#16

566 64 26
                                    

Podeszła do mnie i zaczęła zdejmować pojedyncze kosmyki.

W końcu będę sobą.

W końcu nie będę musiał udawać nikogo.

Wracam do swojego normalnego życia.

Już dziś.

----------------------------------------------------------------------------------------------

[Perspektywa Ciela]

Następnego dnia obudziłem się na kanapie w domu cioci An. O dziwo byłem przykryty szarym kocem, a dokładnie pamiętam, że gdy tylko położyłem się, to usnąłem. Na pewno kobieta podarowała mi go, kiedy zapadłem w sen. Zawsze się o mnie troszczyła. Wiedziałem, że w każdym momencie mogę do niej pójść i opowiedzieć o moich problemach. Gdy byłem młodszy i w nocy nawiedzały mnie koszmary, ona przychodziła do mnie i pomagała mi usnąć. To dzięki niej na mojej twarzy pojawiał się uśmiech. 

Zacząłem leniwie rozciągać się. W tym momencie poczułem, że czegoś brakuje. Obróciłem głowę i spojrzałem na poduszkę.

No tak... Nie ma ich.

Wczoraj poprosiłem ciocię, aby pozbyła się włosów, które były specjalnie doczepione. Nie muszę udawać bliźniaczki, która tak naprawdę nie istniała. Nie jestem zmuszony nosić tej czapki, przez którą było mi cholernie gorąco w głowę. Nie będę obawiał się, że ktoś zauważy to, czego nie ma żadna dziewczyna! Znowu wszystko wróci do normalności. Będzie tak, jak było kiedyś...

Zaśmiałem się pod nosem.

Więcej nie będę nikogo okłamywać, jeżeli chodzi o moją tożsamość. Z uśmiechem na twarzy wstałem i poszedłem do kuchni, gdzie czekała na mnie czerwonowłosa.

-O witaj, już wstałeś?- zapytała, uśmiechając się.

-Jak widać.

Kobieta kończyła robić naleśniki. Na jednym z talerzy było przygotowane skończone śniadanie. Podszedłem do An i zapytałem.

-Czyżby ta porcja była dla mnie?

-A dla kogo innego mogłaby być?-odpowiedziała pytaniem na pytanie.

-No nie wiem... Dla świętego Mikołaja czy coś- zaśmiałem się. 

Wyciągnąłem sztućce z szuflady i zabrałem swój posiłek.

-Dziękuję-uśmiechnąłem się.

Czerwonowłosa kiwnęła głową. Pomyślałem, że chce, abym już poszedł, ale ku mojemu zdziwieniu zatrzymała mnie.

-Ciel-zakończyła piec naleśniki i odwróciła się do mnie-Jeszcze jedno.

-Tak ciociu?

Zbliżyła się do mnie i ucałowała mój policzek.

-Najlepszego.

No tak, dzisiaj mamy piątek, czternastego grudnia. Moje siedemnaste urodziny, o których całkowicie zapomniałem. Cieszę się, że są osoby, które pamiętają. Posłałem jej ciepły uśmiech.

-Dziękuję.

Przytuliła mnie. Jest naprawdę miła. Zawsze taka była...  Przez moment trwaliśmy w uścisku, ale w końcu odsunęła się.

-Teraz skarbie idź zjeść. Zaraz będziesz musiał pójść do szkoły.

-Dobrze.

Usiadłem przy stole i zacząłem konsumować posiłek. Był przepyszny! Angelina zawsze robi moje ulubione naleśniki z polewą czekoladową. Do tego ciasto zawsze wychodzi takie delikatne...  Jest wręcz idealne. Mógłbym rzec, że danie rozpływa się w ustach. Kiedy byłem dzieckiem, robiła je dla mnie na deser. Wspaniała kobieta!

Próbuję cię nie kochaćWhere stories live. Discover now