Koszmar

2.4K 157 26
                                    

Niebieskooki usiadł gwałtownie na łóżku, nie miał pojęcia gdzie był, a tym bardziej co działo się wokół niego. Zaczął rozglądać się dookoła i dopiero gdy zobaczył swojego chłopaka, uświadomił sobie gdzie się znajdował. Próbował się uspokoić, ale miał coraz większe wrażenie, iż z każdą sekundą było z nim coraz gorzej. Próbował złapać oddech, lecz było to coraz trudniejsze, a na domiar złego zaczął się trząść. Nie wiedział co powinien zrobić, nigdy nie było z nim, aż tak źle, a nie zapowiadało się aby wszystko miało wrócić do normy. Zamknął oczy, starał się unormować swój oddech, ale to również nie przynosiło żadnego pozytywnego efektu.

- Już dobrze - usłyszał głos Theo.

Theo cały czas mówił do niego ściszonym głosem, a dzięki temu mógł skupić się tylko i wyłącznie na nim. Dunbar był wdzięczny, że chłopak był przy nim, ponieważ dopiero jego głos sprawił, iż zaczął się uspokajać. Potrzebował kilkunastu minut aby wrócić do normalności, ale nie oznaczało to, iż zapomniał o tym co sprawiło, że stracił nad sobą kontrolę. Przestał się trząść, jednak nadal jego ręce lekko drżały, zacisnął mocno swoje dłonie, poczuł ból, leczy w tym momencie było to dla niego czymś dobrym, ponieważ przypominało o pewnych rzeczach.

- Liam - zaczął ostrożnie Raeken. - Robisz sobie krzywdę.

Niebieskooki spojrzał niepewnie na swoje dłonie, które pokryte były krwią, wpatrywał się w to co sobie zrobił i myślał o tym jak bardzo tym razem było z nim źle. To nie była pierwsza taka noc, prawdę mówiąc stracił już rachubę, wiedział jedynie, że wszystko ciągnęło się zdecydowanie zbyt długo, a tej nocy zdecydowanie przekroczył pewną granicę.

- Już dobrze - powtórzył Theo. - Jestem przy tobie.

- Przepraszam, że cię obudziłem - wymamrotał. - Przepraszam, że jestem dla ciebie takim problemem.

- Nie jesteś problemem i nawet tak nie myśl - wyszeptał.

Dopiero teraz zdobył się na odwagę aby spojrzeć w jego oczy, a to co w nich zobaczył sprawiło, iż poczuł się odrobinę gorzej. W oczach chłopaka dostrzegł strach i nie chodziło o to, że bał się o siebie, Theo obawiał się o niego. Liam zdawał sobie sprawę, że tym razem nie będzie w stanie wmówić mu, iż było z nim w porządku, bo prawda była zupełnie inna. Nie miał pojęcia co robić, więc zrobił jedną rzecz, która przyszła mu do głowy, przysunął się do chłopaka i wtulił się w jego ciało. Tylko tyle albo aż tyle wystarczyło aby w pewnym sensie wszystko wskoczyło na swoje miejsce, a on po raz pierwszy od momentu gdy się obudził poczuł się naprawdę bezpiecznie. Minęło kilka chwil i dopiero po tym czasie Theo objął go ostrożnie, tak jakby był z porcelany, która przy mocniejszym uścisku mogła się potłuc. Liam jeszcze bardziej wtulił się w jego ciało, gdyby nie fakt, iż przed oczami nadal miał sceny ze swojego koszmaru mógłby powiedzieć, że było w porządku. Jeśli o to chodziło, prawie każdej nocy przechodził przez to samo piekło, a mianowicie cały czas śniło mu się, że tracił jedną z najważniejszych osób w swoim życiu, tracił Theo i nie mógł nic z tym zrobić.

- Wiesz, że musisz w końcu z kimś o tym porozmawiać - wyszeptał Raeken. - To trwa zbyt długo i zdecydowanie sobie z tym nie radzisz.

- Wiem - odparł wyplątując się z objęcia chłopaka. - Powinienem zrobić to dawno, ale byłem pewien, że wszystko samo zniknie, a tymczasem...

- Jest gorzej.

