Żegnaj

1.1K 62 8
                                    


Przechadzał się po swoim pokoju, z niecierpliwością czekając, aż nadejdzie odpowiednia pora i będzie mógł w spokoju opuścić dom, bez żadnych pretensji ze strony rodziców. Wiedział, że to śmieszne biorąc pod uwagę to, ile miał lat, lecz na razie wolał zachowywać się w miarę normalnie, aby przypadkiem rodzina nie dowiedziała się o jego planach, które pragnął niedługo zrealizować. Już zbyt długo pozwalał, aby za niego decydowano, zbyt długo był pionkiem w ich rękach, ale zamierzał wszystko zmienić. Zdawał sobie sprawę z tego, iż poniekąd zamierzał ich zdradzić, lecz musiał tak postąpić, aby wreszcie nauczyć się żyć i w pełni zrozumieć to, kim był. Theo zawdzięczał im dosłownie wszystko, bo gdyby nie oni już dawno byłby martwy, chociaż z pewnego punktu widzenia i tak był chodzącym trupem, ale nie o to chodziło. Pokazali mu inny świat, inne życie i był wdzięczny, lecz chciał i musiał mieć coś swojego, coś, czego był w 100% pewien. Nie zmieniłby tego, kim był, lecz pewna osoba, pokazał mu, że może być lepszą wersją siebie, a to był jeden z wielu powodów, dla których zapragnął dla siebie zmian.

Mówiąc o tej osobie, nie mógł się doczekać, aż wreszcie się z nim spotka. Nie przyznałby się do tego na głos, lecz tęsknił za swoim małym wilkołakiem i to bardziej niżby tego pragnął. Nie spodziewał się, że tak sprawy się potoczą, ale czuł, iż mimo wszystkiego, to co się działo było właściwe, więc starał się zbytnio nad tym nie zastanawiać. Męczyło go ciągłe udawanie przed rodziną nienawiści do chłopaka i jego stada, ale nie mógł na razie publicznie pozwolić sobie na coś innego. Mimo iż kochał rodzinę, wiedział, że nie byli w stanie zrozumieć jego uczuć do osoby, którą według nich powinien nienawidzić. Był tym zmęczony, ale każdego dnia robił dobrą minę do złej gry, ponieważ na sam koniec miało to być tego warte.

Gdy usłyszał, że jego rodzice opuścili dom, odczekał kilka minut, które niemiłosiernie mu się dłużyły i sam wyszedł, a właściwie wyskoczył z okna i pobiegł w dobrze sobie znanym kierunku. Bieg sprawił, iż poczuł się naprawdę szczęśliwy, ale to było nic w porównaniu z tym, kiedy zobaczył Liama. Miał wrażenie, że jego martwe serce zaczęło ponownie bić, że znowu w jakimś stopniu był człowiekiem.

Raeken zatrzymał się przed chłopakiem, a następnie mocno go uściskał, ale gdy ten tego nie odwzajemnił, Theo odsunął się niepewnie i zaczął przyglądać się wilkołakowi. W jego wyglądzie nie zauważył żadnych znaczących zmian, jednak coś go niepokoiło, a mianowicie pewien chłód, który wyczuwał w jego zachowaniu. Nie był pewien, co mogło go spowodować, ale miał odnośnie tego złe przeczucie.

- Stało się coś? - spytał. - Jeśli chodzi o twoją rodzinę, to wiesz, że mogę coś zrobić, powiedz tylko słowo.

- To koniec Theo - wyrzucił z siebie cicho, lecz stanowczo Dunbar.

Próbował zrozumieć słowa, które przed chwilą padły z ust stojącego przed nim chłopaka, lecz za każdym razem wydawało mu się, iż po prostu się przesłyszał. Theo nie wiedział, czy powinien traktować go poważnie, czy raczej starać się dociec czemu właśnie Liam podjął taką, a nie inną decyzję. Zdawał sobie sprawę z tego, iż ich sytuacja była odrobinę skomplikowana, łagodnie mówiąc, ale nie sądził, że sprawy potoczą się w taki sposób, a przynajmniej nie w tym momencie. Miał wiele przeróżnych planów związanych z chłopakiem, z ich ucieczką i wspólnym życiem, które nieśmiało zaczął sobie wyobrażać, a teraz czuł, że wszystko zostało mu odebrane.

- Nie rozumiem. Mieliśmy plany, a ty teraz mówisz, że... - nie był w stanie nawet tego dokończyć, bo gdyby to zrobił, wszystko zrobiłoby się prawdziwsze niż było dotychczas.

- Przykro mi - odparł beznamiętnym tonem. - Zbyt długo siebie oszukiwaliśmy, poza tym naprawdę myślałeś, że to się uda. Przyjemnie było planować wspólne życie z dala od tego wszystkiego, ale czas wrócić do rzeczywistości, do tego, kim jesteśmy i jakie mamy zobowiązania wobec innych.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 13, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Thiam one shotsWhere stories live. Discover now