Urodziny

1.2K 83 6
                                    


Siedział w swoim pokoju, wpatrując się w zegarek, który stał na szafce nocnej. Patrzył jak wskazówki zegara, coraz bliżej przybliżają się do wybicia północy, a tym samym do zakończenia dnia, o którym zdecydowanie wolałby zapomnieć. Mogło się wydawać, iż był to zwyczajny, dość normalny dzień z jego życia, jednak mimo wszystko było w nim coś smutnego. Westchnął cicho, po raz kolejny sprawdzając wiadomości w komórce, a raczej ich brak, aby po chwili odłożyć urządzenie na szafkę. Nie wiedział, dlaczego znowu to sobie robił, bo gdyby ktoś miałby o nim pamiętać, nie czekałby aż do tej pory. Podniósł się powoli, a następnie podszedł do okna, aby oddać się swojemu ulubionemu zajęciu, obserwowaniu nocnego nieba.

Obserwowanie gwiazd zawsze było czymś, co robił, gdy potrzebował zapomnieć o rzeczywistości. Było to niby najzwyczajniejsze zajęcie, jednak zawsze w jakiś sposób go uspokajało, a przede wszystkim sprawiało, iż mógł zająć się czymś innym niż swoimi zmartwieniami. Na początku nie wiedział, czemu za każdym razem wracał do tego zajęcia, lecz z czasem zrozumiał, że robił to, ponieważ gwiazdy były jedyną stałą w jego życiu. Nie ważne co się działo, nieważne jak bardzo było źle, zawsze miał swoje ulubione zajęcie i nikt nie mógł mu tego odebrać. Każdej nocy mógł liczyć na to, iż przynajmniej ta jedna, dobra rzecz w jego życiu zostanie na swoim miejscu.

Westchnął cicho, nie był zbytnio zdziwiony faktem, że wszyscy zapomnieli o jego urodzinach, nie był nawet zły ani rozczarowany, w końcu nie zasługiwał na nic innego, więc czemu tym razem miało być inaczej. Zdążył przywyknąć do tego, iż jego urodziny były czymś, co po prostu się ignorowało. Mimo że niczego nie oczekiwał, był odrobinę zawiedziony, zwłaszcza, iż Liam o wszystkim wiedział, nawet obiecywał pamiętać, ale najwidoczniej, on, Theo, nie był aż tak ważny, aby zapamiętać tę jedną datę związaną bezpośrednio z nim.

Wszystkiego najlepszego Theo, pomyślał chwilę przed tym, aż zegar wybił północ, tym samym kończąc ten nieszczęsny dzień.

* * *

Dostrzegł w oddali swoich przyjaciół, a właściwie przyjaciół Liama, bo powątpiewał, aby mógł ich inaczej nazwać, biorąc pod uwagę fakt, że w zasadzie nic ich nie łączyło. Na początku trudno było mu się do nich przyzwyczaić, ale z czasem przywykł do takiego stanu rzeczy i chcąc nie chcąc pogodził się z tym, ba chwilami starał się nawet zachowywać przyjaźnie. Zauważył też swojego chłopaka, który z zaciętą miną o czymś dyskutował, zgadywał że o czymś ważnym, ważniejszym niż urodziny osoby, na której podobno mu zależało.

Postanowił zachowywać się tak, jakby nic się nie wydarzyło, bo w końcu taka była prawda, nie mówiąc już o tym, że przez te wszystkie lata zdążył się przyzwyczaić, więc co za różnica, że znowu o nim zapomniano. Theo nie zamierzał dłużej tego roztrząsać, bo był na to o wiele za mądry, poza tym, czy to by cokolwiek zmieniło, gdyby zrobił im awanturę albo 'przypadkiem' o tym przypomniał? Zdecydowanie nie, chociaż musiał przyznać, że chciałby zobaczyć ich miny, gdyby zrobił, którąś z tych rzeczy. Uśmiechnął się sam do siebie na samą myśl o tym, a następnie jak gdyby nic do nich podszedł.

Stał chwilę w ciszy, próbując zrozumieć, czego dotyczyła ich dyskusja, a gdy wreszcie zrozumiał, zrobiło mu się odrobinę przykro, lecz nie zamierzał tego okazywać. Sądził, że każdy był czymś zajęty, więc dlatego zapomnieli, a tymczasem wszyscy świetnie się bawili w kinie, a tymczasem on siedział w swoim pokoju i udawał, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.

- Dziękuję za zaproszenie - rzucił sarkastycznie do Liama. Wiedział, iż poniekąd było to dziecinne, ale nie mógł się powstrzymać, poza tym chciał usłyszeć, z jakiego powodu go nie zaprosili. Po prawdzie mógł się domyślać, jaki był tego powód, ale zawsze dobrze było uzyskać potwierdzenie, a przynajmniej kłamstwo, które byłoby dostatecznym potwierdzeniem.

Thiam one shotsWhere stories live. Discover now