Bardzo dobrze wiedział czemu koszmary, właściwie jeden koszmar stale go męczył, zaczęło się od momentu kiedy prawie stracił Theo. Mogło się wydawać, iż po tamtym wydarzeniu jego życie wróciło do pewnej normy i wreszcie wszystko zaczęło się układać, lecz nadal czuł jakby w każdej chwili miał stracić to co było dla niego najważniejsze. Nie potrafił pozbyć się tego przeczucia, przez co jeszcze łatwiej można było wytrącić go z równowagi i miał wrażenie, że każdy już to dostrzegał. Wiedział, że w jego życiu były osoby, do których mógł zwrócić się o pomoc, ale nie potrafił się zmusić aby tak postąpić, więc starał się radzić samemu, co jak widać nie przyniosło niczego dobrego. Na samym początku sądził, iż koszmary same znikną, ale gdy zorientował się, że tak się nie stanie, obrał inną taktykę, a mianowicie gdy tylko mógł zatrzymywał u siebie na noc Theo. Nawet starszy chłopak nie był w stanie odgonić złych snów, ale przynajmniej gdy się budził miał go przy sobie, dzięki czemu wiedział, że nic złego mu się nie działo.

- Nie musimy teraz o tym rozmawiać - przerwał ciszę Raeken. - Jeśli nie chcesz, nie musisz rozmawiać o tym ze mną - dodał ciszej.

- Chcę, ale to trudne - odpowiedział niepewnie Dunbar.

- Mamy czas - odparł łapiąc niebieskookiego za rękę.

Zamknął na chwilę oczy dzięki czemu mógł się skupić, Liam szukał w głowie odpowiednich słów, aby jakoś zacząć, a żeby to zrobić musiał ponownie wrócić wspomnieniami do swojego koszmaru. Potrzebował dobrej chwili aby pomyśleć, był wdzięczny swojemu chłopakowi, że dawał mu ten czas i go nie poganiał, tylko cierpliwie czekał, aż wreszcie zacznie mówić.

- Nie chce wdawać się w szczegóły, ponieważ w tej chwili to nie jest ważne - zawahał się na chwilę, a następnie wziął głęboki oddech i wrócił do tego co chciał powiedzieć. - Prawie każdej nocy umierasz w moich ramionach, a ja w żaden sposób nie mogę tego zatrzymać. Nie mogę niczego zrobić, nie jestem w stanie ci pomóc, mogę jedynie się przyglądać - wyszeptał.

Zapadła między nimi cisza, Liam nie był w stanie spojrzeć spojrzeć w oczy Theo, więc uparcie wpatrywał się w ich dłonie. Wiedział, iż coś powinno zostać powiedziane, jednak on nie mógł tego zrobić i po prostu czekał. Mijały minuty i żaden z nich nie odważył się odezwać przez co niebieskooki coraz bardziej się denerwował.

- Spójrz na mnie - poprosił Theo, a następnie zaczekał, aż młodszy chłopak spełni jego prośbę. - Nie stracisz mnie. Wiem, że w tym momencie pewnie mi nie wierzysz, ale nieważne co się stanie za dzień, tydzień, rok, kilkadziesiąt lat, ja zawsze będę przy tobie.

Liam nie miał pojęcia dlaczego, ale sposób w jaki Raeken o tym mówił, sprawił że mu uwierzył. Żaden z nich nie miał pewności co przyniesie przyszłość, jednak dopóki mieli siebie nie było to, aż tak ważne. Wiedział, iż pewnego dnia w pewien sposób coś miało ich rozdzielić, lecz w tym momencie uświadomił sobie, że nawet śmierć nie mogła sprawić aby to co ich łączyło zostało zapomniane.

Leżeli razem na łóżku, Theo przytulał go mocno, ale zdecydowanie mu to nie przeszkadzało, Liam nadal obawiał się zasnąć, lecz miał przy sobie osobę, którą kochał i która była w stanie go uspokoić, więc było to pocieszające. Nie rozmawiali, ale wszystko, a nawet więcej zostało powiedziane i po prostu cieszyli się ciszą oraz swoją obecnością. Niebieskooki wiedział, iż istniało spore prawdopodobieństwo, że gdy tylko zaśnie znowu będzie musiał ponownie przez wszystko przejść, ale po raz pierwszy się tego nie bał.

Thiam one shotsWhere stories live. Discover now