Utworzone blaski niebieskiej poświaty,
przemijają w cieniu plugawych kłamstw.
Czyniąc krzywdę, w brew woli
Łudzącego; krzycząc na
jego puste ołtarze.
Lamentuje z woli własnej niechcianej,
obdarzając ich zazdrością uschnietej
wierzby.
Ile razy wyzywał ich, do oddania
jego duszy, tyle razy śpiewał o
mocy własnego serca.
Krwawił przez te sosny, aż zmarł
motłochu samotności. By obdażyć
nas w litość.
Przeminął rok, może dwa, a nie
zaczęto dogadzać nas wspólną
radością.
Na próżno nam ta satyra, skoro
stan stagnacji zmienił nasze poglądy.
Na daremne nam te modły, skoro
i tak przyszedł czas na wiosenne lamenty.
Na co nam te żale, skoro koniec
już daleki. I tak czekają nad wieczne
hymny ich dusz.
Wybierał wśród różnorodnych kwiatów.
Wybrał jeden z nich. Jest to Stokrotka.
Nie znając jej zamiarów, rozdarł się
na całą krainę próżności i łgarstwa.
I na co to mu było, skoro i tak efekt
kwiatu zaistniał. Wypleniając, wszystko
co on dla niej uczynił.
I tak rok kolejny minął, wydając
mu wyrok. Skazując go na
wieczne rozstanie ze sobą.
Umyślnie zrozumiał że wszystko
było daremne. Zrozumiał jednak,
nienawiść i samotność: to jego przyrzeczenie.
![](https://img.wattpad.com/cover/120398293-288-k754459.jpg)
YOU ARE READING
Hard Mode
PoetryZbiór wierszy. Można rzec tak: wiersz o trudnej (według mnie) treści, nic co wydaje się że jest oczywiste, jednak może się okazać zupełnie inne, może bardziej skomplikowane albo jednak proste. Oczywiście ich tematem jest wszystko co może dotyczyć: ś...