyślał, że jego los musiał być identyczny co jego rodzicielki. Jego oczy nie ujawniały żadnych emocji. Patrzył się tępo w podłogę, słysząc jak jego przyjaciele umierają w męczarniach. On nie pamiętał, kiedy go porwano... Nie był nawet pewien, czy stąd ucieknie. Wiedział, że musi odnaleźć morderców jego rodziców. Cały czas pragnął wołać o pomoc. Nic jednak by to nie dało, może tylko więcej cierpienia... Był więziony przez sektę. Czemu? On nie wiedział. Nie chciał o tym myśleć... Bolało go to. Codziennie był raniony nożami, a inni patrzyli się na to roześmiani. Dlaczego... Nie wiedział. Co w tym zabawnego?
Zaraz ma być jego kolej. Był pewien, że nie da tym razem rady. Umrze. Chciał się już pogodzić ze swoim losem, jednak poczuł coś mokrego na swoich policzkach. Płakał. Nie chciał więcej czuć tego okropnego bólu. W końcu zaczął wołać o pomoc choć dokładnie wiedział, że to nic nie da. Uderzono go raz, drugi, trzeci... Upadł. Krzyczał, płakał. Mężczyzna chciał powtórzyć swój czyn jednak coś mu przeszkodziło... Czarna postać z kruczoczarnymi skrzydłami. Pozabijała ich wszystkich... Zostawiła dzieci. Wszystkie klatki otworzyła. Ostatnim spojrzeniem obdarowała przestraszonego chłopca. Niebieskooki z postury owej osoby mógł określić, że była to osoba płci męskiej. W oczach granatowowłosego były łzy... Nie wiedział co się dzieję.

-Wstawaj i uciekaj... Nie powinieneś mnie teraz widzieć, ale wiedz, że w przyszłości się spotkamy-wyszeptał mu do ucha starszy. Chłopiec, aż zadrżał. Wyszeptał ciche ,,Dziękuję" i wybiegł z pomieszczenia, które po chwili stało w płomieniach.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

[Perspektywa Ciela]

Siedziałem w swoim pokoju, odrabiając przy tym lekcje. Religia... Jak ja jej nienawidzę, a tym bardziej tej katechetki. Na szczęście niedługo zmienię szkołę. Z powodu nagłego bólu złapałem się za brzuch oraz plecy. To tu najczęściej wbijali mi noże... Nie zapomnę nigdy tego "jegomościa". Dalej nie wiem dlaczego nam pomógł. Nawet nas nie znał, a tym bardziej my jego. W mojej głowie dalej go słyszę mówiącego ,,(...) wiedz, że w przyszłości się spotkamy". Co to miało znaczyć? Czy ja w ogóle go rozpoznam? Raczej powinienem. Uratował mnie i innych. Przed tym jak to zrobił kilka dni temu zdążyli mi wypalić znak na plecach. Dlatego nie przebieram się na w-f w szatni tylko w łazience. Inni się ze mnie śmiali z tego powodu. Mimo wszystko nie pokaże im tego. Jutro po szkole zamieszkam niedaleko cioci Angeliny. Nie mogę się doczekać. W nowym otoczeniu powinienem znaleźć więcej znajomych. Podobno będę uczęszczał do tej samej klasy co Elizabeth. Kocham ją z całego serca. Mimo, że mamy po szesnaście lat spieszy jej się ze wspólnym mieszkaniem. Cały czas jej mówię, że to za wcześnie. Usłyszałem wibracje mojego telefonu. Spojrzałem na wyświetlacz. Dwie wiadomości.

Od:Lizzy ;*

Treść: Ciel jeżeli chcesz mogę ci napisać jakie podręczniki i ćwiczeniówki będą potrzebne.
~~~~~~~~~~~~~~~
Od:Ciocia Angelina

Treść: Ciel zadzwoń do mnie, jak tylko będziesz miał czas.
~~~~~~~~~~~~~~~~

Uwielbiam te kobiety. Są to bowiem jedne z najbliższych mi osób. Bez wahania od razu im odpisałem.

Do:Lizzy ;*
Treść: Jasne, miło by było.

Do:Ciocia Angelina
Treść: Za jakąś godzinę i tak będę u ciebie, więc nie martw się.

Próbuję cię nie kochaćWhere stories live. Discover now